Biografie powstańców

major Wacław Chojna ps. "Horodyński"



Wacław Chojna,
pseudonim "Majewski", "Młotek", "Świerczyński", "Świerk", "Horodyński"
żołnierz AK, major.


         Wacław Chojna urodził się 4 sierpnia 1907 r. w Zasławiu na Wołyniu. Był synem Cezarego oraz Heleny Jakubowicz, córki Juliusza Jakubowicza, powstańca styczniowego, zesłanego na Syberię. Jego ojcem był Andrzej Jakubowicz, radca nadworny (klasa VII w administracji cesarskiej), który w 1817 r. ukończył Uniwersytet Wileński uzyskując dyplom z matematyki i fizyki. Sam był synem Józefa Paschalisa Jakubowicza. Prababcia Wacława Chojny, Brygida Ludwikiewicz, pochodziła ze szlachty polsko-litewskiej, a drugi prapradziadek Wacława, K. Reymers, był burmistrzem Terespola w pierwszej połowie XIX wieku. Wacław Chojna został wychowany w duchu patriotrycznym.




Wywód szlachecki Andrzeja Jakubowicza, potwierdzający ukończenie studiów na U.Wil. w 1817 r.

         Jako młody chłopiec włączył się w pomoc polskiemu wojsku podczas wojny polsko-bolszewickiej na Wołyniu co w przyszłości stało się bodźcem do rozpoczęcia kariery wojskowej. W 1919 r jako dwunastolatek podjął się roli posłańca pomiędzy gen. Janem Sawickim, dowódcą III Brygady Jazdy, a księdzem Anzelmem Zagórskim, działaczem patriotycznym, twórcą Domu Polskiego w Starokonstantynowie. W tym celu z odległego o ponad pięćdziesiąt km Zasławia przeszedł wraz z ojcem na piechotę w sumie sto km, co gen. Sawicki spuentował: "Ojczyzna ci tego nigdy nie zapomni, kochany chłopcze". Następnie podczas obrony Zasławia w 1920 r. pomagał w okopach dywizji piechoty, został ranny w stopę, a mimo to dalej wykonywał swoje zadania. Jeden z oficerów zaproponował mu "aby do nich przystał", ale sprzeciwił się ojciec z powodu młodego wieku (na podstawie podania do Komitetu Krzyża Niepodległości z 1938 r. wraz z danymi świadków).
         W tym samym roku Wacław samotnie przeszedł granicę polsko-bolszewicką w Ostrogu, aby zamieszkać w wolnej Polsce, u krewnych matki. Uczęszczał do Państwowego Gimnazjum w Ostrogu im. Marii Konopnickiej, utrzymując się z korepetycji. Dopiero po 2 latach przybyli jego rodzice z Rosji i wspólnie przenieśli się do Zdołbunowa, gdzie od piątej klasy uczęszczał do Państwowego Gimnazjum im. Adama Mickiewicza, otrzymując świadectwo dojrzałości w 1927 r.
         W tym samym roku wstąpił do Szkoły Podchorążych Piechoty (S.P.P.) w Komorowie koło Ostrowi, którą ukończył w 1928 r.


Wacław Chojna 1928



Wacław Chojna 1930

         Następnie został przyjęty do Oficerskiej Szkoły Artylerii w Toruniu przemianowanej na Szkołę Podchorążych Artylerii 9 sierpnia 1928 r., którą ukończył w 1930 r. Został mianowany podporucznikiem ze starszeństwem 15 sierpnia 1930 r.




Świadectwo ukończenia podchorążówki i patent oficerski




Ppor Wacław Chojna na manewrach w 1933 r.


         Po jej ukończeniu w sierpniu 1930 r. został przydzielony do 4. Kujawskiego Pułku Artylerii Lekkiej (4. Pal), który stacjonował w Inowrocławiu z lokatą nr. 74 w korpusie oficerów artylerii. 1 stycznia 1934 r. został mianowany porucznikiem ze starszeństwem i lokatą nr. 18 w korpusie oficerów artylerii przez pułkownika Karola Hauke- Bosaka.
         W rocznej liście kwalifikacyjnej 4 PAL z 1935 r. w uwagach pierwszego opiniującego, Dowódcy Pułku, pułkownika Leona Hózman-mirzy Sulkiewicza czytamy:



uwagi Dowódcy Pułku, płk Leona Hózman-mirzy Sułkiewicza nt przebiegu służby Chojny z 29 X 1935 r.




przebieg służby wojskowej 1927-1930, znajomość języków obcych


         Szybko uczył się języków obcych, dobrze znał język rosyjski, niemiecki, ukraiński, czeski, łacinę, grekę. Był pasjonatem sportu, uprawiał szermierkę, woltyżerkę, skoki konne przez przeszkody, narciarstwo, łyżwiarstwo, loty szybowcem, boks.



Wacław Chojna na zawodach hippicznych w 1933 r.




4 PAL na Wawelu, 10-ty od lewej Wacław Chojna



4-ty PAL defilada, 1934




Legitymacja pilota szybowcowego




wycinek z gazety nt biegu św. Huberta, który prowadził dowódca pułku Sulkiewicz (Chojna zajął drugie miejsce)

         Kilkakrotnie zdobywał nagrody w biegu myśliwskim. Nie przywiązywał wagi do spraw materialnych. Gdy w 1938 r. na loterii wygrał główną wygraną znalazł czas jedynie na zakup najlepszych nart, a nie gruntów w Gdyni, o co zabiegała jego żona.






legitymacja sekcji łowieckiej Wacława Chojny, 1938




Zdjęcie ze ślubu 1934 r.

         W listopadzie 1934 r. por. Wacław Chojna wziął ślub z Marią Dzikiewicz (po otrzymaniu zgody od pułkownika K. Hauke Bosaka, który według obowiązującego zwyczaju wcześniej poznał przyszłą pannę młodą oraz jej rodziców).



Dziennik Kujawski 27 listopada 1934 r.



                  

zaproszenie na bal 59 reg IV PAL (dla A. Dzikiewicza z rodziną przed ślubem z Marią 1934r)


Córki Krystyna i Anna, lato 1939 r.



Por. Wacław Chojna z żoną Marią w Solankach, 1936 r.



Wacław Chojna z teściem Andrzejem Dzikiewiczem w Morskim Oku, 1936 r.


Andrzej Dzikiewicz na zlocie harcerzy w Spale,1936



Rzeżba na grobie syna Tadeusza,1936

         Andrzej Dzikiewicz, rzeżbiarz, malarz. W Krakowie, gdzie zdał maturę, uczęszczał do pracowni Jacka Mierzejewskiego a także Juliana Fałata. Z powodu śmierci ojca zrezygnował z podjęcia studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie zostając nauczycielem. Zajmował się malarstwem pod kierunkiem Jana Kazimierza Olpińskiego. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Ze względów patriotycznych nauczał na ziemiach odzyskanych - objął stanowisko nauczyciela rysunku po znanym malarzu Antonim Serbeńskim w prestiżowym męskim gimnazjum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu (założonym w 1860 r), którego absolwentami byli m.in. Jan Kasprowicz, prof. Henryk Arctowski, hr Adolf Bniński, prof Moritz von Rohr. W gimnazjum prowadził organizację harcerską.


Makieta uzdrowiska "Solanki" do pawilonu polskich uzdrowisk na Powszechnej Wystawie Krajowej


Andrzej Dzikiewicz, z frontu, na konkursie modelarstwa w Warszawie, 1926





Andrzej Dzikiewicz, obraz uzdrowiska Solanki w Inowrocławiu w 1935 r.


Podziękowanie dla por. W.Chojny za składkę na rzecz Funduszu Uczczenia Pamięci Marsz. Józefa Piłsudskiego 20.XI.1936



Świadectwo ukończenia przez Marię Chojnę kursu dla komendantów obrony przeciwlotniczej domów mieszkalnych 25.XI.1938


Kampania wrześniowa

         W kampanii wrześniowej 1939 r. por. Wacław Chojna był dowódcą 2 baterii, zastępcą dowódcy i p.o. dowódcy I-go Dywizjonu 4 p.a.l. (4 Kujawski Pułk Artylerii Lekkiej) 4 Dywizji Piechoty Armii Pomorze dowodzonej przez gen. Władysława Bortnowskiego. Ze swoim oddziałem brał udział w bitwie nad Bzurą, walkach pod Jabłonowem, Zakrzewem, Kutnem, Głownie, Kiernozi, a po rozbiciu oddziału w innych miejscowościach w drodze Sochaczewa, Warszawy i Modlina przeżywając pasmo intensywnych bombardowań ze strony niemieckiej. Jego relacja o udziale w kampanii wrześniowej 1939 r. przechowywana jest w IPMS w Londynie (poniżej kopia rękopisu wraz z niepełnym odczytem).


por. Wacław Chojna 1939 r.



wiadomość z godzin porannych 1 września przekazana żonie:
"Jest wojna. Jestem wyznaczony na dcę baterii ...




relacja J. Kostrzaka z walk 4 PAL w kampanii wrześniowej, w której podaje,
że "dowódcą 2 baterii polówek był wspaniały człowiek, por. Wacław Chojna"


         Z rękopisu dowiadujemy się m.in. o ostatnich dniach walk IV PAL "pod Kiernozią ... od godziny 5 rano poprzez cały dzień bombardowanie. Cały dyon został rozbity ... Zebrałem resztki z całego dyonu (oprócz 1 bat., która pomaszerowała sama) i postanowiłem utworzyć jedną baterię ... Następnie kolejne całodniowe bombardowanie, marsz baterii w stronę Sochaczewa, natknięcie się na niemiecką dywizję pancerną, co uniemożliwiło przebicie się do Puszczy Kampinowskiej ... obsługa pod bezpośrednim ogniem z działek z czołgów i C.K.M. rozpierzchła się".
         Chojna trzykrotnie wymknął się z niewoli. Po raz pierwszy dostaje się do niewoli 19 września o godz 15-tej. Ucieka o 10-tej rano 20 września "pod ostrzałem C.K.M". Następnie wieczorem spotyka kolegę kpt Wojtasiaka plt z Torunia, z którym wspólnie postanowił zorganizować oddział "i przebić się do Warszawy, gdyż wiedziałem, że W-wa jeszcze się broni (z radia pozostawionego w lesie). Po 3 dniach przebijania się tylko nocami z rejonu Iłłów (Iłów) przeszliśmy pod Warszawę około 40 km".
         O świcie 22 września po raz drugi dostał się do niewoli. Po latach wspominał, że z w/w kapitanem schowali się w stodole, ale lokalna chłopka wydała ich Niemcom. 22 września przetransportowany został do Gąbina, a następnie Kutna.
         Po latach opowiadał, że Niemcy bili jeńców, w tym kilkukrotnie dotkliwie jego kolegę, natomiast Chojnie udało się uniknąć bicia. Z szeregowymi został załadowany do pociągu, udawał podoficera (swoje dokumenty przekazał wraz z meldunkiem do Warszawy żołnierzowi, który zginął na Bielanach w Warszawie 22 września, mylnie pochowany jako Wacław Chojna na cmentarzu na Powązkach Wojskowych).
         25 września uciekł z jadącego pociągu- pod silnym ostrzałem- po latach wspominał tę ucieczkę i fakt, że nie został zabity. Następnie trafił do przejściowego obozu dla jeńców - zakładu dla starców w Kutnie, gdzie symulował czerwonkę i tyfus. Nawiązał znajomość z niemieckim lekarzem, który miał córki w tym samym wieku. Lekarz wiedział, że Chojna symulował, mimo to wystawił mu przepustkę jako rzekomemu podoficerowi, umożliwiając mu (trzecią) ucieczkę.
         Powrócił do Inowrocławia, gdzie przez kilka tygodni pracował jako robotnik fizyczny w fabryce sody w Mątwach. Wkrótce został ostrzeżony, że interesuje się nim Gestapo, dlatego natychmiast wyjechał do Warszawy.

           


           

sprawozdanie z kampanii wrześniowej oraz niewoli

         Odczyt sprawozdania:

         [123]
         2 K.P.A.L.
         major Chojna - Horodyński Wacław

                           Relacja z działań wojennych w kampanii wrześniowej 1939 r.
          Część I.
          Chojna Wacław
          major
          służba stała
          artyleria
          4 Pułk Artylerii Lekkiej, dowódca baterii 2-giej
          2 K.P.A.L.
          Relacja spisana dnia 2.XII.1945 r. Żadnych dokumentów, ani notatek osobistych nie posiadam. Brałem udział w przygotowaniu kroniki sprawozdawczej dla 4 D.P.[?] składając relację z działań I/4 p.a.l., składając te dane na ręce dcy 4 p.a.l. ppłk. Pyrka Józefa w obecności oficerów w Murnau.

          Część II.
          2 bateria 4 Kujawskiego pułku artylerii lekkiej, dowódca baterii porucznik Chojna Wacław,
          oficer ogniowy podporucznik rezerwy Barański Mieczysław
          dowódca plutonu I ppor. rez. Zabłocki Czesław
          dowódca plutonu II ppor. rez. Straszowski Zygmunt
          oficer zw. bat. pchor. III rocz. Filachowski Edward
          Bateria 2-gą jako baterię I/4 pal sprzęt ... 757 francuski. Stan liczby baterii (o ile dobrze sobie przypominam) 143 koni, 205 ludzi wraz z sekcją kolumny amunicyjnej, uzbrojeni według etatu "mob". K.B. 2 LKM [Lekki Karabin Maszynowy] oficerów pistolety własne, podoficerowie bez pistoletów, najszybszy kaliber 7,65,wydany z mobilizacji (hiszpański pistolet z 1914 r.) nie działający dokładnie, wyposażeni przewidzianym etatem mobilizacyjnym z tym jednak, że na 15 wozów miałem 13 niezdolnych do marszu i co parę kilometrów musiałem na własną rękę zmieniać wozy zaopatrzone w amunicję i żywność według etatu mobilizacyjnego (też braków).
          2 baterie wchodzące w skład I dyonu 4 kujawskiego pułku artylerii lekkiej dostały rozkaz zorganizowania się i powiązania stanem do wojennego w dniu 25.VIII.1939 r. Mobilizacja trwała 3 dni, została zakończona bez braków. Jako miejsce dla mobilizacji baterii był folwark odległy od pułku mechanicznego (?) o 8 km …Więcławice pod Inowrocławiem. Mobilizację zakończono pomyślnie i na czas dzięki samochodowi osobowemu zarekwirowanemu przez pułk, którym mogłem bardzo szybko poruszać się z miejsca mobilizacji do pułku i do komisji poboru koni. Stan moralny i fizyczny pododdziału był bardzo dobry. Element ludzki przeważnie z Poznańskiego i Pomorza, prócz niewielu z Kresów Wschodnich będących czasowo w służbie czynnej.
          Cz. III. Bateria działała w składzie dyonu. Dostała rozkaz dołączyć na:
          1) oznaczone miejsce... marszu w składzie dyonu w pierwszej fazie: Toruń, drugiej płd. Kowalewo, trzeciej Więcławice i wreszcie Konojady płn. zach. od Brodnicy, gdzie w dniu 30.VIII.39 r. w godzinach rannych dostałem rozkaz rozpoznania stanowiska i przysposobienia obronnego Brodnicy. Rozpoznanie topograficzne wykonałem sam i o godzinie 15 pułk piechoty baterii zajechał na stację i zameldował się. Zadania dyonu nie znałem, wiedziałem tylko, że będziemy w obronie i przygotowałem ogień na wszystkie podane cele.

          [124]
          2) Przed rozpoczęciem działań wojennych w nocy z 31/1/IX 39 r. rejon stanowisk baterii znajdował się w rejonie [?] przysposobienia obronnego i jednocześnie przysposobienie obronne dowódcy dyonu w mieście Górale [?] na wsch. Od Jabłonowa około 17 km. Bateria 1 na wschód od 2 baterii, 3-ciej na zachód i północ. Rano w dniu 1.IX.39 r. po usłyszeniu pierwszych strzałów dostałem rozkaz aby po opadnięciu mgły rozpocząć wystrzeliwanie do przyszłych celów i wyprowadzić pikowanie [?] ciężkiego karabinu maszynowego. Na cel najdalszy mi leżący w zasięgu widoczności strzelałem z obserwatorium piechoty (dowódca wysuniętej placówki) łącząc się z nim przez telefon baterii 1-szej, a następnie z dowódcą baterii piechoty też… do placówki. Obserwująca szła tyle metrów dalej, tyle w prawo itd. po 4 pociskach powiedział obserwator, że leży około 30x od celu, gr. 17 zespół RJG odległość nie dalsza niż 10.300 m (odpowiedni kwadrant). Inne cele leżące na przedpolu, po którym kręciła się nasza piechota, ale uprzedzona, były obliczone bardzo dobrze, tak, że wystarczyło oddać po jednym strzale. Dzień ten przeszedł względnie spokojnie, dopiero około g. 16:00 nadleciały bombowce i zaczęły rzucać pojedyncze bomby na przedpole, a następnie odleciały dalej. Przerzuciłem ogień na lewe skrzydło gdzie w ... zaczęła walka z oddziałem l. dz. 16 dywizji pom. i tam oddałem kilka sesji bat. nie widząc celu, ale na rozkaz dowódcy dyonu. Pod wieczór dostałem rozkaz przygotowania ogni
          zaporowych, ale wkrótce potem zamieniono ten rozkaz na inny, a mianowicie marsz. Marsz odbywał się względnie w porządku na południe, a następnie na zachód w rejon Gołębiewko, Zakrzewo i Mełno, celem zluzowania artylerii 16 dyw. pom., która w walce dnia poprzedniego poniosła ciężkie straty. Marsz nocny trwał około 8 godzin - km 25. Były duże przeszkody w postaci lejów na szosie i niewybuchów bomb. Prócz tego miejscowości jak Rywałd Szlachecki i inne (nie pamiętam) leżały prawie dosłownie na szosie. Nalotów w ciągu dnia przeżyłem 3 jednak bez strat w ludziach, koniach i sprzęcie. Pod wieczór tego dnia zająłem stanowisko na płn. od folwarku Zakrzewo 1 km - 2 km na płd. od miasta i jeziora Mełno, zluzowałem tam kolegę z 16 p.a.l. [pułk artylerii lekkiej]. Walki pod Zakrzewem trwały przez 2 dni ze zmiennym szczęściem. Zdarzał się brak artylerii i czołgów własnych. 4.IX marsz na noc na lasy Wąbrzeźno. O świcie zajęcie stanowisk i p.o. [przeciwlotniczej obrony]. W ciągu dnia spokój prócz kilku alarmów pancernych i lotniczych. W nocy marsz na lasy Elgiszewo pow. Kowalewo. W dzień jak poprzednio. Następna noc marsz na Toruń (poligon toruński) w dzień zamaskowany postój w lesie. Nalotów nie ma. Stan koni bardzo zły. Stan ludzi dobry. Następna noc marsz na Włocławek. W ciągu dnia postój i zajęcie stanowisk w rejonie Brześcia Kujawskiego. Marsz wybitnie utrudniony przez posuwające się kolumny uchodźców. W nocy marsz na Gostynin. O świcie bombardowanie Kutna i kolumna uchodźców na szosie Kutno - Żychlin. Rozpoznanie stanowisk i zajęcie na płd. od szosy W-wa - Kutno (nie pam. nazwy). W ciągu dnia spokój prócz nalotów, które nie są skierowane bezpośrednio na mój oddział i pododdział. W nocy marsz, o świcie przejście dopływu Bzury i bezpośrednio zajazd na stanowisko, skąd wsparcie piechoty 1/63 p.p. [pułk piechoty] z podst. wyjściowej Bielawy koło Piątku. Strat żadnych dotychczas nie ma. Cały dzień w czynnej

          [125]
          walce. Bateria zmienia 2 razy stanowisko do przodu. W nocy marsz w kierunku na Głowno. Po pobiciu 16 i 30 dywizji piechoty niemieckiej otucha wchodzi w dusze żołnierzy. Po walkach w rejonie Głowna marsz wieczorem na czwartą miejscowość. Jednak po 3 godzinach marszu rozkaz do cofania się. Tu spotkałem oddziały artylerii z armii gen. Kutrzeby. Noc na stanowiskach w lesie. W ciągu nocy ogień nękający na stanowiskach baterii, z rana marsz na Sobotę. Po drodze 2 naloty lecz bez strat w oddziale. Noc i dzień następny na stanowiskach ogień na Sobotę. Pod wieczór marsz na Jackowice i Zduny. Przed południem zajęcie stanowisk za Bzurą na płd.wsch. od Zduny. W nocy przejście po bezdrożach w rejon Łowicza wieś Świeryż Dolny st. bat. i p.o. Niedźwiady - a Niedźwiedzi w pobliżu toru kolejowego Zduny - Łowicz współpraca z pancerką. Wieczorem walki, natarcie niemieckie na ogólnej linii toru kolejowego powstrzymane ogniem bat. mojej 75 i sąsiedniej jednej ciężkiej zdaje się …dcy. Jestem bez osłony piechoty. Na kilkakrotne zapytanie dowódcy pułku i A.D. co mam robić? - "czekać na rozkaz i wytrwać do ostatniej chwili". Rozkaz wykonałem i odskoczyłem plutonami około g. 10 wieczór pod bezpośrednim ogniem C.K.M. [ciężki karabin maszynowy]. Jak się później okazało rozkaz do odwrotu był wydany wcześniej jednak do mnie nie dotarł. Byłem około 3 godziny marszu z tyłu za piechotą. Marsz odbyłem całą noc (miejscowości nie pamiętam) i o świcie znalazłem cały dyon bez jednego mojego plutonu w pobliżu m. Kiernozia. Tu od godziny 5 rano poprzez cały dzień bombardowanie. Cały dyon został rozbity.
          Zebrałem resztki koni z całego dyonu (prócz 1 bat. która pomaszerowała sama) i postanowiłem utworzyć jedną baterię. Rozkazów od dcy dyonu od 4 dni nie dostawałem, gdyż nigdzie go nie mogłem znaleźć [?]. Po całodniowym bombardowaniu dołączyłem w nocy do jakiejś kolumny maszerującej na Sochaczew. Po drodze wziąłem 2 działa ... i 2 ... na drodze stojące z amunicją i końmi i zrobiłem z tego baterię i zameldowałem się dowódcy całości ppłk. Pacek z pomiarówki [?]. W ciągu nocy uszliśmy około 10 km, a o świcie natknęliśmy jak się później dowiedziałem na dywizję pancerną niemiecką. Przebicie się do puszczy Kampinoskiej stało się niemożliwe. Dostawszy się pod ostrzał amunicji z ciężkich dział 9 i 10 sztuk i po 30 - 40 z lekkich, obsługa, pod ogniem bezpośrednim działek z czołgów i C.K.M, rozpierzchła się.
          Dostałem się po 15-[tej 19.IX]do niewoli, lecz po 10-[tej 20.IX] uciekłem wraz z moim luzakiem [żołnierzem opiekującym się koniem oficerskim] ostrzeliwany przez ogień C.K.M. Byłem już bez wojska. Spotkałem [o] 18 wieczorem mego kolegę kpt. Wojtasiaka pilota z Torunia i postanowiliśmy zorganizować oddział i przebić się do Warszawy, gdyż wiedziałem, że W-wa jeszcze się broni (radio posiadane [?], a zostawione w lesie). Po 3 dniach przebijania się tylko nocami z rejonu Iłłów przeszliśmy pod Warszawę około 40 km. [...] zdaje się, że "Pieńków". Tu o świcie dostałem się do niewoli, 22.IX. przetransportowany do Gąbina i Kutna, następnie załadowany wraz z szeregowymi do pociągu. 25.IX. uciekłem
[wyskoczył z jadącego pociągu] i po przeleczeniu (symulowałem czerwonkę i tyfus) w zakładzie dla starców w Kutnie dostałem jako podoficer

          [126]
          przepustkę i pojechałem do Inowrocławia, a następnie do Warszawy i byłem tam, aż do upadku powstania. W czasie walk bateria moja nie poniosła do dnia 17.IX żadnych dosłownie strat. Dopiero w tym dniu miałem kilku zabitych i kilku rannych, reszta pogubiła się w ciągu dnia i w ciągu marszu nocnego. Nazwisk poległych nie pamiętam, gdyż byli to przeważnie rezerwiści. Po ostrzałach pod Butarami, cały tabor wraz z końmi miałem zdobyty niemiecki, zwłaszcza dużo mi dał wóz kowalski i sam weterynarz. Bateria plt. towarzysząca naszej artylerii zestrzeliła na oczach moich 6 samolotów wpl. z 8 dyonu przeciwlotniczego z Torunia. Jeńców związałam 6 i oddałem piechocie. Od 17.IX nie byłem w kontakcie ani z dowódcą dyonu ani z pułkiem. Wszystkie moje zarządzenia do zebranych resztek były moją inicjatywą.
          Część III
          Trudności mobilizacyjnych nie miałem. Lotnictwo (...) wtedy mi przeszkadzało Na V kolumę natrafiłem wybitnie pod Zakrzewem. Ciągłe włączanie się do linii nawet 2 przewodowej i podawanie rozkazów do strzelania na niewłaściwe cele. Łączność z baterią miałem bez przerwy, gdyż zbierałem każdy kawałek kabla po drodze, a później dużo zdobyłem na Niemcach, tak że mogłem sobie pozwolić na rzucanie i niezwijanie linii. Pod koniec tj. 16.IX miałem 21 wozów niemieckich z kompletnym wyposażeniem niemieckim. Kolumna amunicyjna działała bardzo sprawnie, ppr Miloch Czesław (ostatnio w obozie Murnau) Z żywnością nie miałem kłopotu, gdyż w przypuszczalny rejon przyszłych stanowisk wysyłałem (?) i pod groźbą użycia broni kazałem we wsi piec chleb płacąc 1 zł za bochenek i 50 zł za worek owsa. Nie dopisała kadra podoficerów zawodowych zwłaszcza starszych, młodsi bardzo dobrzy i oficerowie. Oficerowie wszyscy bardzo dobrzy, wszystkich przedstawiłem do odznaczeń (oddane dla dowódcy pułku). Wyróżnił się wybitnie odwagą i spokojem pchor. Filachowski, którego zaproponowałem do VM 5 klasy [krzyż Virtuti Militari 5 klasy]. Podchorąży rezerwy zawiedli na całej linii. Z szeregowych wyróżnił się (...) Ignacy Bugdalski (wzorowy K.W. - Krzyż Walecznych). Żołnierz walczył dobrze i ofiarnie, tym bardziej że miał wciąż żywność, głodny nie był nigdy. Telefoniści byli faworyzowani przeze mnie, dlatego łączność nie zawiodła do ostatniej chwili. Naloty lotnicze stały po pewnym czasie chlebem codziennym i żołnierz pilnie zachowywał maskowanie. Dzięki 100% wykonywanym rozkazom strat w koniach i ludziach nie było żadnych do dnia 17.IX włącznie. Na zagony broni pancernej nie natrafiłem.
          /-/ podpis W. Chojna,
          major ...


Okres okupacji

         W Warszawie, jeszcze w październiku 1939 r. Chojna trafił do konspiracji, początkowo do Związku Czynu Zbrojnego - ZCZ, której był członkiem do sierpnia 1940 r. (vide Kwestionariusz specjalny, strona 1).
         Wiosną 1940 r. z chłopskiej organizacji konspiracyjnej "Racławice" wyłania się i podejmuje samodzielną działalność Polska Organizacja Zbrojna - POZ. W jej szeregi wstępuje wielu młodych oficerów, którzy bardzo ciężko przeżyli klęskę wrześniową i dość krytycznie oceniali wojenną działalność wyższych oficerów. Do POZ przyłącza się wiele mniejszych organizacji konspiracyjnych: Polska Organizacja Bojowa, Wojskowa Organizacja Wolności "Znak", część Związku Czynu Zbrojnego (ZCZ), część Tajnej Armii Polska (TAP), część Gwardii Obrony Narodowej (GON), część Organizacji Wojskowej "Wilki" oraz część "Pobudki". Nowa organizacja po scaleniu przyjęła nazwę Polska Organizacja Zbrojna "Znak" (POZ "Znak").
         Chojna działa w POZ od marca 1940 r do grudnia 1941 (vide Gł Komisja Weryfikacyjna AK) jako szef Oddziału II - wywiad i kontrwywiad (pseudonim "Świerczyński", "Świerk", "Majewski", "Młotek", "Horodyński"). W tym czasie Komendantem I Okręgu POZ Warszawa-miasto został kpt. dypl. Wacław Janaszek ("Jaryna", "Radomski", "Bolek"), a szefem sztabu kpt. Stanisław Steczkowski ("Zagończyk").
         W grudniu 1941 r. Wacław Chojna zostaje mianowany komendantem powiatu warszawskiego POZ obejmującego siedem placówek: Radość, Pruszków, Włochy, Ożarów, Rembertów, Legionowo oraz Piastów. W okręgu POZ Warszawa-miasto szkolono saperów, kierowców samochodowych, artylerzystów. Por. Wacław Chojna sformował i przeszkolił w Legionowie dyon artylerii.
         S. Pietras w książce "POZ" podaje: "Obejmując komendę [POZ], miał niewątpliwie trudne zadanie, zarówno ze względu na zdekompletowane kadry, jak też przez pewne zakłócenia w łączności organizacyjnej, spowodowane wcześniejszymi aresztowaniami". Wykonał je z powodzeniem, na co wskazuje treść wniosku o odznaczenie go Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami, wystawionego przez komendanta okręgu w 1943 r., a podpisanego 5 maja 1944 przez mjr. Janaszka.
         We wniosku odznaczeniowym wystawionym w 1943 r. mjr Wacław Janaszek ps. "Bolek", szef sztabu Kedywu KG Ak, podaje:
         "'Świerczyński' vel 'Majewski', 'Świerk' (obecnie 'Horodyński') kpt. art. sł. st., 1942, przed wojną dowódca baterii 4 pal., w czasie wojny d-ca baterii i p.o. d-cy dyonu 4 pal, obecnie Kedyw 81 - szef I. Po kampanii 39 r. uciekł pod Kutnem z pociągu - transportu skierowanego do oflagu. I 40 r. - ZCZ Warszawa, III 40 r. POZ - II Oddział, XII 41 r. - komendant pow. Warszawa POZ, XII 42 r. Kedyw 81 - szef I. Dwuletni kurs dywizyjny dowódców dyonu przy 34.
         Uzasadnienie: Pracuje w trudnych warunkach, mając do dyspozycji znikome środki materialne, dzięki energii oraz zapałowi do pracy oddał b. duże zasługi dla pracy organizacyjno-konspiracyjnej, zwłaszcza na stanowisku komendanta powiatu Warszawy. Uporządkował istniejące w poszczególnych miejscowościach oddziały przeprowadzając (inspekcyjnie) selekcję elementu, który przedstawiał faktyczną wartość dla naszej pracy. Przekazał do PZP (Polski Związek Powstańczy, kryptonim ZWZ, AK) teren kompletnie uporządkowany. Równocześnie z tym, wszystkie wolne chwile poświęcał w sformowanym przez siebie dyonie artylerii na terenie Legionowa, współpracując stale na polu wydawniczo-szkoleniowym z wydziałem artyleryjskim"
.



Wniosek o odznaczenie Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami

         POZ realizując dyrektywę Komendanta Głównego ZWZ gen. Stefana Roweckiego "Grota" już wiosną 1940 r. nawiązuje współpracę z ZWZ (zachowała się tylko jedna relacja ze spotkania Chojny z Grotem-Roweckim). Czynione są przygotowania do scalenia obu organizacji. W książce "POZ" S. Pietras podaje: "oddziały uderzeniowe i piątki dywersyjne POZ [...] oddziały specjalne, dywersyjne podporządkowane [były] bezpośrednio komendantom okręgów POZ i stawiane przez nich do dyspozycji komendantów okręgów ZWZ"..
         Część oficerów POZ działa równolegle w strukturach ZWZ. Komendant Okręgu I POZ Warszawa-miasto kpt. dypl. Wacław Janaszek "Bolek" wraz ze swoimi współpracownikami, w tym z Chojną, wchodzi w skład "sztabu dywersji" Związku Odwetu ZWZ (późniejszego Kedywu). W jego rękach spoczywa koordynacja i współdziałanie taktyczno-operacyjne w zakresie bieżącej walki czynnej. W książce "POZ" S. Pietrasa czytamy: 'oficerowie POZ współpracowali w szkoleniu specjalistycznym organizowanym przez ZWZ. Waclaw Chojna, jako komendant powiatu warszawskiego, współpracował na polu wydawniczo-szkoleniowym z Wydzialem Artylerii KG ZWZ' .
         Od stycznia 1941 r. Chojna należy do PZP (Polski Związek Powstańczy, kryptonim AK) zaprzysiężony przez mjr Wacława Janaszka (Baon Sap. mjr "Jaryna" lub "Bolek"). W jednym z formularzy weryfikacyjnych z 1946 r. w Londynie podaje, że w kwietniu 1941 r. wstąpił do ZWZ-AK, podlega mjr Waclawowi Janaszkowi. W tym okresie podejmuje i przekazuje do akcji skoczków spadochronowych jak też nadzoruje zakup broni (vide Główna Komisja Weryfikacyjna A.K.) Przechodzi także dwuletni kurs dywizyjny dowódców przy dywizjonie 34.
         Jeszcze w 1941 r. KG ZWZ utworzyła organizację "Wachlarz" do prowadzenia wywiadu, dywersji na zapleczu frontu wschodniego od Bałtyku do Ukrainy. Głównym komendantem Wachlarza był ppłk J. Włodarkiewicz (do 1942), a następnie ppłk Adam Remigiusz Grocholski "Waligóra". Oddziały POZ wielokrotnie wspierały akcje oddziałów dywersyjnych "Wachlarza". W formularzu Komisji Weryfikacyjnej w 1946 r Chojna podaje: "z PZP zostałem oddelegowany do oddziału partyzanckiego na Wołyniu"; Kedyw 53.
         W późniejszym czasie KG ZWZ podjęła decyzję o włączeniu zadań "Wachlarza" do utworzonego "Kedywu" - Kierownictwa Dywersji co trwało do marca 1943 r. Chojna wchodził w skład trzyosobowej komisji zajmującej się wcieleniem "Wachlarza" do Kedywu pod koniec 1942 r. (pełnił funkcję szefa I Oddziału Organizacyjnego w Kedywie KG AK). Współpraca z "Wachlarzem" przyczyniła się do współdziałania Chojny z A. Grocholskim "Waligórą" podczas Powstania Warszawskiego - został szefem jego sztabu. Z kolei S. Wierzyński "Klara", oficer personalny z I Oddziału "Wachlarza" do marca 1943 r., został zastępcą Chojny w Kedywie.
         14 lutego 1942 ZWZ zostaje przemianowane na AK-Armię Krajową rozkazem gen. Władysława Sikorskiego. Realizując dyrektywy KG ZWZ oficerowie POZ rozpoczynają akcję przekazywania swich oddziałów do ZWZ-AK. Odbywało się to w okresie wrzesień-listopad 1942 r.
         Wacław Chojna realizując umowę scaleniową przekazał 31 października 1942 r. do Armii Krajowej żołnierzy i sprzęt z siedmiu placówek dowodzonego przez siebie powiatu warszawskiego. Powierzone zadania wykonał z pełnym powodzeniem. 11 listopada 1942 został awansowany na kapitana.

         W listopadzie 1942 r. ze Związku Odwetu -organizacji ZWZ odpowiedzialnej za sabotaż i dywersję, oraz "Wachlarza" powstał Kedyw (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej). Kedyw był działem organizacyjnym Armii Krajowej odpowiedzialnym za dywersję. Szacuje się, że liczył do 3 tys. członków, którzy działali w okupowanej przez Niemców Polsce, na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy oraz w Polsce Wschodniej.
         Struktura organizacyjna Kedywu (Komendy Głównej) AK była następująca:
         komendant gen. August Fieldorf "Nil" (jesień 1942-1 luty 1944, który był także zastępcą szefa całej Armii Krajowej), następnie ppłk Jan Mazurkiewcz "Radosław (1 luty 1944- 19 stycznia 1945).
         zastępcy komendanta: płk F. Niepokólczycki "Teodor" (styczeń-wrzesień 1943), następnie płk Jan Mazurkiewicz "Radosław" (marzec 1943-1 luty 1944).
         szef sztabu : mjr Wacław Janaszek "Bolek"/ "Jaryna" (grudzień 1942-czerwiec 1944), następnie kpt Mieczysław Kurkowski "Mietek"/"Sawa" (czerwiec-lipiec 1944).
         Podlegały im oddziały oraz komórki :
         Oddział I Organizacyjny ("Magistrat"/"Gromada"),
         Oddział II Informacyjny ("Kameleon"),
         Oddział III Operacyjny ("Cyrkiel"/"Wilk"),
         Oddział IV Szkoleniowy ("Bąk"/"Zenon"),
         Oddział V Łączność ("Łąka"),
         Biuro Studiów ("Apteka"/"As"),
         Dział Produkcji ("Teodor"/"Remiza"),
         Centrala Zaopatrzenia Terenu ("Stadion"/"Czata"),
         Referat Budżetowy ("Wąż"/"Kakao"),
         Komórka Sanitarna ("Rola"),
         Referat Prawno-Administracyjny,
         Komórka prokuratorska Wojskowego Sądu Specjalnego,
         Referat Kontroli Akcji ("Cukiernia").

         W grudniu 1942 Szefem I Oddziału Organizacyjnego Kedywu, kryptonim "Magistrat" oraz "Gromada" został Wacław Chojna "Horodyński". Oddział ten był odpowiedzialny za sprawy organizacyine i personalne wszystkich członków Kedywu, produkcję i legalizację fałszywych dokumentów, przygotowanie tajnych skrytek do umieszczania dokumentów.
         I Oddział składał się z trzech działów:
         1) Dział Organizacyjno-Personalny kierowany był osobiście przez szefa Oddziału, Wacława Chojnę. W zakres jego pracy wchodziły wszelkie sprawy organizacyjne i personalne Kedywu. Sprawy ewidencyjne prowadził ppor Roman Groniecki "Adam".
         2) Działem Legalizacji (w I Oddziale) kierował od czerwca 1943 r. zastępca szefa Oddziału ppor/por Stanisław Wierzyński "Klara"/"Korybut", odpowiedzialny za zapewnienie wszelkich dokumentów do bieżących prac Kedywu. Sekretarzem był pchor. Józef Kisielnicki "Komar".
         3) Dział Skrytek (w I Oddziale), którego szefem był st.ogn. Henryk Rajewski "Skała", odpowiadał za wykonywanie skrytek przenośnych i meblowych na potrzeby poszczególnych oddziałów Kedywu KG.



zapisek z 26 V 1943 od "Igora" (kpt T. Grzmielewskiego)
do "Bolka" (mjr W. Janaszka) podający wykaz
dostępnych skrytek, które posiadał II Oddział Informacyjny:
m.in. deska do mięsa, wałek do ciasta



do "Bolka" od "Kosy 30"
("Osy"- Organizacji Specjalnych Akcji Bojowych wcielonej do Kedywu,
której szefem był "Wiktor" - por M. Kudelski).
Wykaz zakupionych/otrzymanych skrytek z dn 27.V.43 r. takich
jak młotek kuchenny, teczki brezentowe, laska od parasola



instrukcje "Magistratu" (I Oddziału Organizacyjnego Kedywu)
do wszystkich komórek Kedywu z dn 6.X.43


         Odczyt Instrukcji "Magistratu":
         Do wszystkich oddziałów Kedywu:
         Z rozkazu p. Nila podaję do wiadomości i ścisłego wykonania: Na podstawie dostarczanych przez poszczególne komórki materiałów Magistrat prowadzi ewidencję członków 90: oficerów i pchr. szczegółową, podoficerów i szeregowych oraz cywilnych kobiet i mężczyzn. Dane ewidencyjne w toku pracy ulegają niejednokrotnie zmianom tak w odniesieniu do poszczególnych osób/śmierć, aresztowanie, zwolnienie, przeniesienie, awans, odznaczenie, rany itp., których ewidencja jest już podana do Magistratu, jak tez osób, które nowo przybyły do danej jednostki. Ponad to ciągle tworzone nowe jednostki w skład których wchodzą bądź dawni członkowie 90, bądź nowo przyjęci, czy przydzieleni. Celem prowadzenia ewidencji jest właśnie uchwycenie tych wszystkich zmian i prowadzenie ich stale w stanie bieżącym. Dla uzyskania tego wszystkiego oddziały 90 począwszy od 1.X. [1943 r,] nadsyłać będą wszystkie zmiany zaszłe w stosunku do ich członków co miesiąc do 25 za każdy ubiegły miesiąc. Za okres ubiegły zmiany do ewidencji oraz uzupełnienie w stosunku do nowych osób nadesłać należy do dnia 15.X. b.r./jako okres ubiegły rozumieć należy od .IV. do 30.IX.b.r. Wykaz ewidencji zawierać winien: 1/nie wypełnia się 2/pseudonim, 3/stopień, starszeństwo, rez. lub sł.st., 4/rodzaj broni, 5/obecna funkcja, 6/przydział i funkcja przed 1.IX.39., 7/przydział i funkcja w kampanii 39 r., 8/przebieg służby w konspiracji/data wstąpienia do P.Z.P., 9/uwagi. Ewidencję nową należy nadesłać na załączonych druczkach, pisać można na poprzek karteczek. Stopień wojskowy w rubryce 3 należy podać szyfrem w/g klucza" a pchor., b ppor., c por., d kpt., e mjr., f ppłk., g płk., h gen. Służbę stałą oznaczyć jako I, rezerwę zaś jako II, starszeństwo ostatnimi cyframi roku. Rubr.4: piechota Aa, artyleria Bb, kawaleria Cc, łączność Dł,/radio Dr/saperzy Ca, pionierzy Cp,/np. piechota wyszk. pionierskie AaCp/, lotnictwo L1/pers latający/L2 pers lotniskowy; broń panc Ee, sanitariat Fs, marynarka Gm. Inne służby podawać ołówkiem otwartym pismem. Kartki ewidencyjne należy wypełniać czytelnie pismem drukowanym.
         [podpisane] Magistrat




pamiątkowy ryngraf od pracowników I Oddziału na imieniny Wacława
"Na pamiątkę Drogiemu Szefowi- Urzędnicy Magistratu 28.IX.43"



notatka do "Gromady 81" (I Oddział Organizacyjny Kedywu)



"Bolek" (mjr W. Janaszek) do "Horodyńskiego"
Dane do sprawozdania z "Łąki" (V Oddziału Łączności Kedywu,
której szefową była "Przemysława", dr. med. Z. Maternowska)



"Bolek" (mjr W. Janaszek) do "Młotka" (drugi pseudonim "Horodyńskiego")
Stany bojowe z 12.IV.43 r. -
"Dane do sprawozdania z "Łąki" (V Oddziału Łączności Kedywu,
której szefową była "Przemysława", dr. med. Z. Maternowska



         Wacław Chojna nie pozostawił wspomnień opisujących swoją działalność w I Oddziale Organizacyjnym. Prawdopodobnie w jej zakres wchodziła m.in. rekrutacja i weryfikacja oficerów do powstających komórek Kedywu. Jedną z niewielu informacji jest oświadczenie Chojny z 21 lutego 1946 r. przed Główną Komisją Weryfikacyjną AK w Londynie w sprawie "Zęba"/"Dora" por. Zub-Zdanowicza, Chojna podaje, że uczestnicząc w procesie likwidacji "Wachlarza" w 1943 r poznał "Dora", " ... po wstępnej rozmowie przeprowadzonej z por. "Dorem" wyjaśniającej jego przydział i funkcję [oficera bezpieczeństwa w Kedywie] umówiłem się z nim na spotkanie, celem objęcia przez niego wymienionej funkcji. Por. "Dor" na umówione spotkanie nie przyszedł ... . O niestawieniu się por. "Dora" złożyłem meldunek ustny i pisemny do szefa Kedywu płk. "Nila" ... Mimo starań nie udało się nawiązać kontaktu ... dopiero po około pół roku [Chojna] dowiedział się o przystąpieniu "Dora" do NSZ na Lubelszczyźnie ...”
         Chojna był odpowiedzialny za przygotowywanie preliminarza kosztów operacyjnych trzech działów I Oddziału Organizacyjnego oraz globalne rozliczenia, które przekazywał do Referatu Budżetowego ("Kakao") ostatecznie zatwierdzanego przez płk Janaszka.




Magistrat 90 - "Horodyński"
rozliczenia I Oddziału Kedywu z dn 27 X 43r.

         Dekadę po śmierci Chojny, jego zastępca, ppor. Wierzyński "Klara", opisał na czym polegała praca samego Działu Legalizacji w I Oddziale, co znalazło się m.in. w opracowaniu Stanisławy Lewandowskiej "Z fałszywym Ausweisem". Na tej podstawie dowiadujemy się, m.in: że, "Klara" miał rozkaz codziennego meldowania się w lokalu szefa I Oddziału "Horodyńskiego" na odprawę o godz 11 przy ul. Słupeckiej 11, II piętro, w celu złożenia sprawozdania i otrzymania kolejnych zadań.
         W skład Działu Legalizacji wchodziły podkomórki:
         a) Produkcji dokumentów,
         b) Pracowni fotokopii i fotografii,
         c) Zespół produkcji stempli i klisz,
         d) Zespół drukarski,
         e) Zespół wystawiania dokumentów.



informacja od "Horodyńskiego" do wszystkich komórek Kedywu 90:
"Komunikuję, że w Magistracie została uruchomiona podkomórka fotograficzna,
która jest w stanie wykonywać w krótkim czasie wszelkie prace z zakresu fotografiki.
Materiał i zamówienia proszę adresować "Korybut-Magistrat".

         W Dziale Legalizacji zadania nakierowane były na zaopatrywanie podziemia w odpowiednie dokumenty umożliwiające: swobodne poruszanie się podczas przygotowań i realizacji akcji bojowych, przerzucania emisariuszy/kurierów na Zachód, jak też w celu przenikania ludzi podziemia do niemieckiego aparatu administracyjnego, szczególnie ewidencyjnego, utrudniania poszukiwań przez gestapo ściganych ludzi podziemia, zacierania miejsc faktycznego ich pobytu. Preparowano zestawy dokumentów, które miały ważność nie tylko na terenie Generalnego Gubernatorstwa ale także w innych strefach.
         Do podstawowego zestawu należały: karta rozpoznawcza (Kennkarte), odcinek zameldowania, karta pracy, legitymacja stwierdzająca zatrudnienie (Ausweis), metryka urodzenia, chrztu czy ślubu najlepiej z terenów wschodnich Polski tak aby nie udało się potwierdzić ich autentyczności, kartki żywnościowe (polskie i niemieckie: średni przydział żywności wynosił 2600 kalorii dla Niemców, 700 dla Polaków i tylko 400 dla Żydów; dla Polaków, których praca wymagała większego wysiłku, przewidywano dodatkowe racje).
         Preparowano także zaświadczenia potwierdzające wykształcenie zawodowe, legitymacje szkolne, bony na towary przemysłowe, bilety kolejowe, przepustki do jazdy kolejami np. dla pracowników budowlanych, uprawnienia na przewóz towarów, prawa jazdy, dowody i tablice rejestracyjne samochodów i ciężarówek oraz inne dokumenty wystawiane w urzędach pracy czy starostwie, niemieckich urzędach miejskich, parafiach katolickich i protestanckich.
         Uzyskanie dokumentów uprawniających do przekraczania granic różnych stref (Durchlasschein), na które była podzielona Polska, były szczególnie trudne do podrobienia, ponieważ Niemcy okresowo zmieniali sposób ich drukowania, wypełniania. Główna skrzynka do kontaktów między działem legislacyjnym a szefem I Oddziału była także skrzynką poczty kierowanej do I Oddziału i znajdowała sie w lokalu Wacława Chojny przy ul. Słupeckiej 7. Pocztę pomiędzy dowództwem a Działem Legalizacji przynosiła łączniczka Janina Stępniewska "Hesia". Wykorzystywano także inne lokale w zależności od zadań.
         Dokumenty przewożono m.in. w podwójnym dnie dziecięcego wózka, pod podszewkami kołnierzy z lisa, a pieczątki wewnątrz ciastek wyrabianych w zaufanej cukierni.


Magistrat 90 5/10.43 Leta p. Sud
"W załączeniu przesyłam dokumenty Szturmana "SD" zdobyte w akcji.
Proszę zakomunikować mi czy tego rodzaju dokumenty mogą panowie produkować,
jeżeli tak to zamawiam odpowiednie stemple oraz po 150 egzemplarzy każdej legitymacji,
zwrot wzoru zastrzegam, jak również proszę o niewykorzystywanie dla innych celów.
Korybut ["Klara"-Stanisław Wierzyński]



Lela 6.x.Sła p. Korybut 90
"Z przesłanych dokumentów nie mogę robić powierniczego Dienstausweisu,
podpis ten nie zdobycia. Czy wobec tego zamienia Pan resztę dokumentów - czynić?
Proszę o odpowiedź. Dokumenty otrzymałem.
Przy zamówieniu proszę o zwrot tego dokumentu"



Likier -
"Dla usprawnienia poczty leg. proszę wyznaczyc skrzynkę
na którą z pomnięciem poczty ogólnej podawać będę swoją łączniczką pocztę dla Panów
i stamtąd odbierać zawówienia.
Klara z Gromady"

         Tylko pomiędzy marcem a czerwcem 1943 podziemie wystawiło 3000 fałszywych dokumentów dla Polaków. Część wykonywano korzystając z oryginalnych druków i pieczątek, inne preparowano od podstaw w tajnych pracowniach np. udających mieszkania. Zdobycie oryginalnego papieru i pieczątek było bardzo ryzykowne i skomplikowane. Z biur zarządów miejskich i starostw niemieckich Warszawy, Krakowa, Radomia, Lublina Łodzi i Katowic wykradziono łącznie pięć i pół tysiąca ostemplowanych i podpisanych blankietów osobistych i przekazując je do dyspozycji komórek legislacyjnych Komendy Głównej oraz Okręgów.
         Fałszywe dokumenty w celu ratowania Żydów organizowane były głównie, ale nie tylko, przez Żegotę - Radę Pomocy Żydom, utworzoną przy Delegaturze Rządu RP w Londynie ( jedyną w okupowanej Europie instytucją powołaną przez rząd Państwa w celu ratowania Żydów). Referat legalizacyjny Żegoty dostarczył ok. 50 tys. fałszywych dokumentów tożsamości, głównie metryk chrztu, w co zaangażowane były parafie kościelne. Żegota współpracowała także na wielu płaszczyznach z Armią Krajową i podlegającym jej Kedywem.
         Chojna był także odpowiedzialny za archiwum Kedywu KG AK. Od szefa sztabu Kedywu KG AK "Bolka" -mjr W. Janaszka- otrzymywał dokumentację wcześniej przez niego zakwalifikowaną do archiwum lub otrzymywał niektóre dokumenty bezpośrednio od innych komórek Kedywu (vide poniższe przykłady dyspozycji do Horodyńskiego od Brody 53 oraz Sztuki 90).
         Archiwum zawierało oryginalne dokumenty takie jak rozkazy, instrukcje, sprawozdania, wykazy, plany, raporty, schematy organizacyjne, ich wtórniki lub kopie. Chojna je segregował, zabezpieczając w kopertach różnej wielkości, które oznaczał odpowiednimi literami i cyframi.
         Następnie zlecał ich przewożenie do skrytki w mieszkaniu Albiny Turczynowej w Miłosnej pod Warszawą następującym osobom: szefowi Działu Skrytek w I Oddziale Organizacyjnym st.ogn. "Skale" (Henrykowi Rajewskiemu) lub łączniczce "Hesi" (Janinie Stępniewskiej).
         "Hesia" była łączniczką Chojny od czasu pracy w POZ, do którego przystąpiła jeszcze w listopadzie 1939 r., poprzez wspólną pracę w ZWZ, do którego przeszła razem z nim w kwietniu 1941 r., aż do końca Powstania. Po upadku Powstania uciekła z transportu w Częstochowie i dotarła do Poronina, gdzie do sierpnia 1945 przebywała w szpitalu PCK; awansowana do stopnia podporucznika, odznaczona Krzyżem Virtuti Militari V kl, Krzyżem Walecznych oraz srebrnym Krzyżem z Mieczami.


"Bolek"(mjr W.Janaszek) do "Horodyńskiego"
"do przechowania-sprawa na razie nieaktualna" -
(podanie do "Nila" gen. A. Fieldorfa o odznaczenie KW po akcji w Krakowie,
podpisane przez "Kalinowskiego" (mjr W. Kiwerskiego,
dowódcy Brody 53, oddziału dyspozycyjnego Kedywu)



Meldunek z wykonanej akcji,
z adnotacją do "Horodyńskiego" od "Kalinowskiego"
"z prośbą o przechowanie w archiwum"
( Kalinowski-mjr W. Kiwerski, dowódcy Brody 53,
oddziału dyspozycyjnego Kedywu)



Do "Młotka" z (drugi pseudonim "Horodyńskiego") "Motor 30"-
"Przesyłam z prośbą o przechowanie 10.6.43



Do "Młotka"
Przesyłam z prośbą o przechowanie 24.5.43



Okresowy wykaz wykonanych akcji w Kedywie:
m.in. "Akcji Góral" jednej z najlepiej przeprowadzonych
oraz Akcji Taśmy" przez Grupy Szturmowe Kedywu, w której zginął
"Zośka" Tadeusz Zawadzki, jak też działania
zespołu dyspozycyjnego "Jerzy"



Proszę o złożenie w archiwum -
do "Młotka" (drugi pseudonim "Horodyńskiego") od " Motor 30"



"P. Horodyński-
Załączam plik odpisów do archiwum" 9.10.43r.
od "Sztuki 90" - Oddziału Dyspozycyjnego Kedywu
(inne kryptonimy: "Motor 30", "Deska 81", "Broda 53")





Kennkarte Wacława Chojny z dn. 21.VI.1943 r., adres zamieszkania ul. Krajewskiego 2a W-wa




Ausweis Wacława Chojny z fałszywym miejscem i datą urodzenia




Poświadczenie Wacława Chojny z fałszywą datą i miejscem urodzenia




Ausweis Wacława Chojny z fabryki cukru w Mątwach pod Inowrocławiem ważnej do 15.12.39, przedłużonej fałszywą pieczątką do 5.01.1940 r. Adres zamieszkania Bratnia 9 w Inowrocławiu.




Ausweiskarte Wacława Chojny


         W czasie okupacji Wacław Chojna cały czas przebywał w Warszawie. Kilkakrotnie brawurowo uciekał Niemcom, m.in. po zatrzymaniu w łapance wyskoczył na ul. Długiej z pędzącej i dobrze asekurowanej przez Niemców ciężarówki, w której jechał z innymi aresztowanymi. Mimo silnego ostrzału udało mu się zbiec. Miał sporo szczęścia. Innym razem w łapance w restauracji przekupił niemieckiego żołnierza, który pozwolił mu uciec.
         Przedostawał się też do getta w Warszawie aby organizować dostawy broni. Wg wspomnień córki Krystyny, najbardziej wstrząsający był dla niego widok dzieci umierających z głodu na ulicach naprzeciwko licznych kawiarni i restauracji, w których bawili się inni mieszkańcy getta. Podczas okupacji był tropiony przez Gestapo dlatego systematycznie zmieniał miejsce zamieszkania w Warszawie i jej okolicach.

Powstanie Warszawskie

         Poniżej wspomnienia "Klary", por. Stanisława Wyszyńskiego, zastępcy Chojny z Kedywu, ciekawie opisujące ostatnie chwile przed wybuchem Powstania:
         "Obserwowałem na szosie prowadzącej od Białegostoku i Wyszkowa znane mi z polskiego września obrazy panicznej ucieczki, lecz w wykonaniu żołnierzy i cywilów niemieckich. Wskazywało to, że wojska radzieckie są tuż, tuż. Ich radiostacja wzywała wszystkich do walki z Niemcami, do natychmiastowego wystąpienia z bronią w ręku, do powstania. A tymczasem władze niemieckie wydały rozkaz do ludności Warszawy, stawienia się stu tysięcy mężczyzn z łopatami do sypania rowów przeciw czołgowych i umocnień obronnych. W tej sytuacji wydawało się, że z rozkazu czy bez rozkazu powstanie wybuchnie lada moment. Wszyscy mieli dość ucisku okupacyjnego, a wolność była u progów Warszawy. Byli tacy, którzy słyszeli odgłosy bitwy czołgów na jej przedpolach, od strony Targówka i Drewnicy. Jak dowiedziałem się już po wojnie- w Wołominie czołgi sowieckie były już 30 lipca a ich załogi rozrzucały ulotki zawiadamiające o zajęciu Warszawy. Słyszana bitwa rozgrywała się więc naprawdę na przedpolach Warszawy. Wiadomość o godzinie "W" - przyniósł nam około godz 12.40 sam szef I Oddziału Dtwa Kedywu kpt. W. Horodyński. Przyszedł na Hożą w towarzystwie łączniczki Hesi . Po otrzymaniu tej wiadomości rozeszliśmy się by dokonać ostatnich przygotować i spotkać się w miejscu "K" o godz 16……."Skrzynka alarmowa dla [I] oddziału [Organizacyjnego] znajdowała się przy ul. Hożej 64, w mieszkaniu pp. Grabowskich, a stały dyżur pełnił Komar [pchor. Józef Kisielnicki]..."
         Kontynuacja wspomnień poniżej:



wspomnienia S. Wierzyńskiego "Klary" z ostatnich godzin przed Powstaniem

         W momencie wybuchu Powstania Warszawskiego oddziały Kedywu weszły w skład Zgrupowania "Radosław". W jego szeregach walczyły bataliony "Zośka" i "Parasol", "Miotła", "Czata 49", "Dysk", "Kolegium A". Szefem Zgr "Radosław" był Jan Mazurkiewcz "Radosław". Jego zastępcą i szefem Sztabu był Wacław Janaszek "Bolek", a szefem łączności Wacław Chojna "Horodyński". Na początku Powstania Zgrupowanie liczyło 2300 członków, przeżyło 230 co stanowiło 90% strat stanu wyjściowego.
         Działalność Chojny "Horodyńskiego" podczas Powstania została fragmentarycznie opisana w "Notatce z przebiegu działań powstańczych Zgrupowania 'Radosław'" którą Chojna spisał wraz z por. Stanisławem Wierzyńskim "Klarą", swoim zastępcą z Kedywu oraz adiutantem płk "Radosława" podczas Powstania. Notatka nosi charakter dziennika działań bojowych Zgrupowania " Radosław" opisując dzień po dniu zmagania Zgrupowania od 1 sierpnia do 3 października 1944.
         Z niej dowiadujemy się m.in., że 5 września na Czerniakowie "Horodyński" został dowódcą batalionu zapasowego, 23 września szefem sztabu komendanta V Rejonu (Sadyba) Obwodu Mokotów Okręgu Warszawa, a po jego ranieniu dowodził sam tym odcinkiem, 24 [25] września został dowódcą pododcinka w Obwodzie Mokotów (rejon Skarpy Wiślanej i Królikarni, vide wniosek o nadanie Virtuti Militari podpisany 30 marca 1946 r. w Wielkiej Brytanii przez ppłk Jerzego Kuszyckiego).
         Poniżej wybrane fragmenty "Notatki z przebiegu działań powstańczych Zgrupowania "'Radosław'":

         1 VIII O godz. 12:00 Horodyński wziął udział w odprawie, na której byli obecni ppłk. Radosław, mjr. Bolek, mjr. Skiba, d-cy baonu Broda kpt. Jana, "Parasol" kpt. Bryl, "Miotła" kpt. Niebora, d-ca oddziału osłonowego ppor. Tatar, d-ca odwodu kpt. Sawa (Mietek), kwatermistrz por. Szczęsny. Odprawa odbyła się w mieszkaniu dr. Skiby, przy ul. Kruczej 42 lub 46. Na odprawie podano godzinę K i godzinę W (wybuch powstania)....Jako miejsce zbiórki dowództwa Zgr. Radosław przed godziną K (koncentracja) ustalono po uprzednim rozpoznaniu dom przy ul.Okopowej 16/17, tam ustalono pokrótce sprawy łączności do K.G. Dotyczyło to głównie kier. Łączności kobiecej dr. Przemysławy i łączn. Małgorzaty.
         O godz. 16 na miejscu K m. p. d-twa zgru[p]. Radosław, Okopowa 41 róg Mi- reckiego (dom wybadany i rozpoznany przez kpt. Horodyńskiego), są obecni ppłk. Radosław, mjr Bolek, z-ca d-cy i szef sztabu, mjr Igor szef saperów, kpt. Horodyński szef łączności, d-ca osłony ppor. Tatar, kieł: konspiracyjnej [produkcji] zaopatrzenia "Remiza" ppor. Rembisz [F. Hamankiewicz].
         O godz 16.40 pod dowództwem ppłk "Radosława" kpt. Horodyński wraz z ppor Tatarem [F. Jurecki], ogn.rez. Skałą [Henryk Rajewski], pch.Komarem [Józef Kisielnicki] i 1 szer bierze udział w akcji zdobycia autobusu z amunicją na Okopowej 41, tym samym rozpoczynając Powstanie przed godz. W (17.00).
         O godz. 21:00 kpt Horodyński jako pierwszy nawiązuje łączność z Komendą Główną OKO, w fabryce Zieleniewskiego przy Dzielnej gdzie znajdował się Bór-Komorowski.




zdobyta na Niemcach "Pantera"

         2 VIII [...] Około godz. 9-10 sygnalizowane są 3 czołgi typu Pantera w kierunku ul. Karolkowej do ul. Mireckiego. Obsada przeciwczołgowa zajmuje swoje stanowiska na piętrach domów Okopowa 41. Na przybliżające się czołgi rzucono kilka filipinek i butelek zapalających, po czym po rzuceniu "gamona" pierwszy czołg staje w płomieniach, oba czołgi skręcają ul. Okopową, gdzie obsługa z zapalonego czołgu przechodzi do nieuszkodzonego i zawraca w stronę pl. Kercelego. Na barykadzie Okopowa-Mireckiego czołg dostaje nowy ładunek i otoczony kłębami dymy wjeżdża w ogród przylegający do Okopowej 41 i staje unieruchomiony. Obsługa poddaje się. Drugi czołg na wysokości fabryki Pfeifra, częściowo uszkodzony i opuszczony przez obsługę, zostaje opanowany przez Brodę. W tym samym czasie Parasol zdobywa samochód z amunicją do czołgu Pantera w liczbie 206 pocisków. Por. Wacek z oddz. pancerno-motorowego Brody organizuje szybką naprawę obydwu czołgów [...].

         3 [5]VIII: Straty powiększają się w tym czasie do liczby mniej więcej 150. Ranni leżą w szpitalu polowym Karola i Marii. Ze względu na niepewną trasę do Starego Miasta przez Stawki, ppłk "Radosław" decyduje się na zajęcie drugiej części Gęsiówki, aby w ten sposób opanować teren Getta dzielący Wolę od Starówki. Przed południem zostaje zdobyta Gęsiówka po oddaniu jednego strzału z czołgu. Załoga SS w liczbie 90 ludzi uciekła do ruin Getta. Patrole nasze wchodzą do drugiej części obozu uwalniając 383 więżniów żydowskich, przeważnie z Europy południowej: Węgrzy, Grecy, Rumuni, Hiszpanie itp. Pawiak będący w bezpośrednim sąsiedztwie jest patrolowany przez nasze oddziały, jednak nie obsadzony [...] w Gęsiówce zdobyto automatyczne aparaty telefoniczne ... zasilane z baterii. Jako dublowanie łączności do cmentarza ewang, Odwodu i Parasola zastosowano system tarcz sygnalizacyjnych przy pomocy kodu porozumiewawczego ułożonego przez kapitana "Horodyńskiego". Dawał on możliwość porozumiewania po 5 minutowym przeszkoleniu obsługi, która organizowała się z łączniczek, n.p. - nieprzyjaciel naciera … ze skrzyżowania ulic, Karolkowa-Żytnia, - czołg n-pla strzela, - na cmentarz ewang. Ogółem znaków było 5 kropek, 5 kresek i kombinacja jednych i drugich. Znak wywoławczy: zataczanie kół dwoma tarczami, reszta wg regulaminu łączności. Meldunek w ten sposób nadawany trwał od 1 do 2 minut (15-20 słów) [...].

         6 VIII [...] Od rana alarmujące meldunki o zbliżających się czołgach n-pla, usiłujących podejść do ul. Leszno i pl. Kercelego. Pogotowie przeciwczołgowe trwa bez przerwy. Wszystkie próby sforsowania barykad udaremniono. Kilka czołgów unieruchomiono, zdobyć ich jednak nie było można, gdyż Niemcy holują je przy po- mocy innych, czołgów, osłaniając się wypędzoną z domów ludnością cywilną. Łączność ze Śródmieściem zerwana. Natomiast uruchomiono niektóre telefony po zdobyciu centrali przy ul. Tłumackie. [...] Ppłk. Radosław zarządza ewakuację szpitala Karola i Marii. Po południu tego dnia Niemcy opanowują ten szpital. Część chorych i rannych pozostała pod opieką personelu sanitarnego. Później doszły nas tragiczne wieści i [sic - o] częściowym wymordowaniu i spaleniu rannych. Pożary posuwają się dalej na wschód. Lotnictwo niemieckie bardzo czynne [...].

         8 VIII: Ppłk "Radosław" udaje się na odprawę do gen. Bora. W godzinach rannych w tejże szkole [Sw. Kingi przy ul. Okopowej], tzw "twierdzy" , ppłk Radosław podaje do wiadomości w zamkniętym kole oficerów d-twa zgrupowania i d-ców batalionów decyzje gen. Bora nakazującą utrzymanie się jak najdłużej na Woli, gdyż czas odgrywa tu ważna rolę jako potrzebny do okrzepnięcia organizacji powstania, przy równoczesnym stwarzaniu wielkich atutów politycznych, jakie daje nasza niezłomna walka. Wszyscy oficerowie obecni na odprawie dają słowo honoru Radosławowi na dotrzymanie do ostatniego tchnienia rozkazów wydanych przez gen. Bora.




Wacław Chojna podczas Powstania


         10 VIII Na skutek jednak silnego ognia z pociągu pancernego, operującego z rejonu dworca gdańskiego [sic], czołg wycofuje się na ul. Okopową, gdzie po wystrzelaniu amunicji, wyczerpaniu się akumulatorów, jako niezdatny do użytku został przez obsługę zniszczony materiałem wybuchowym. Zniszczenia tego czołgu przy wycofaniu się dokonał ochotnik węgierski Żyd, inż. Pal (Paweł), za co został odznaczony KW [Krzyż Walecznych]. Sytuacja, w jakiej dokonał tego, była b. niebezpieczna pod bezpośrednim ogniem ckm npla. Dokonując tego Pal, węgierski Żyd, nie oddał dobrego jeszcze sprzętu w ręce npla [...].

         15 VIII Na twarzach wszystkich obecnych na nabożeństwie widać skupienie, powagę oraz wiarę w słuszność walki. Nie ma załamania ani wśród żołnierzy, ani wśród ludności cywilnej. Każdy wierzy w zwycięstwo, chociaż sytuacja na to nie wskazuje. Na skutek coraz intensywniejszej działalności lotnictwa niepewność o całość domów przy ul. Mławskiej staje się coraz większa, a sama tylko myśl, że w schronach jednego tylko domu pod nr 5 znajduje się około 2000 ludności cywilnej - mrozi krew w żyłach. Rozpoczyna się pierwszy "występ" szaf (zwanych w innych częściach miasta krowami), czyli miotaczy min, działających na zasadzie odrzutu. Jeszcze tego dnia siedzi seria szaf w naszym budynku, a druga w sąsiedztwie. Wrażenia użycia tego rodzaju broni są następujące: słyszy się 6 lub 8 zgrzytów, przypominających skrzyp przesuwanej szafy lub ryk krowy, następnie po 7-10 sekundach ładuje się na twoim lub sąsiada karku 6 lub 8 pocisków kruszących lub zapalających. Skutki pocisku zapalającego są straszne, gdyż po wybuchu wyrzuca on masy płonącej cieczy, trudnej do ugaszenia. Są wypadki całkowitych oparzeń zwłaszcza wśród cywilów, kryjących się w mieszkaniach. W nocy pociski te lecą seriami, ciągną za sobą ogon płomieni komety.

         16 VIII Lotnictwo npla intensywnie bombarduje PWPW. Spadają bomby różnego kalibru, z tych najskuteczniejsze są 1/2 tonowe, które przebijają grube, żelazo-betonowe stropy i niszczą niezwykle mocną konstrukcję budynków. Bombardowania przeprowadzają Niemcy wyłącznie przy użyciu samolotów nurkujących, tzw. "sztukasów", które ładunki swoje w ilości 2-12 bomb zrzucają z wysokości nawet kilkudziesięciu metrów, przez co niezwykle celnie. My nie posiadamy żadnej obrony przeciwlotniczej czynnej, pozostaje bezsilne krycie się w schronach dosyć wątpliwej wartości, jakimi są warszawskie piwnice [...].

         17 VIII Ruch pomiędzy poszczególnymi punktami oporu, barykadami, dowództwami itp. odbywać się może tylko piwnicami. Jest to niezwykle trudne, gdyż piwnice zapełnione są ludnością cywilną, głodną, wystraszoną i spragnioną [...].

         19 VIII Od świtu do nocy lotnictwo, szafy, goliaty i natarcia wspierane czołgami Niemcy wprowadzają do działań przeciwko nam najcięższą swą artylerię kolejową używaną dotąd jedynie przy oblężeniu Sewastopola. Kaliber pocisku jest 67-69 cm, wysokość około 1,6 m, waga materiału wybuchowego znajdującego się w pocisku około 400 kg. W akcji są takie 2 działa, strzelają gdzieś z rejonu fortu Bema. Przerwa pomiędzy jednym a drugim wystrzałem wynosi 7-8 min. Siła niszcząca takiego pocisku jest ogromna [...].

         21 VIII N-pl przeprowadza szereg natarć od strony Wisły na PWPW. Wdziera się do "domu mieszkalnego" urzędników PWPW. Natarcia Ukraińców od strony ul. Rybaki powodują utratę kilku domów przy ul. Zakątnej. Ogień artylerii i bombardowania lotnicze trwają z małymi przerwami dla wykonania natarć przez npla. Na ścieśnionym odcinku utrudnia wielce prowadzenie akcji zachowanie się ludności cywilnej, która bezustannie przechodzi z domu do domu, z piwnicy do piwnicy i mimo ostrzeżeń pali w ciągu dnia ogień. Lotnicy niemieccy wykonujący bombardowanie z wysokości kilkudziesięciu metrów, wyszukują dymy i obrzucają bombami takie domy. Szaleją pożary. Chodzi się tylko po gruzach, ulic nie można poznać, gdyż wyglądają jak kratery wulkanów, przywalone gruzami domów [...].

         22 VIII Od świtu słychać ogromną kanonadę na froncie Wisły. Otucha zaczyna wstępować w serca walczących. Przed południem nadzieje rozwiewają się z powodu umilknięcia ognia artylerii.




[powojenne uzupełnienie"Klary"]


         Żołnierz myśli o bolszewikach jako o znienawidzonym, a przymusowym wybawcy. Około godz. 10-ej pocisk z ciężkiego moździerza kolejowego trafia w m. p. D-twa Zgrupowania. Ranni są mjr Bolek [wyrwana prawie cała łydka], kpt. Sawa-Mietek, urwana stopa, 4 łączniczki ciężko ranne, kontuzjowany kpt. Horodyński [...].

         24 VIII Sztukasy szaleją. Przed południem Radosław na noszach ze szpitala obejmuje d-twa odcinka i Zgrupowania. [...] Wewnątrz budynku PWPW zacięte walki. Szpital Jana Bożego spalony. Oddziały nasze trzymają się w gruzach i zgliszczach. Stan posiadania na ogół utrzymany.

         25 VIII Co godzina nalot. Ogień artylerii, granatników i szaf bez przerwy. Goliaty usiłują wybić otwór w murze getta przy ul. Bonifraterskiej. Czołgi z piechotą nacierają ze wszystkich stron. PWPW jeszcze się trzyma. W godzinach popołudniowych ciężki nalot sztukasów na ul. Mławską 3 i Franciszkańską 12, tj. mp. d-twa zgrupowania, Brody i Czaty. Ciężkie straty w ludziach. [...] Magazyn amunicji przy ul. Franciszkańskiej wylatuje w powietrze. Szereg żołnierzy Czaty ginie przy ratowaniu płonącej amunicji. [...] Ppłk Radosław ze sztabem oraz d-two Czaty mimo zawalenia od bomby 1/2 tonowej z zapalnikiem opóźnionym całej części domu przy Mławskiej 3, cudownie ratuje się. Ppłk Radosław jeszcze nie mogący chodzić na skutek ran zostaje przeniesiony na rękach żołnierzy do nowego m. p. przy Koźlej 7.

         28 VIII Sytuacja na całej Starówce jest tragiczna. Teren obrony niezmiernie ściśniony (zielona linia na planie). Brak wody, szpitale przepełnione rannymi żołnierzami i ludnością cywilna Ludność cierpi w piwnicach, ginąc od pożarów i bomb. Postawa mimo tej klęski jest bez zarzutu i wprost bohaterska. Mężczyźni cywile pracują przy gaszeniu pożarów, przenoszeniu zaopatrzenia i rannych. Kobiety pomagają w szpitalach i samopomocy wśród przebywających w schronach. W każdym schronie działa komitet OPL, obejmujący swym zakresem szeroki zakres życia tych ludzi wśród toczącej się walki. Komendanci OPL domów i bloków na ogół stanęli na wysokości zadania, które nieprzewidzianie spadło na ich barki. W tej sytuacji d-ca Grupy Północ decyduje się oddać ruiny Starówki nieprzyjacielowi celem oszczędzenia ludności cywilnej dalszych cierpień. Żołnierzy postanawia wyprowadzić z bronią i sprzętem do Śródmieścia [...].

         29 VIII Odczuwa się wielki brak wody zwłaszcza w szpitalach [...] Odczuwa się silny brak środków opatrunkowych [...] Stare Miasto leży w zupełnej ruinie. Całe w morzu płomieni licznych pożarów. Kościoły wszystkie zniszczono z wyjątkiem kościoła naprzeciwko m. Mostowej. Kontynuowana jest ewakuacja rannych (lekko) i nieuzbrojonych kanałami do Śródmieścia [...].

         30 VIII Bez zasadniczych zmian w sytuacji. Lotnictwo z dokładną punktualnością co 15 minut kontynuuje resztę zniszczeń Starówki. Bomby trafiają w kościół św. Jacka, gdzie leży około 1600 rannych, w ten sam sposób zniszczone są domy przy ul. Długiej, w których leżą ranni. (Długa 8, 10 i 7) [...].

         31 VIII Dalsza ewakuacja Starówki trwa. Pomiędzy wojsko dostają się drogą nielegalną ludzie cywilni bez przepustek uprawniających do przejścia kanałem. Wszyscy jednogłośnie dopatrują się winy żandarmerii. Są nawet nadużycia. Radosław osobiście interweniuje w sprawie ewakuacji jego oddziałów u płk. Wachnowskiego. Zarządzenia i rozkazy płk. Wachnowskiego są sabotowane przez d-cę jego żandarmerii "mjr" Bari, który przepuszcza na drogę ewakuacji swoich protegowanych. Radosław zmuszony jest wysłać uzbrojony patrol pod d-twem kpt. Horodyńskiego, który musiał torować sobie drogę poprzez tłumy ludności cywilnej, by ustawić Czatę i inne oddziały Zgrupowania Radosław do zajęcia kolejki przy wejściu do kanału [...].

         1 IX Ewakuacja[Starówki] trwa w dalszym ciągu. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności żadna bomba nie trafia w rejon włazu. Starówka w tym dniu to jedno morze płomieni. Ludność cywilna przeczuwając, że w tym dniu kończy się obrona Starówki, zaczyna coraz natarczywiej podchodzić do włazu; [...] Zgrupowanie Radosława w straży tylnej [...] Zdołaliśmy ewakuować naszych poważnie rannych dowódców: mjr. Bolka, kpt. Sawę, kpt. Pala (Bryla), por. Jeremiego. Trzej z nich na noszach, niesieni przez ochotników żydowskich, którzy od uwolnienia na Gęsiówce trzymali się z nami w oddziałach roboczych kwatermistrzostwa. Ranni pozostali na Starówce grupują się w szpitalach w kościele św. Jacka, na Długiej 7, "Pod Krzywą latarnią" przy ul. Podwale i na Długiej 23. W każdym jednak domu i w piwnicach pozostały małe szpitaliki opiekujące się ranną ludnością cywilną. Na Długiej [Miodowej] pod 23 pozostało około 500 rannych Zgrupowania Radosław. Na ochotnika po zwianiu lekarzy-oficerów pozostaje jako kierowniczka szpitala dr Przemysława (Maternowska). Była ona w konspiracji kierowniczką konspiracyjnej łączności Kedywu Komendy Głównej. W szpitalu przy Długiej [Miodowej] pozostało szereg rannych Niemców. Wg późniejszych wiadomości szpital ten uległ ponownemu bombardowaniu (jedno około 20 sierpnia) i szereg rannych zginęło. Natomiast Niemcy z uwagi na pomieszczenie tam ich rannych po zajęciu Starówki nad rannymi nie pastwili się tak, jak miało to miejsce np. w szpitalu przy Długiej 7.

         3 IX Po wyjściu oddziałów [kanałami] w Śródmieściu Zgrupowanie otrzymuje kwatery na terenie południowym, w willach przy Al. Ujazdowskie 35-39. Następuje krótki odpoczynek i reorganizacja oddziałów. Część rannych odchodzi do szpitali, by do nas dopiero w końcu września powrócić, część zaś leczonych domowym sposobem pozostaje w oddziałach i bierze udział w ich walkach. Ppłk Radosław ma objąć d-two nowoutworzonego pododcinka "Bliski Czerniaków", a oddziały Zgrupowania mają wzmocnić tamtejszą załogę [...].

         5 IX Na Czerniakowie następuje ostateczna reorganizacja D-twa i oddziałów Zgrupowania. Zmiany w D-twie są następujące: z-cą jest ppłk Tur, adiutantem ppor. Klara i Danko, 1 oficerem sztabu ppor. Bamaba, 2 ofic. sztabu ppor. Komar, ofic. inf. kpt. Kozłowski, dcą saperów kpt. Gryf, łączność kpt. Pola, kwatermistrzem por. Zaremba, dcą osłony ppor. Sław, który odbudowuje osłonę w oparciu o ludzi pozostałych z kompanii miotaczy płomieni, dcą baonu zapasowego kpt. Horodyński [...] Stan oddziałów: D-two, kwatermistrzostwo i drużyna osłonowa, razem około 80 ludzi. Czata z resztkami Miotły około 200 ludzi, Broda z Parasolem około 200 ludzi, baon Stefana (Janusza?) około 150 ludzi, baon zapasowy około 200 ludzi. [...] Stan uzbrojenia: 80 parę procent ludzi posiada broń, tj. kb i pistolet, broń maszynową i pistolet, a zawsze granaty. Stan amunicji b. mały, tylko to, co uratowano ze Starówki. Oddziały dowodzone przez kpt. Kryskę około 1200 ludzi uzbrojonych w 30%, niewielka ilość amunicji na Czerniakowie [...].

         13 IX Przeżywamy bardzo ciężki dzień. Kilkakrotne naloty sztukasów rano i popołudniu. Około 9.30 trafiony jest dom, w którym mieściło się m. p. d-twa. Dwie półtonowe bomby zawalają 2 przeciwległe skrzydła domu i zasypują wyjścia ze schronu. Przez parę godzin d-two jest zasypane. Ludność cywilna pomaga przy odkopywaniu dojścia do piwnic. 2 oficerów ulega wstrząsowi mózgu [jednym z nich jest kpt Horodyński], 2 żołnierzy osłony ginie w gruzach. Po południu niemcy [sic] wysadzają most Poniatowskiego i kolejowy, opuszczając Pragę w kierunku płn. (Legionowo, Zegrze). Mostem Kierbedzia wdzierają się oddziały Berlingowców na Powiśle, gdzie nie mogąc się utrzymać, dostają się do niewoli [...].

         14 IX Część rannych, chorych i nieuzbrojonych pod d-twem kpt. Horodyńskiego, por. Danki i Barnaby odchodzi w nocy na Mokotów. Łącznicy przynoszą z Mokotowa od ppłk. Daniela dalszą ilość amunicji, podczas gdy d-ca Mokotowa płk Karol pisemnie odmawia udzielenia jakiejkolwiek pomocy w amunicji. Jest [to] charakterystyczne, gdyż Mokotów posiadał duże zapasy ze zrzutów oraz przywiezione przez oddziały leśne, które przebiły się tam z lasów kabackich. Smutne było, gdy po opuszczeniu Mokotowa przez płk. Karola w jego kwaterze przy ul. Szustra znaleźliśmy takie zapasy broni i amunicji, że częściowe odstąpienie ich na Czerniaków umożliwiłoby jego obronę jeszcze przez parę dni [...] Po zbombardowaniu kościoła przy ul. Łazienkowskiej, pod którym zgrupowana była duża ilość ludności cywilnej (duże straty), "Blaszanka" i "Twierdza Czerniaków" padają pod naciskiem npla, nacierającego przy wsparciu goliatów i czołgów.

         23 IX Na Mokotowie oficerowie Zgrupowania, którzy wcześniej przybyli na ten teren, zostali już przydzieleni do oddziałów Mokotowa [Obwód V]. Kpt. Horodyński został szefem sztabu u ppłk. Waligóry, dowódcy pułku na Czerniakowie [rejon V Sadyba], a po jego ranieniu [25 IX] dowodzi sam tym odcinkiem [aż do kapitulacji] i jako jeden z ostatnich obrońców Mokotowa dostaje się 27 września do niewoli niemieckiej. [Chojna współpracował z ppłk "Waligórą"-Adamem Remigiuszem Grocholskim będąc w POZ oraz podczas włączaniu Wachlarza do Kedywu na ziemiach wschodnich RP w 1942 r.]

         23-26 IX Oddziały Zgrupowania Radosław biorą udział w obronie Mokotowa. Parasol pod d-twem Mirskiego, a Broda pod d-twem Tomka zajmują stanowiska kolejno w szkole przy Woronicza, potem przy Krasickiego, przy Odyńca i Czeczota. Mjr Witold opracowuje plan przebicia się oddziałów Zgrupowania Radosław w kierunku Piaseczna i lasów w tym rejonie. Ppłk Radosław zapytując o zezwolenie na tę akcję, otrzymuje rozkaz od gen. Bora ewakuacji resztek Zgrupowania do Śródmieścia. Przeżywamy na Mokotowie ciężkie naloty. Ponosimy straty. Stan oddziałów Zgrupowania nie przekracza 150 ludzi. N-pl naciera przy wsparciu czołgów koncentrycznie na Mokotów. Lotnictwo nieprzyjacielskie korzysta z niskiego pułapu i niepogody, utrudniającej wojskom sowieckim obronę przeciwlotniczą i wspiera natarcia piechoty.
         Odcinek jest ścieśniony do ulic Puławska, Różana, Kazimierzowska, Odyńca. Oddziały mokotowskie mimo doskonałego zaopatrzenia w bron i amunicję (liczne zrzuty angielskie i sowieckie), mniej zaprawione w walce, opuszczają stanowiska nie zawiadamiając nawet sąsiadów, jak np. pozostawiono Parasol na Woronicza.

         Materiał z relacji to cytowana w tej biografii "Notatka z przebiegu działań powstańczych Zgrupowania 'Radosław'" z Powstania Warszawskiego. "Notatka" została opublikowana w Londynie w 2004, w wydawnictwie "Mars" Problematyka i Historia Wojskowości Studia i Materiały, 16 tom/2004, Komisja Historyczna b. Sztabu Głównego, wstęp autorstwa dr. Andrzeja Krzysztofa Kunerta.


* * *

         Gen.Komorowski w depeszy do Londynu podaje, że Mokotów "w ciągu 24.IX po huraganowym ogniu 30 Stukasów, ciężkiej artylerii i moździerzy, nieprzyjaciel koncentrycznie nacierał z czołgami na rejon Mokotowa. Walki w toku. Szczególnie silne na odcinku Królikarmi".
         Z kolei w nominacji do odznaczenia Virtuti Militari Wacława Chojny czytamy: "osobiście dowodzi pododcinkiem w rej. Skarpy Wiślanej i Królikarni, przykładem pobudza żołnierzy do zaciętego oporu, uniemożliwiając Niemcom wdarcie się w ten odcinek, co przedłuża trwanie oporu na Mokotowie od 24 IX do 28 IX[27] 1944".
         Według niemieckiego historyka Hannsa von Krannhals Niemcy spodziewali się wyeliminować Mokotów jako przeszkodę w zajęciu Warszawy jeszcze 25 IX stąd intensywność walk w tej części Warszawy.
         Z kolei Bartosz Nowożycki w książce "Zgrupowanie AK "Radosław"" cytuje Mieczysława Niteckiego "Orkana" odnośnie walk w rejonie Królikarni: "drużyna żołnierzy z batalionu "Miotła", która wraz z "Czatą 49" przeszła na Mokotów, została przydzielona do plutonu por "Jagody", została zakwaterowana przy ul. Odyńca, skąd robiliśmy 3 czy 4 wypady na Królikarnię i do obrony szpitala Elżbietanek, który później został zbombardowany. Po zbombardowaniu naszych pozycji przez samoloty niemieckie a następnie ostrzelaniu przez czołgi zmuszeni zostaliśmy do odwrotu".



Mapa kapitulacji Mokotowa, w "Mokotów Warszawskie Termopile", L. Bartelski


         27 września Chojna jako dowódca południowego odcinka Mokotów do końca bronił Mokotowa, jako jeden z ostatnich dostał się do niewoli, nie zdołał przez to wejść do kanału umożliwiającego przejście do Śródmieścia tak jak zrobili pozostali żołnierze Zgr. Radosław.



początek sierpnia 1944 r. na Woli. Stoją od lewej: płk Jan Mazurkiewicz ps. "Radosław", mjr Wacław Chojna ps. "Horodyński", por. Stanisław Wierzyński ps. "Klara"

         2.10.1944 rozkazem Dowódcy AK nr 512 Chojna zostaje odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari V klasy.
         We wniosku podpisanym 30 marca 1946 r. w Wielkiej Brytanii przez ppłk Jerzego Kuszyckiego, czytamy:
         1) "W nocy z 1 na 2 dzień powstania nawiązuje osobiście łączność Dtwa Zgrup. Radosław z Komendą Główną i gen. Borem [Tadeuszem Komorowskim], odciętym w fabryce na Dzikiej [Dzielnej72], torując drogę przez Niemców...".
         2) "Po zranieniu [24 września 1944] ppłk. Waligóry [Remigiusza Grocholskiego] dowodzi osobiście pododcinkiem w rej. Skarpy Wiślanej i Królikarni, przykładem pobudza żołnierzy do zaciętego oporu, uniemożliwiając Niemcom wdarcie się w ten odcinek, co przedłuża trwanie oporu na Mokotowie od 24.09 do 27.09 1944"
.
         3.10.44 Chojna został awansowany do stopnia majora.



legitymacja Krzyża Virtuti Militari wystawiona w Londynie


         O kpt "Horodyńskim" wspomina Bronisław Troński "Jastrząb" z Grupy Północ -Zgr "Leśnik" w książce "Tędy przeszła śmierć-zapiski z Powstania Warszawskiego":
         7 września "... nie zdążyłem się wszystkim przedstawić kiedy wezwano mnie do kpt "Horodyńskiego". Postawny, o pociągłej twarzy i kulturalnym sposobie bycia. Zawiadomił, że zostajemy przyłączeni do batalionu zapasowego i poprowadził nas na ulicę Okrąg 2, gdzie rozlokowaliśmy się na parterze wysokiej oficyny...".
         12 września "... w rowie pod barykadą zauważyłem kpt "Horodyńskiego", rozmawiał przez chwilę z "Polakiem", który potem rozkazał nam obsadzić piętro frontowego budynku wychodzącego na ul. Wilanowską. Na pięć osób bez broni dołączono jednego z karabinem i z dziesięcioma nabojami..."
.

         W Powstaniu Chojna kilkakrotnie cudem uniknął śmierci, był osobą głęboko wierzącą. M.in. podczas jednego z bombardowań 13 września wbrew wymogom bezpieczeństwa wyszedł z ukrycia w piwnicy budynku do bramy "na papierosa". Dwie półtonowe bomby zawaliły 2 przeciwległe skrzydła kamienicy, jedna z nich zwaliła się na Chojnę. Wg relacji jego łączniczki "Hesi" wszyscy byli przekonani, że zginął, ku ich zdziwieniu odkopano go spod gruzu jedynie z wstrząsem mózgu bez większych kontuzji. Epizod ten był ogólnie znany wśród członków Zgr "Radosław". Chojna użył tę informację jako przyczynę symulowanego zaniku pamięci podczas wielu przesłuchań na UB w latach powojennych.
         Chojna przeszedł cały szlak bojowy Zgrupowania "Radosław" od Woli (zaczął walkę przy Okopowej), przez Stawki, Muranów, walki na Starym Mieście, wszedł do kanału na Placu Krasińskich, wyszedł z kanału w Śródmieściu ( 3 IX w Al Ujazdowskich), poprzez walki na Czerniakowie, kanałami przeszedł na Mokotów, na Sadybie walczył do upadku Mokotowa do 27 IX. i jako jeden z ostatnich obrońców Mokotowa dostał się do niewoli. W kanałach zaraził się tyfusem, schudł 30 kg. Idąc kanałami uniknął śmierci dlatego, że na głowę zakładał koc, który moczył w ściekach, gdy Niemcy wrzucali do kanałów karbid, podpalali benzynę.



Zaświadczenie o Odznace Pamiątkowej Zgr "Radosław" wystawione przez "Radosława" pośmiertnie w 1979 r. w 35 rocznicę zakończenia działań powstańczych
"ob. Wacławowi Chojnie ps Horodyńskiemu, żołnierzowi Armii Krajowej w szeregach powyższego Zgrupowania,/batalion,
Dztwo Zgrupowania za całokształt osobistego wysiłku żołnierskiego, w najtrudniejszych warunkach walki na szlaku Wola, Stare Miasto, Czerniaków, Mokotów".


         Podczas Powstania Chojna przekazał Archiwum KG AK łączniczce. która następnie zginęła, dlatego nie wiedział jakie były dalsze losy archiwum. Zginął także fotograf Zgr "Radosław" - powód dla którego zachowało się tak niewiele zdjęć Zgrupowania. Ciężko ranny "Bolek" (mjr Wacław Janaszek, pośmiertnie płk), po przebyciu operacji w szpitalu polowym na ul. Długiej 24 został przeniesiony do "bezpieczniejszego" szpitala na ul. Drewnianej 8 na Powiślu, ponownie operowany, zamordowany wraz z innymi rannymi (m.in. kpt "Sawą") przez essmanów w dn. 27 IX 1944 r.(vide biografia W.Janaszka).


od lewej "Bolek" - mjr. W. Janaszek, "Bór"- gen. T. Komorowski, "Radosław"- płk. J. Mazurkiewicz oraz adiutant "Bora", sierpień 1944

         Po latach Wacław Chojna podkreślił, że powstanie było nieuniknione ponieważ po 5 latach brutalnej okupacji nie dało się dłużej powstrzymać od walki młodych ludzi. W szczególności niemieckie żądania pod koniec lipca, aby sto tysięcy Polaków stawiło się przy budowie fortyfikacji przeciw wojskom sowieckim, zwiększały prawdopodobieństwo, że Niemcy wykorzystają Polaków jako żywe tarcze podczas konfliktu zbrojnego z Sowietami.


* * *

         Powstanie Warszawskie było jedyną operacją wojskową w Europie, podczas której SS prowadziło działania ofensywne. Himmler wysłał najbardziej brutalnych morderców jakich mógł znaleźć w SS, w tym Erich von dem Bach-Zelewskiego wyższego dowódcę SS i policji, który z kolei ściągnął swoich dawnych wspólników, w tym psychopatycznego mordercę Oskara Dirlewangera i rosyjskiego zdrajcę Bronisława Kamińskiego (vide "Warszawa 1944.Tragiczne powstanie", Alexandra Richie). Do pacyfikacji ludności cywilnej ściągnięto niemieckich kryminalistów oraz wschodnie jednostki kolaboranckie, głównie Ukraińców, Rosjan, Białorusinów, które wyróżniały się szczególnym okrucieństwem w walce jak też mordowaniu kobiet i dzieci.
         Tylko w dniach 5-7 sierpnia zamordowano pomiędzy 30 a 60 tysięcy mieszkańców warszawskiej Woli. Masowe egzekucje były dokonywane na rozkaz Hitlera w celu "oczyszczenia Warszawy z ludności cywilnej". Wbrew Konwencji Genewskiej z 1929 r. w szpitalach brutalnie mordowano rannych powstańców, niekiedy paląc ich żywcem (około tysiąca) jak też ranną ludność cywilną (około 5 tysięcy) oraz lekarzy i pielęgniarki: "Niemcy i Ukraińcy wpadają do szpitala powstańczego. (...) jak bydło zaczęli kopać i bić rannych leżących na ziemi, wyzywając ich od skurwysynów i polskich bandytów.(...) Biedakom leżącym na ziemi roztrzaskiwali buciorami głowy, rycząc przy tym okropnie, kopiąc i waląc, gdzie tylko mogli. Krew i mózgi nieszczęsnych bryzgały na wszystkie strony" - wspomnienia Kamili Merwartowej. Z drugiej strony Polacy na rozkaz gen. Bora-Komorowskiego ratowali w szpitalach niemieckich jeńców, w tym essmanów, pomimo braku lekarstw i opatrunków.
         W czasie Powstania zginęło ponad 15 tys. Powstańców, kolejne 15 tys. wywieziono do obozów jenieckich. Zginęło od 150 do 200 000 cywilów. Sowieci wstrzymali ofensywę przeciwko Niemcom pod Warszawą pozwalając tym ostatnim na anihilację Armii Krajowej. Jednocześnie odmawiali alianckim samolotom tankowania na swoim terytorium uniemożliwiając tym samym ilościowo znaczące zrzuty dla Armii Krajowej, a także odmówili faktycznej pomocy militarnej (poza mało znaczącym włączeniem się berlingowców, którzy prawie wszyscy zginęli).
         Po upadku Powstania Niemcy wypędzili z miasta i pobliskich miejscowości pozostałe 650 tys. cywili, 50 tysięcy z nich wywieziono do obozów koncentracyjnych, takich jak Auschwitz, Ravensbruck, Dachau, gdzie duża część zginęła, 100-150 tysięcy wywieziono na roboty przymusowe. W sumie w latach 1939-1945 na roboty przymusowe do Niemiec wywieziono milion Polaków, a setki tysięcy do różnych obozów koncentracyjnych. Hitler nakazał systematyczną grabież miasta; ponad 45 tys. wagonów łupów zostało wysłanych z Warszawy do Niemiec w okresie od sierpnia 1944 do stycznia 1945 r. Na rozkaz Hitlera Warszawa miała zostać zrównana z ziemią. Przez wiele miesięcy po upadku miasta Niemcy nadal palili budynki, zamieniając Warszawę w pole gruzu.


Niewola po Powstaniu

         Mjr. Wacław Chojna widnieje na liście oficerów V Rejonu Mokotowa w obozie jenieckim w Skierniewicach (dulag 142) pod numerem 1130. Po zaprzestaniu walk na Mokotowie (27 IX 1944) do niewoli dostało się około 140 oficerów i ok. 1.300 podoficerów i szeregowców, którzy nie zdołali przedostać się kanałami do Śródmieścia. Wśród nich był Wacław Chojna. Po złożeniu broni zostali zgromadzeni w forcie Bema, a następnie przewiezieni 1 października do obozu w Skierniewicach. Był to obóz przejściowy przeznaczony dla jeńców sowieckich. Powstańców ulokowano po 100 w ziemiankach wyposażonych w drewniane prycze, wyściełane cienką warstwą słomy. Obóz nie był skanalizowany.
         We wspomnieniach obozowej tłumaczki, Krystyny Mystkowskiej, na temat przybyłych powstańców czytamy: "Niezapomniany był widok długich szeregów dość jednolicie ubranych młodych chłopców odbywających swój apel. Oficerowie składali raport dowódcy, oddawano honory wojskowe, a postawa tych ludzi- mimo przebytych trudów, głodu i wszelkich udręk- w niczym nie przypominała tego co rozumiemy pod słowem "jeniec". Diese AK-Leute- es ist bloss Intelligenz! Powiedział do mnie komendant obozu mjr Pongs, z nieukrywanym podziwem. Ale tego podziwu nie podzielali inni Niemcy….Był tam Abwehroffizier z bandą gestapowców przy boku ... którzy nie szczędzili nam szykan".
         Po kilku dniach pobytu w Skierniewicach powstańcy zostali przewiezieni w wagonach towarowych z okratowanymi oknami do stacji Bremervoerde w Niemczech, skąd pieszo przemaszerowali do oddalonego o kilka kilometrów Stalagu X B w Sandbostel, gdzie Chojna został zarejestrowany jako jeniec nr. 224607/XB.



karta identyfikacyjna mjr Wacława Chojny, Stalag XB w Sanbostel

         W dn. 24.11.1944 Chojna został wysłany do Murnau, gdzie trafił 2.12.1944.




Karta transportowa z Sandbostel z dn 25.11.44. podająca, że mjr Chojna był na liście jeńców przetransportowanych do Murnau,
data napisana ołówkiem 02.12.44 (przyjazd do Murnau)


         Potwierdzenie tego transportu znaleźć można w relacji jeńca Franciszka Brzezińskiego (CMJW, RiW, sygn. 1233), który pisał dziennik w Oflagu VII A Murnau: "1[2] grudnia 1944 r. Wchodzimy w miesiąc gwiazdkowy. Około godz. 9.00 rano przybył nowy transport warszawiaków - 130 osób. Wygląd ich gorszy od poprzednich, o wiele gorszy. Podróżowali przez 6 dni w wagonach zamkniętych- towarowych - buty, szelki itp. zabrano do depozytu. Od dnia dzisiejszego pobieramy chleb każdego dnia po 300 g teoretycznie - praktycznie około 280-285 g. Dnia 24 lub 25 listopada 1944 r. ze Stalagu X B Sandbostel wysłano do Murnau transport 131 jeńców - oficerów sztabowych i starszych rangą, od majora wzwyż."
         Danuta Kisielewicz w swojej publikacji "Niewola w cieniu Alp. Oflag VII A Murnau", CMJW Opole 2015, pisze: "Następny większy transport jeńców trafił do Murnau w październiku 1944 r. po upadku Powstania Warszawskiego…. Dnia 19 października po krótkim pobycie w Stalagu 344 Lamsdorf (Łambinowice) przywieziono tu 592-osobową grupę żołnierzy Armii Krajowej. Następna, 129-osobowa grupa powstańców warszawskich przybyła do Murnau 1 grudnia ze Stalagu X B Sandbostel (transportu zorganizowanego 25 listopada)."
         Z kolei we wspomnieniach S. Wierzyński "Klara" podaje: "W końcu lutego [pomyłka - 02.12.1944] do Murnau przybyła grupa oficerów starszych z powstania, po likwidacji obozu w Fallingbostel [Sandbostel]. Między innymi przybył mjr. Horodyński, mój szef z okresu konspiracji i towarzysz broni z powstania. Wtedy postanowiliśmy spisać notatki, które stanowiły materiał do niniejszej relacji. Relację zakończyliśmy w Murnau w dniu 3 maja 1945 r. już będąc wolnymi". Sam S. Wierzyński przybył do Murnau ze stalagu Lamsdorf 19.10.1944.
         W Murnau Chojna brał także udział w przygotowaniu Kroniki Sprawozdawczej dla 4 D.P. (toruńskiej 4 Dywizji Piechoty Armii Pomorze) z kampanii wrześniowej "składając relacje z działań I/4 p.a.l. na ręce dcy 4 p.a.l. ppłk. Pyrka Józefa w obecności oficerów w Murnau" (vide Relacja z działań wojennych w kampanii wrześniowej 1939 powyżej).




Bilet pamiątkowy z "Jajka Wielkanocnego zorganizowanego w gronie członków bat. szturm. "Parasol" oraz gości Zgr. "Radosłąw" w Murnau dn 3.IV.1945", podpisany przez uczestników spotkania.


         29 kwietnia 1945 r. Oflag Murnau został wyzwolony przez oddziały amerykańskie. Kilka godzin wcześniej Niemcy planowali wysadzić obóz z polskimi oficerami w powietrze.


Pobyt we Włoszech i Zjednoczonym Królestwie




tymczasowe dokumenty jeńca wojennego

         11 lipca 1945 r. mjr Wacław Chojna został przydzielony do 2. Pal 3 dywizji Strzelców Karpackich Korpusu Polskiego we Włoszech nr 134/45.




legitymacja pamiątkowej odznaki 3 dywizji strzelców karpackich





Wacław Chojna (pierwszy z lewej) z kolegami we Włoszech 1946 r.


         Tam też spotkał się z płk Włodzimierzem Dettloffem, mężem jego siostry stryjecznej Marii, który po wyjściu z Oflagu Woldenberg objął z ramienia II Korpusu funkcję komendanta placu ("Town Major") w Wenecji, Ravennie oraz Ankonie, oraz z jego córką Olgą (vide "Losy krewnych podczas okupacji" poniżej). Chojna mieszkał u włoskiej rodziny co sprzyjało nauce języka włoskiego.




płk Włodzimierz Dettloff we Włoszech 1945 r.; po prawej z córką Olgą, Włochy 1945 r.


         Wraz z II Korpusem Chojna został przetransportowany do Wielkiej Brytanii. We wrześniu 1945 oraz styczniu 1946 r. otrzymał zaświadczenia Komisji Weryfikacyjnej 2 Korpusu potwierdzające przebieg służby wojskowej i stopień wojskowy majora z okresu okupacji.



zaświadczenie komisji weryfikacyjnej




zaświadczenie weryfikacyjne 11.09.1945 r.


         Poniżej pozostałe dokumenty weryfikacyjne Chojny, które znajdują się w Ministry of Defence, Bourne Avenue, Hayes, Middlesex UB3 1RF; ref 3/PLF/WA-CH1908/DR2c/W


           


           


           


           


           


Losy krewnych podczas okupacji

         Gdy Wacław Chojna po raz pierwszy przyjechał do Warszawy w październiku 1939 r., zatrzymał się u Zofii i Stanisława Colonna-Walewskich.

         Zofia, z domu Kęstowicz, była jego siostrą cioteczną oraz matką chrzestną jego córki Anny (spokrewniona z Józefem Piłsudskim przez rodzine Bilewiczów).
         Stanisław zdał maturę w wieku lat szesnastu, a jako osiemnastolatek rozpoczął służbę wojskową w 4 Pułku Ułanów Jazłowieckich i z wojny bolszewickiej wrócił z Krzyżem Walecznych.
         Z wykszłcenia chemik, pracował jako wicedyrektor rozlewni CSTA z Poznania, był dyrektorem gorzelni i fabryki wódek polskiego koncernu w Turcji, a od 1928 kierował Fabryką Wódek i Likierów Haberbusch & Schiele w Warszawie.
         To on wciągnął Chojnę w rodzący się ruch oporu. Jego mieszkanie zapewniało dobry punkt do obserwacji warszawskiego getta.
         Stanisław był członkiem m.in. ZWZ. Jak wynika ze wspomnień młodszego brata Zofii, Romualda Kęstowicza: "Stach zaczął pracować w konspiracji. Założył i finansował drukarnię gazetek w hotelu "Terminus" naulicy Chmielnej. Pewnego razu jego kolega z konspiracji, niejaki Hubner, został aresztowany. Zabito go na Pawiaku, ale przedtem "wkopał" Stacha."
         Stanislaw przechowywał tajne dokumenty oraz publikacje w kryjówce pod klatką schodową swojego mieszkania, którą następnie odnaleźli agenci Gestapo.
         Został aresztowany 12 stycznia 1941 r. o godz. 6.30. Gestapowcy wybili mu przednie zęby i splądrowali mieszkanie. Wychodząc, szepnął żonie, że nawet jeśli każą mu usiąść na żyletkach, nic nie powie.
         Początkowo trafił na Pawiak gdzie blisko 100 tysięcy więźniów zostało poddanych wszelkim formom tortur, takich jak pobicie na śmierć (w tym kobiet w ciąży), zrywanie paznokci, zmuszanie więźniów do czołgania się po gorącym żużlu itp.; 37 tys. zamordowano na miejscu, a kolejne 60 tys. wywieziono do obozów koncentracyjnych.

         Stanisław trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz, który przeżył jako więzień z numerem 13417. Auschwitz został założony w czerwcu 1940 r. jako obóz dla polskich więźniów politycznych. Przez całą wojnę wysłano tam łącznie 140 tysięcy Polaków, z czego 70-75 tys. zginęło.
         Po ponad dwuletnim pobycie w obozie w Auschwitz, 3 marca 1943 r. został przewieziony do Neuengamme, największego obozu koncentracyjnego w północnych Niemczech, gdzie pozostał do 5 maja 1945 r. Obóz ten znany był z wyjątkowo ciężkich warunków i z pierwszych eksperymentów z cyklonem B używanym w komorach gazowych; liczba ofiar śmiertelnych była bardzo wysoka (50%).
         Stanisław przeżył wielodniowy marsz śmierci (na przykład 13 IV. ponad tysiąc więżniów zostało spalonych żywcem na terenie majątku Isenchnibbe w pobliżu miasta Gardelegen). Następnie, wraz z innymi 4000 więźniami został załadowany na statek transportowy SS "Athen", gdzie więżniowe byli trzymani pod pokładem bez jedzenia i pomocy medycznej, a martwe ciała wyrzucano przez burtę. Jego statek szczęśliwie przetrwał nalot brytyjski, dwa pzostałe "Cap Arcona" z 4500 osobami na pokładzie i "Theilbeck" z 2800, poszły na dno - przeżyło tylko ok. 400 więżniów.
         20 lipca wszystkich uratowanych Czerwony Krzyż wywiozł na kurację do Szwecji. Podczas procesów w Neuremberdze Georg-Henning Graf von Bassewitz-Behr, ostatni dowódca SS i policji w Hamburgu, przyznał, że planowano wysadzić w powietrze wszystkie trzy statki.
         30 listopada 1945 Stanisław wrócił do Polski. Wkrótce objął stanowiska w wytwórniach w Koszalinie i Toruniu, a od 1949 aż do śmierci był dyrektorem Polmosu w Zielonej Górze, gdzie opracował 12 receptur wódek a także koktajli. Został też opiniodawcą pierwszej powojennej publikacji "Wódki gatunkowe" [vide "Od likierów do Luksusowej" Przemysław Karwowski].




zdjęcia z dokumentacji obozowej w KL Auschwitz Stanisława Colonna-Walewskiego



         W liście do żony z 19 stycznia 1941 r. Wacław Chojna informuje o aresztowaniu Stanisława
"...Ja jestem chwała Bogu żywy i zdrowy na razie. 4 razy były wielkie rzuty inwazji (?...) w nocy począwszy od 9 do 16.
Ofiarą tego padł Stach w dniu 12-go o godz. 6:30 rano. Siedzi prawdopodobnie obecnie na Pawiaku.
Możesz sobie wyobrazić zdenerwowanie i niepokój Zosi (...), a rano go wzięli.
Starania są robione, ale nie wiadomo czy da to jakiś rezultat pozytywny"
.


         Ze wspomnień Romualda Kęstowicza dowiadujemy się kilka interesujących faktów: "Przed aresztowaniem mieszkał również z nami brat cioteczny Wacek Chojna, przedwojenny oficer, który uciekł z niewoli. Na szczęście dla niego i dla nas wyprowadził się na dwa miesiące przed aresztowaniem Stacha. Czułem, że należy do tajnej organizacji, gdyż często przynosił gazetki do czytania. Powiedziałem mu, że też chcę pracować przeciwko Niemcom. Odrzekł, że przyjdzie na to czas, a obecnie nic z tego 'bo Zygmunta wywiezli [na roboty do Niemiec], Stach w Oświęcimiu, to kto będzie się opiekował Zosią i Mamą?".
         "Po aresztowaniu Stacha dyrektorzy Haberbusch & Schiele nadal płacili Zosi pensję za Stacha, pozwalali brać z placu węgiel na opał. To byli naprawdę Polacy-patrioci. Nigdy nie podpisali volkslisty, a dyrektorzy ci/właścicile nazywali się, o ironio, Patzer, Lampe, Openheim, Jung, Scheile (syna Niemcy rozstrzelali publicznie na Placu Teatralnym). Wszyscy katolicy, a dyrektor Czarkowski- ewangelik. Dyrektor Scheile miał przed wojną również słynną fabrykę nart w Zakopanem [.....] Podczas Powstania Warszawskiego, było około 14 sierpnia. Szedłem ulicą Moniuszki i na jednym z podwórek zobaczyłem ludzi- powstańców i cywili. Przy prowizorycznym ołtarzu ksiądz odprawiał mszę. Podszedłem bliżej i uklęknąłem. Po pierwszych słowach modlitwy zobaczyłem, że klęczę obok mojej Mamy i Zosi. Co za radość. Co za szczęście! W takich warunkach, właśnie w tym dniu przyjść w to samo miejsce, które nie było przecież po drodze. Okazało się, że obydwie uciekły z Ceglanej [fabryki Haberbusch & Schiele] gdyż wszystkie tamte zabudowania opanowali Niemcy. Ukryły się w kanale komina fabryki i spędziły tam dwa dni. Potem przedarły się do Śródmieścia. Zosia powiedziała, że teraz będą się starały przejść na ul. Sniadeckich przy Politechnice, do domu jej znajomej. Pożegnaliśmy się płacząc. [...] 15 sierpnia, w Święto Cudu nad Wisłą, odbyła się msza w naszym rejonie. Pamiętam, że podczas mszy był nalot, ale nikt się nie ruszył. Na szęście, w tym rejonie, nie spadła żadna bomba"

         Siostra Stanisława, Helena Colonna-Walewska, została zamordowana przez Ukraińców podczas pogromów etnicznych Polaków na Polesiu Wołyńskim w 1943 r (na Wołyniu zamordowano 60 tysięcy Polaków, w Galicji Wschodniej pomiędzy 20 a 40 tysięcy).

         Losy samego Romualda Kęstowicza ps. "Roman" podczas wojny były następujące: uciekł z sowieckiej strefy okupacyjnej. We wspomnieniach tak opisywał wkroczenie Sowietów do Berężna: " ....20 września [1939] wjechały pierwsze oddziały. Ale co to było za wojsko! Zamiast plecaków, zwykłe worki na plecach, karabiny były zawieszone na sznurkach, a nie na pasach, a płaszcze nieobrębione. Jednym słowem dziadostwo w stosunku do umundurowania naszych żołnierzy. A przecież Polska była biednym i młodym krajem, po tylu latach niewoli. A u nich taki wspaniały komunistyczny "raj" ! [...] Ukraińscy chłopi i Żydzi ubrali się świątecznie i zaczęli ich witać. Jeden z Sowietów, chyba dowódca, zwrócił sie do nich po rosyjsku z wielkim wyrzutem " przyszli nas witać sami burżuje i bogacze, a gdzie są chłopi i robotnicy? Na pewo siedzą w więzieniach polskich". Nie mógł sobie uzmysłowić, że to właśnie witają go zwykli chłopi i biedota żydowska, tak dobrze ubrani. No ale jak się dowodziło tak odzianym wojskiem, to haftowane bluzy uznano za objaw burżuazyjnego "zbytku". Po wojnie było takie powiedzenie: " Stalin popełnił dwa błędy. Pierwszy, że pokazał swojemu wojsku Europę, a drugi , że Europie pokazał swoje wojsko".
         Po dotarciu do Warszawy Romulad został zatrudniony przez Stanisława w wytwórni lemoniady "Haberbuscha" na początku 1940 r. Po uwięzieniu Stanisława na Pawiaku w 1941 r. wszyscy jego bliscy byli pod baczną obserwacją Gestapo, dlatego Romuald nie mógł ryzykować wstąpienia do podziemia AK aż do 1943 roku. Po odbyciu szkolenia został łącznikiem i kolporterem prasy podziemnej, najpierw w Śródmieściu, a następnie w II Okręgu II "Żywiciel" na Żoliborzu "Żyrafa" Grupa, akcja por. "Kmicica".
         W swoich powojennych wspomnieniach zapisał: "Przed samym Powstaniem, brat cioteczny Wacek Chojna przeszedł do nas do domu i kazał mi złożyć przysięgę, że wstępuję do AK. Po złożeniu przysięgi zorientowałem się, że powtarzam identyczne słowa jakie składałem przez p. Bilińskim. Powiedziałem, mu wówczas, że już złożyłem taką samą przysięgę. Na jego pytanie "A komu" odpowiedziałem, że nie mogę powiedzieć bo składałem przyrzeczenie o dochowaniu tajemnicy. Roześmiał się, ucałował serdecznie i powiedział, że właśnie mnie sprawdzał. Wacek miał pseudonim "Horodyński" i był w sztabie "Radosława".
         Ze wspomnień Romualda wynika, że podobnie jak inni stawił sie na zbiórkę już 29 lipca 1944 (na ul. Burakowskiej na Woli), skąd kazano się rozejść następnego dnia. 1 sierpnia o 8 rano otrzymał rozkaz ponownego stawienia sie na zbiórkę w południe, skąd po południu wyruszył do składu broni w rejon Al. Jerozolimskich i Żelaznej. Nie mogąć powrócić przystał do kapitana "Zdana". Szlak bojowy rozpoczął na Cmentarzu Powązkowskim [w pobliżu ulicy Okopowej, gdzie rozpoczął walkę także Wacław Chojna], następnie walczył na Woli, potem na Starym Mieście i kanałami dotarł do Śródmieścia, gdzie 2 października dostał się do niewoli.
         W czasie Powstania Warszawskiego Romuald walczył w ramach Armi Krajowej - zgrupowanie "Sienkiewicz" - Grupa "Północ", następnie odcinek "Kuba - "Sosna" - batalion "Łukasiński" - 1. kompania "Troki", której dowódcą był kapitan "Zdan". Z kapitanem "Zdanem" walczył m.in. o synagogę na ul. Tłomackie, Szpital Maltański, bank przy ul. Bielańskiej, którego nie zdobyto. Jak wspomina: "Bank miał 2 bunkry, z których jak na dłoni Niemcy mieli całą ul. Bielańską i ostrzeliwali ją z ciężkich karabinów maszynowych, gdy tylko zobaczyli na niej jakikolwiek ruch. W nocy natomiast, co jakiś czas rozświetlali całą ulicę rakietami". Następnie Romuald został wysłany po zrzuty broni do Śródmieścia na odcinek kierowany przez mjr Zagończyka" (Steczkowki -przedwojenny sportowiec-biegacz), gdzie pozostał, nie mogąc wrócić na Stare Miasto. Wszedł w skład nowouformowanego plutonu saperów przy IV rejonie awansując na starszego strzelca. Za zadanie miał zaminowywanie oraz rozbrajanie min. Jego dowódcą został por "Orlicz". Z pierwszych 14 chłopców 7 zginęło. 20 sierpnia brał udział w ataku na "Pastę" [koniec wspomnień Romualda].
         Po Powstaniu Warszawskim przebywał najpierw w obozie jenieckim w Zakładach Produkcji Kabli w Ożarowie pod Warszawą, później w obozie jenieckim Lamsdorf, stalag nr 344. 23 listopada został przeniesiony do Stalagu IX-C Bad Sulz ( Niemcy Wschodnie), gdzie brał udział w robotach przymusowych Arbeitskommando 1505. Podczas ewakuacji obozu został wyzwolony przez siły amerykańskie w Rodesdorf koło Plauen 17 kwietnia 1945. W swoich wspomnieniach stwierdza: "Amerykanie przenieśli nas do byłego obozu jenieckiego obóz w Kaefertal koło Mannheim (Niemcy Zachodnie).
         Tam powstała firma samochodowa pod dowództwem armii amerykańskiej, której przełożonymi byli polscy oficerowie [...]. Nosiliśmy mundury amerykańskie farbowane na czarno z polskimi insygniami."


Romuald, trzeci od lewej, Powstanie Warszawskie 1944



Romuald w amerykańskiej firmie samochodowej w 1946 r.

         Z dokumentacji wynika, że kolejne miejsca zamieszkania Chojny w Warszawie to m.in. ul. Krajewskiego 2, a także ul. Kozietulskiego 1/8 na Żoliborzu, gdzie ukrywał się w mieszkaniu brata stryjecznego, Józef Jakubowicza.

         Józef, który jako pilot bronił Warszawy w 1939 r., dostał się do niewoli niemieckiej i przebywał do końca wojny w Oflagu Woldenberg (Oest), oswobodzonym w 1945 r. przez Rosjan.


Józef Jakubowicz, z lewej str, 1938



Józef: zawody jeździeckie, Lwów, 1932

         Jego żona Irena Kępińska, przed wojną prawnik w MSZ, w 1939 z Józefem Beckiem przedostała się do Londynu, gdzie została do końca wojny. Po wojnie w Londynie była w kontakcie z Chojną. Przed wojną ojciec Ireny, Władysław Kępiński, przyjaźnił się z arcyksięciem Karolem Olbrachtem Habsburgiem, który wraz z rodziną był obecny na ślubie Ireny z Zygmuntem. Zarówno Karol Olbracht jak też Kępiński zostali aresztowani przez Gestapo; Kępińskiego wywieziono z jego dworu w Moszczanicy do obozu koncentracyjnego w Dachau, a później do Mathausen Gusen.


Uroczysty ślubny obiad Józefa w znanej restauracji Simon i Stecki rw Warszawie, 1939



Józef Jakubowicz i Irena Kępińska, drugi rząd, 1938

         Z kolei Maria Jakubowicz-Dettloff (stryjeczna siostra Chojny) zamieszkała z córkami w w/w mieszkaniu na Kozietulskiego, gdzie co jakiś czas zatrzymywał się Wacław Chojna. Od 1943 r do wybuchu Powstania Warszawskiego, ryzykując życie swoje i córek (Olgi i Liliany), ukrywała w w/w mieszkaniu trójkę Żydów: (Stanisławę Rybińską, Mariana Schowans oraz dziewczynkę sierotę). Jej córki dużą część dnia poświęcały na organizowanie pożywienia dla ukrywającej się trójki, opracowały różne skrytki na wypadek rewizji. Olga i Liliana uczęszczały także na tajne komplety.
         Podczas Powstania Maria straciła cały majątek, wraz z córką Olgą udało się jej zbiec przed Ukraincami wyskakując tylnym oknem łazienki, a potem przed żołnierzami niemieckimi. Po Powstaniu, jak pozostała ludność Warszawy, zostały wywiezione do obozu w Pruszkowie Dulag 121; w czasie transportu do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück podczas silnej burzy wyskoczyły przez wyrąbany otwór w wagonie.


Maria Jakubowicz i Włodzimierz Dettloff w 1935 r.



Portret Marii Jakubowicz


płk Włodzimierz Dettloff

         Jej mąż, płk Włodzimierz Dettloff, w 1939 r. był dowódcą 71 Dywizjonu Artylerii Lekkiej (71 DAL) sformowanego przez 8 Płocki Pułk Artylerii Lekkiej (8 PAL). 6 września dywizjon opuścił Płock z Nowogródzką BK, by dotrzeć 11 września do Modlina, gdzie wszedł w skład obrony twierdzy. W trakcie marszu, m.in. na skutek bombardowań, od dywizjonu odłączyła się i już nigdy nie dołączyła część kolumny amunicyjnej i żywnościowej, co spowodowało, że m.in. amunicję artyleryjską musiano pobierać pod ogniem wroga ze składów w Palmirach i Pomiechówku. Dywizjon uczestniczył w obronie Modlina do kapitulacji, która nastąpiła 29 września, osłaniając m.in. przebijanie się do Warszawy Grupy Operacyjnej Kawalerii gen. Abrahama.
         Pod koniec września dostał się do niewoli, trafił do Oflagu Woldenberg (West), w którym przebywał do czasu wyzwolenia przez Amerykanów w 1945 r. Został wtedy mianowany przez Aliantów Military Town Major w Wenecji, Rawennie i Anconie we Włoszech. Włodzimierz Dettloff był prabratankiem gen. Józefa Chłopickiego

         W 1945 roku jego starsza córka Olga Dettloff, dowiedziawszy się o miejscu pobytu ojca, zdecydowała się na wyjazd do Włoch. Po krótkim pobycie w Krakowie u ciotki Zofii Colonny-Walewskiej, kontynuowała samotną podróż w stronę Słowacji. Po drodze została zatrzymana przez wojska sowieckie na południu Polski - znaleźli w jej bagażu pastę do zębów, a ponieważ nie wiedzieli, co to jest, uznali ją za niemieckiego szpiega. Udało jej się uciec. Następnie w potajemnie (za butelkę wódki) przewieziono ją ciężarówką przez polsko-słowacką granicę, kontrolowaną przez komunistów. Ostatecznie dotarła do ojca we Włoszech. Razem wyjechali do Londynu w 1946 roku. Następnie Olga udała się do ciotki Marii Maciszewskiej (z domu Dettloff) do USA, a Włodzimierz powrócił do żony w Polsce.


Olga Dettloff, Kraków 1945



Olga Dettloff, Wenecja, lato 1945


          Marii Dettloff-Maciszewskiej wraz z mężem gen. Feliksem Maciszewskim oraz ich małym wnukiem Feliksem udało się wydostać z Polski do Rumunii jeszcze w 1939 r. własnym samochodem. Ostatecznie dotarli do Nicei zatrzymując się u rodziny zmarłego architekta Adama Dettloffa, wujka Marii. Gdy zaczęli wzbudzać zainteresowanie miejscowego Gestapo pilnie opuścili Niceę i z dużymi trudnościami przedostali się przez Hiszpanię do Portugalii. Następnie kutrem rybackim dotarli do Anglii. Płynęli przez niebezpieczne wody patrolowane przez niemieckie łodzie podwodne polujące na alianckie statki.


gen. Feliks Maciszewski

         Feliks Maciszewski, generał brygady, doktor prawa. Absolwent prawa lwowskiego Uniwersytetu Franciszkańskiego, Uniwersytetu Wiedeńskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego, Członek sądu polowego Legionów Polskich. 1918-1921 sędzia Sądu Wojskowego Okręgu Generalnego w Warszawie. Prezes Rady Nadzorczej, a następnie dyrektor Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK). W 1931 prezes rady nadzorczej spółki akcyjnej Przemysł Chemiczny "Boruta" w Zgierzu.. 1933- 1939 z ramienia BGK prezes Zarządu i dyrektor zarządzający ZZP Karola Scheiblera i Ludwika Grohmana w Łodzi, po przejęciu przez BGK kontroli nad tymi największymi podówczas zakładami włókienniczymi w Polsce i jednymi z największych w Europie, uchronił je przed bankructwem. Współzałożyciel i prezes A.R.F. Products w Raton, NM, USA.

         Ostatecznie dotarli do USA, gdzie już przebywała ich córka Teresa wraz z mężem Arturem Hirszbandt-Maciszewskim, którzy wyjechali na wystawę technologiczną jeszcze w lipcu 1939 r. Wraz z gen. Maciszewskim założyli znaną firmę elektroniczną A.R.F., która na krótko konkurowała z IBM. Po wojnie prezydent Eisenhower gościł ich w Białym Domu. Artur doradzał kilku prezydentom USA i kilku gubernatorom stanu New Mexico, był też członkiem kilku komisji na szczeblu federalnym i stanowym.



Pracownicy A.R.F. wraz z pierwszymi wyprodukowanymi telewizorami, zakładają drugą w USA stację telewizji kablowej w 1953 r.



Telegram prezydenta USA, Dwight Eisenhower'a do Artura Maciszewskiego z dn 8. września 1953 [pierwszy rok prezydencji]. "Dziękuję za miły list. Żałuję, że nie mogę przyjąć Pana zaproszenia na ceremonię otwarcia nowego zakładu w Raton. Przesyłam jednak najlepsze życzenia dalszych sukcesów w Pana wspaniałej pracy."



Artur Maciszewski, członek komisji doradczej małych firm przy Ministerstwi Obrony USA, 1957 r.


         Z kolei druga siostra stryjeczna Wacława Chojny, Janina Jakubowicz-Bryda wraz z synami i rodzicami jako jedna z pierwszych została wyrzucona przez Sowietów z mieszkania we Lwowie, a rodzice z folwarku w Stryju. Wszystkich zesłano na Syberię w lutum 1940 r. Pracowali w śniegu po pas, cierpiąc z głodu, w tym kilkuletni Włodek.

         Starszy syn Janiny, Jerzy, przez zbieg okoliczności przedostał się do powstającej Armii Andersa w 1942 r. Służył w 3 Dywizji Strzelców Karpackich II Korpusu, walcząc m.in. pod Monte Casino.


Janina Bryda, 1930


Janina z mężem mjr Jan Brydą, 1938



Mały Włodek i Jerzy Bryda z kuzynkami Olgą i Lilianą Dettloff, 1936

         Mąż Janiny Jakubowicz, mjr Jan Bryda, został zamordowany w 1940 r. przez Sowietów w Charkowie (był dowódcą 1 batalionu 72 Pułku Piechoty, w którym służył też kapitan Jakub Wajda, ojciec reżysera Andrzeja Wajdy); brat Jana, mjr Michał Bryda, walczył pod Monte Cassino w 3 Dywizji Strzelców Karpackich II Korpusu.


mjr. Jan Bryda, 1937


Jerzy Bryda, 1945 w Anglii

         Podczas okupacji Wacława Chojnę ukrywał także ks. jezuita Władysław Dzikiewicz (stryj żony), który podczas okupacji był proboszczem w kościele Matki Bożej Łaskawej przy ul Swiętojańskiej na Starym Mieście, a przed wojną prefektem generalnym w znanym Gimnazjum św. Józefa Ojców Jezuitów w Chyrowie koło Lwowa.
         4 października 1939 r., ks. Władysław wraz z ks. Janem Rostworowskim oraz pozostałymi jezuitami został aresztowany przez Gestapo i wywieziony na Pawiak w ramach "Sonderfahndungsbuch Polen". Była to lista proskrypcyjna kilkudziesięciu tysięcy członków polskich elit, w tym także księży. Szczęśliwie po dwóch tygodniach został zwolniony.
         Podczas Okupacji był kierownikiem jezuickiego Domu Pisarzy przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Na szczęście nie było go tam 2 sierpnia 1944 gdy SS-mani najpierw splądrowali klasztor, a następnie wymordowali 40 osób, w tym wszystkich księży. Masakrę przeżyło czternastu świadków, którzy zeznali m.in., że SS-manom towarzyszył 10-letni niemiecki chłopiec, który wskazywał katom tych Polaków, którzy jeszcze dawali oznaki życia. Jedno ze wspomnień ocalałego opisuje to następująco: "Do pokoju wpada mały chłopiec z niemieckiej rodziny, zaplątany w SS-manów i nie oddalający się od nich na więcej niż krok. Od czasu do czasu słychać jego dziecinny głos. "Achtung! Der lebt noch!" [Uwaga! On jeszcze żyje! O, tutaj, on jeszcze oddycha]". SS-mani podążają za ruchem jego ręki, po czym następuje seria strzałów, śmiech dziecka i klaskanie w dłonie." Wkrótce po udanej ucieczce 14 osób, żołnierze niemieccy wrócili, aby oblać benzyną i podpalić wszystkie zwłoki, w tym ciała ciężko rannych, którzy spłonęły żywcem.
         Podczas Powstania O.Dzikiewicz organizował żywność dla Powstańców, w tym dla żołnierzy Chojny. Pojawia się także we wspomnieniach Stanisława Podlewskiego nt. o. Tomasza Rostworowskiego wraz z innymi jezuitami kurii prowincjalskiej na Starym Mieście w Warszawie w grupie przenoszących relikwie św. Andrzeja Boboli. Opis jest następujący: "... ojciec Tomasz, idąc przez wąskie uliczki zasłane gruzem i przez otwory, wykute w murach staromiejskich - do domu zakonnego na Świętojańskiej spotyka dziwny orszak. Czterech powstańców w łaciatych panterkach, z biało-czerwonymi opaskami na rękawach i hełmach niesie srebrną oszkloną trumnę z relikwiami św. Andrzeja Boboli. Po obu stronach, jako honorowa eskorta, maszeruje po dwóch powstańców w hełmach i z peemami w rękach. Inni powstańcy niosą wielki krucyfiks z Lubeki. Dalej idzie o. Emil Życzkowski, prowincjał wielkopolsko-mazowiecki, zakonnik słusznego wzrostu, nieco pochylony, o. Jan Roth, profesor prawa kanonicznego na KUL i w "Bobolanum", sędziwy, schorowany starzec, obok niego idzie o. Edmund Elter, socjusz, zastępca prowincjała, ojcowie Władysław Dzikiewicz, Antoni Kozłowski, Stefan Śliwiński. Wszyscy niosą jakieś zawiniątka, paczki. Gdy tylko kondukt zatrzyma się na chwilę, ludzie przypadają z płaczem i szlochem do relikwii, błagają św. Patrona o miłosierdzie i ratunek". Po Powstaniu O. Dzikiewicz, wraz z innymi Jezuitami, został wysłany do obozu przejściowego Dulag 121.

         Maria Chojna (z domu Dzikiewicz), żona Wacława Chojny, jeszcze we wrześniu 1939 r. wraz z córkami oraz rodzinami innych oficerów ruszyła za wojskiem w kierunku Warszawy zabierając ze sobą najcenniejszy majątek (wojsko dostarczyło im transport). W połowie drogi konwój został zbombardowany. Dowódca stacjonującego w pobliżu niemieckiego wojska zachował się wyjątkowo wspaniałomyślnie w stosunku do żon oficerów, polecając odwrót od silnie bombardowanej Warszawy. Przez całą drogę powrotną była świadkiem ciągłych bombardowań ludności cywilnej, podczas jednego z nich ledwo uszła z życiem.
         Maria w drodze powrotnej zabezpieczyła wieziony majątek we wsi swojej niani, który następnie zaginął. Do Inowrocławia wracała na piechotę kilkadziesiąt km z 1,5 roczną i 2 letnią córką straciwszy wszystko. Wkrótce po powrocie do Inowrocławia Niemcy wysiedlili ją z domu a także jej rodziców z ich mieszkania wywożąc wszystkich do Radomska (dostali jedną godzinę na spakowanie). Następnie znaleźli schronienie u stryja mjr Michała Dzikiewicza w Krakowie.


Maria Chojna z matką, Agnieszką Dzikiewicz



Maria Dzikiewicz z rodzicami oraz wujem Władysławem Dzikiewiczem


         W Krakowie Maria w czasie okupacji pracowała jako kelnerka w znanej kawiarni "Pani" na ul św. Jana 17, gdzie zatrudniały się żony polskich oficerów, mające za zadanie informowanie polskiego podziemia o przychodzących tam Niemcach. Kawiarnia była miejscem spotkań akowców z różnych stron Polski. Kawiarnię prowadziła szwagierka Heleny Herforth (matki w/w płk Włodzimierza Dettloffa).
         Włoski reporter w Krakowie, Curzio Malaparte, tak opisał tę kawiarnię, która sprawiała wrażenie półprywatnego klubu. O kelnerkach obsługujących lokal zanotował: "Były ubrane elegancko, nosiły jedwabne pończochy, ich ręce ozdobione były pomalowanymi paznokciami i cenną biżuterią, a poruszały się między stolikami z nonszalancją paląc papierosy i rozglądając się wokół z wyrazem kobiecego roztargnienia i nudy. Nie były to zwykłe kelnerki lecz tak zwane "dames du monde", które w pewnych krajach, zwłaszcza słowiańskich, w czasie każdej wojny i każdej rewolucji przystosowują się z wyniosłą godnością do wykonywania zajęć mających opinię skromniejszych. Publiczność zwracała się do nich wśród niezliczonej ilości ukłonów, "proszę pani", "przepraszam panią", tak jak goście zwracają się do rzeczywistych pań domu".
         Maria Chojna w drodze do kawiarni celowo "gubiła" żywność w miejscach, gdzie przy robotach ulicznych pracowali zagłodzeni Żydzi. Także przejeżdżając tramwajem blisko getta przerzucała przez okno żywność, zresztą jak wielu innych pasażerów. Był to rytuał - na dźwięk zbliżającego się tramwaju nagle dziesiątki rąk zza ściany getta podnosiły się do góry czekając na takie przerzuty. "Gubienie" lub przerzucanie żywności było niebezpieczne: trzeba było utrafić moment nieuwagi pilnujących Niemców, gdyż groziła za to kara śmierci.

         Maria Chojna przed wojną była nauczycielką historii w żeńskim gimnazjum im. M. Konopnickiej w Inowrocławiu, a w Krakowie uczyła na tajnych kompletach co było bardzo ryzykowne (podczas okupacji osiem i pół tysiąca nauczycieli zostało zamordowanych w ramach represji za tajne nauczanie).


  

zaświadczenia z 1945 r potwierdzające, że Maria Chojna nauczała na tajnych kompletach

         Maria dwukrotnie odwiedziła Wacława Chojnę w Warszawie, zatrzymując się w mieszkaniu Stanisława i Zofii Colonna-Walewskich. Podczas okupacji Wacław tylko raz odwiedził rodzinę w Krakowie. Wtedy córki zwracały się do niego "wujku", aby nie zdradzić kim jest ze względu na śledzące go Gestapo. Ostatni dzień pobytu u rodziny zakończył w nocy wyskokiem z okna z dużej wysokości gdy pod kamienicę podjechało Gestapo.

         Podczas pobytu w Krakowie Maria Chojna wraz z małymi córkami i rodzicami znalazła schronienie w mieszkaniu w/w stryja, mjr Michała Dzikiewicza, lekarza wojskowego. Po upadku Lwowa we wrześniu 1939 roku Michał jako jeden z ostatnich otrzymał dokumenty umożliwiające mu ewakuację z wojskiem do Rumunii. W między czasie żona Michała z dwiema córkami i małym synem wyruszyła z Krakowa do Lwowa, uciekając przed niemieckim wojskiem. Wg świadków córki jadące oddzielnym transportem miały zginąć podczas jednego z bombardowań. Kilka dni później na ulicy we Lwowie, w uciekającym w panice tłumie przed Niemcami i Sowietami, Michał zauważył kobietę biegającą w tą i z powrotem z małym chłopcem przywiązanym do niej paskiem od szlafroka - to była jego żona z synkiem! Nie mając dla nich paszportów musiał zrezygnować z wyjazdu do Rumunii i wspólnie wrócili do Krakowa. Jak się okazało córki przeżyły bombardowanie i przed nimi zdołały powrócić do Krakowa. Podczas Okupacji należał do AK, jednak nie zachowały się żadne jego wspomnienia. Zmarł w 1946 r.


Michał Dzikiewicz, stryj Marii w 1920r. podczas wojny z bolszewikami



mjr Michał Dzikiewicz, 1938



Mieczysław Karczewski

          Chociaż w czasie II wojny światowej Michał Dzikiewicz nie znał rodziny Anny Karczewskiej, przyszłej żony swojego wnuka, jej losy są godne odnotowania. Ojciec Anny, Mieczysław Karczewski, uciekł z obozu jenieckiego w Gdyni w 1939 r. Wstąpił do Organizacji Wojskowej Związku Jaszczurczego-ZJ), kryptonim "Ciołek", Mieczysław Ciołek, Tadeusz Kasperski, Alfred Hasse. Początkowo przewoził tajne materiały operacyjne koleją pomiędzy Warszawą a Łodzią. Następnie przeniesiony na wybrzeże do oddziału "Mare", gdzie utworzył komórkę szpiegowską w celu gromadzenia wywiadu morskiego, m.in. na temat niemieckich łodzi podwodnych. Aresztowany przez gestapo 4 VI 1942 r. i osadzony w więzieniu w Inowrocławiu, udało mu się jednak zbiec.
         Następnie przydzielony do grupy likwidacyjnej. Ponownie aresztowany przez Gestapo, w październiku 1943 roku trafił do obozu koncentracyjnego Mauthausen w Austrii (nr 40138). Wyzwolony przez Amerykanów w 1945 r. Powrócił do Polski tajną trasą kurierską tzwn "szlakiem Konrada".

.

         Z kolei dziadek Anny ze strony matki, Maksymilian Stern, przed wojną był właścicielem kilku szybów naftowych w Borysławiu, największym zagłebiu naftowym w Polsce (obecnie w Ukrainie). Był też aktywnym działaczem zarządu miasta, założył szkołę zawodową dla wiertaczy. Podczas Okupacji trafił do getta, gdzie został zastrzelony w tył głowy przez Gestapowca, któremu przyniósł gotówkę w celu wykupienia swoich krewnych. Na szczęście udało mu się wcześniej wysłać żonę do Rumunii, a córkę Irenę i jej siostrę do Krakowa, gdzie uratowało je małżeństwo Henryka i Stanisław Wiktorowie (mają drzewko w Yad Vashem). Irena z siostrą były także ukrywane przez zakonnice. Przetrwały tańcząc w corps de ballet w Teatrze Starym w Krakowie. Irena po wojnie poślubiła Mieczysława Karczewskiego, a Anna jest ich córką.


Irena Stern przed wojną


Maksymilian Stern z córką


         Por. Jan Łojko, ojciec chrzestny Krystyny, córki Wacława Chojny, służył wraz z Chojną w 4 pal w Inowrocławiu, jako dowódca plutonu. Po klęce wrześniowej dostał się do niewoli sowieckiej- zostal "aresztowany przez ukraińską milicję za wsią Lipowica k. Perehyńska 2 grudnia 1939 r. w czasie marszu do granicy węgierskiej celem udania się do Francji". W sumie trafił do 8 więzien i dwóch gułagów na Syberii, gdzie temperatury osiągały -40C. W grudniu 1940 dostał wyrok 5 lat więzienia za chęć przekroczenia granicy.
         Z jego raportu (poniżej) wynika, że w kolejnych więzieniach maltretowano Polaków, stopniowo okradając ich ze wszystkiego. Warunki bytowe i pomoc lekarska były fatalne. W raporcie tak opisuje pobyt w łagrze IwdzielLagier [Iwdelłag] "...na północny wschód od Swierdłowska [k. Jekaterynburga] i ok. 70 km od posiołka Iwdziel [Iwdel] założonego przez Polaków, zesłańców w 1863 r. Mieszkanie w barakach brudnych, pełnych wszy i pluskiew......Przeciętny czas pracy: 12-14 godzin dziennie, przy wyrębie lasu. Norma pracy osiem- dziesięć metrów sześciennych popiłowania i wyrąbania (szczepania) drzewa na osobę. Wyżywienie podzielono na trzy kategorie: I. tych, którzy wykonali ponad normę, II. tych, którzy wykonali normę, III. tych, którzy nie mogli wykonać normy. Łagiernik słaby fizycznie, który został zaklasyfikowany do III kategorii, w żadnym wypadku nie mógł wejść później do kategorii II, ponieważ fizycznie załamywał się coraz bardziej (z powodu słabego wyżywienia)...... W czasie 28-dniowej [jazdy] pociągiem [ do kolejnego łagru] okradano z żywności, a eskorta mimo meldunków nie reagowała. Obdzierano i okradano z lepszego ubrania i wartościowych przedmiotów. W razie oporu maltretowano i bito do nieprzytomności, eskorta również nie reagowała". Relacja z drugiego łagru na Dalekim Wschodzie k. Zatoki Szelichowej, na północ od Kamczatki: "Obóz pracy Piostraja Dreswa [Piestraja Drieswa]. Teren bardzo górzysty i skalny....mieszkanie w dziurawych namiotach, które tylko częściowo chroniły od wiatru. Higiena żadna, okropne zawszenie.... Przeciętny dzień pracy: 12-15, a nieraz 24 godziny (w wypadku niewyrobienia normy w oznaczonych godzinach). Norma pracy: wykopać osiem metrów sześciennych ziemi za pomocą kilofa (w gruncie bardzo kamienistym) i przerzucić ją na odległość ok. 6 m oraz rozplantować. Stosunek władz NKWD (ochrany), straży do więźniów - bardzo wrogi, życie każdego więźnia należało do straży NKWD......Więzień, którego opuściły siły fizyczne, nie miał prawa do życia....".

         Jan Łojko został zwolniony 18 października 1941r. Wstępując do polskiej armii w Buzułuku 2 grudnia 1941 r. Został przydzielony do 3 Karpackiego Pułku Artylerii Lekkiej (3 pal). Widnieje jako p.o. dowódcy I dywizjonu (30 I - 3 IV 1945) oraz jako dowódca 5 baterii. 3 pal powstał 21 stycznia 1942 w Ługowaja w ZSRR jako 10 Pułk Artylerii Lekkiej, przemianowany na 3 Karpacki Pułk Artylerii Lekkiej. W Iranie 3 pal został właczony do 3 Dywizji Strzelców Karpackich, dowodzonej przez gen.bryg. S Kopańskiego, potem gen.dyw. B. Ducha. 3 pal był szkolony w Iraku, następnie w górach Libanu i Syrii. Z Egiptu został przetransportowany do Włoch. Działania bojowe: obrona nad rzeką Sangro, bitwa o Monte Cassino, bitwa o Ankonę, walki na Linii Gotów, walki w Apeninach Emiliańskich, obrona nad rzeką Senio, bitwa o Bolonię. Po wojnie Jan Łojko pozostał w Wielkiej Brytanii, zmarł w Szkocji.





  

raport por Jana Łojki: https://www.zapisyterroru.pl/dlibra/publication/5782/edition/5750/content


gen. Bronisław Duch


         Generał Bronisław Duch był dowódcą 3. Dywizji Strzelców Karpackich II Korpusu Polskiego we Włoszech, do której 11 lipca 1945 r. został przydzielony mjr Wacław Chojna. Gen. Duch jest także spowinacony z bratanicą Wacława. Warto wspomnieć o jego dorobku wojennym. Po raz pierwszy walczył pod koniec I wojny światowej z Niemcami w 1918 r. Następnie dowodził 1. kompanią polskiego samodzielnego oddziału murmańskiego przeciwko Armii Czerwonej wraz z Brytyjczykami w Murmańsku w latach 1918/19, a w 1920 r. walczył w wojnie bolszewickiej.
         We wrześniu 1939 r. został faktycznym dowódcą 39 Dywizji Piechoty (wchodzącej w skład Armii "Lubelskiej").
         Po zajęciu Polski przez Niemcy i Sowietów we wrześniu 1939 r. Duchowi udało się przedostać do Francji, gdzie został dowódcą polskiej 1. Dywizji Grenadierów. Następnie został dowódcą 1. Brygady Strzelców 1. Korpusu Polskiego w Szkocji (1942-43), W 1946r. został dowódcą 3. Dywizji Piechoty Karpackiej 2. Korpusu Polskiego utworzonej w Qastina w Palestynie. Dywizja walczyła w Afryce Północnej i we Włoszech (1941-1945) jako część brytyjskiej 8. Armii. Dywizja ta brała udział w najtrudniejszych bitwach kampanii włoskiej 1943-1944 (,Monte Cassino, Linia Gotów, Ankona, Bolonia), a wcześniej w Tobruku, Alem Hamza i Bardii w Północnej Afryce.
         Po wojnie pozostał w Wielkiej Brytanii. Został odznaczony Orderem Virtuti Militari III, IV i V klasy, Orderem Odrodzenia Polski II, IV i V klasy, Krzyżem Niepodległości, ośmiokrotnie Krzyżem Walecznych i Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami.

Powrót do Polski

         Po nieudanych próbach ściągnięcia rodziny do Wielkiej Brytanii Wacław Chojna postanowił powrócić do kraju, gdy w 1947 w polskiej audycji radiowej usłyszał wiadomość, że zmarł jego teść, Andrzej Dzikiewicz, malarz i rzeźbiarz, nauczyciel liceum ogólnokształcącego im. Kasprowicza w Inowrocławiu. Długie lata nie mógł się pogodzić z tym, że ze względów rodzinnych zdecydował się na powrót do okupowanego przez komunistów kraju. 8 maja 1947 r. wraz z grupą innych polskich żołnierzy Wacław Chojna został repatriowany z Glasgow do Gdyni. Następnie wrócił do Inowrocławia.
         Trzy miesiące po powrocie został aresztowany przez UB. Przewożono go wielokrotnie na przesłuchania m.in. do Warszawy w sprawie archiwum Kedywu. Po Powstaniu faktycznie nie wiedział jakie były jego losy. Następnie został zidentyfikowany jako oficer, odpowiedzialny za archiwum Kedywu. Symulował zaniki pamięci ze względu na potwierdzoną kontuzję głowy z powstania oraz twierdził, że jedyne zajmował się jego logistyką i mimo ciężkich i długotrwałych przesłuchań nikogo nie wydał. . Latami był nękany i wywożony na przesłuchania. Aresztowania były elementem wzmożonej walki komunistów z "wrogiem klasowym", którego poszukiwano wśród przedwojennych działaczy społeczno-politycznych, członków podziemnego państwa polskiego, żołnierzy wracających do Polski z Zachodu.
         Chojna nie mógł nigdzie znaleźć zatrudnienia, podejmował się przeróżnych prac fizycznych, pracował m.in. jako buchalter. Jego podanie na wydział matematyki na UMK w Toruniu zostało odrzucone ze względów politycznych. Po latach, dzięki pomocy Jana Mazurkiewicza "Radosława", dostał pracę w spółdzielni rzemieślniczej w Inowrocławiu, której następnie został prezesem. Był członkiem ZBoWiD-u, którego wiceprezesem był "Radosław". W czasie wypadków czerwcowych w 1956 r. w Poznaniu, uruchomił demonstrującym robotnikom zdobyty przez nich czołg. W atmosferze ciągłego nękania przez UB nie miał możliwości powrotu do swoich sportowych pasji.


Wacław Chojna jako prezes spółdzielni rzemieślniczej, początek lat 70-tych.


Janina Stępniewiska "Hesia"


         Żona Maria, która okupację spędziła w Krakowie, w 1945 r. z córkami powróciła do Inowrocławia. W ramach szykan za przynależność Wacława do AK rodzinę Chojnów wyrzucono z wojskowej willi, gdzie zamieszkał funkcjonariusz UB, uniemożliwiając przy tym zabranie pozostawionego przed wojną mienia. Maria zamieszkała z córkami w mieszkaniu rodziców. Po licznych interwencjach ubowiec zgodził się oddać z odebranej willi jedynie pianino, które rzekomo ocalało z fikcyjnego pożaru. Do mieszkania rodziców dokwaterowywano zmieniających się lokatorów, m. in. innego funkcjonariusza UB z rodziną, który terroryzował i zastraszał rodzinę Chojnów, zmuszając Marię do sprzątania po nim zabrudzonego sanitariatu.
         Maria powróciła do nauczania historii w żeńskim liceum im. M. Konopnickiej. Była poddawana systematycznej kontroli ze strony kuratorium a także funkcjonariuszek UB, które delegowano na obserwację zajęć z historii. Zarzucano jej, że nie naucza w duchu marksistowskim, co kulminowało usunięciem z liceum. Przez cały okres stalinowski była poddana nagonce oraz szczuciu przez urzędników różnego szczebla (zachowała się częściowa korespondencja w tej sprawie).
         Pomimo trudnej sytuacji postanowiła studiować historię na (nowo utworzonym) Uniwersytecie im. M. Kopernika w Toruniu. Mimo codziennej pracy w liceum przez 3 lata dwa razy w tygodniu podróżowała pociągiem na wykłady do Torunia, wracając do Inowrocławia o drugiej nad ranem; raz uszła z życiem sowieckim żołnierzom dzięki sprawnej pomocy polskiego oficera. Obronę pracy magisterskiej wyznaczono jej na piątek 13 (zdała celująco) uzyskując tytuł magistra filozofii historii.


Maria z córkami w 1945 r.w Solankach



Maria grająca na pianinie w latach 20tych


         Wacław zabronił córkom wstąpienia do ZMP, co wiązało się z szykanami w gimnazjum. Mimo to Krystyna Danuta, ukończyła Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie, zostając aktorką. Młodsza siostra, Anna Zofia ukończyła Akademię Medyczną w Poznaniu i została lekarzem specjalistą okulistyki.


Krystyna, spektakl, 1957



Anna, 1956


         Wacław Chojna do końca życia był w bliskim kontakcie z "Radosławem", chociaż sam rzadko przyjeżdżał do Warszawy (głównie 1 sierpnia, aby spotkać się z Powstańcami na Powązkach). Zmarł na zawał serca 2 grudnia 1976 r. w szpitalu w Warszawie, dokąd przyjechał na leczenie, w obecności córki Anny i łączniczki z Powstania "Hesi". Został pochowany na Powązkach Wojskowych w kwaterze 32C. Na jego pogrzebie Jan Mazurkiewicz "Radosław" powiedział: "Wacku, nie o taką Polskę walczyłeś".




grób mjr Wacława Chojny na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach



pamiątkowa odznaka Zgrupowania AK "Radosław"

         Mjr Wacław Chojna "Horodyński" posiadał liczne odznaczenia: Order Virtuti Militari V kl., Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami, Krzyż Walecznych, The War Medal, Medal Wojska, Krzyż Armii Krajowej, Krzyż Powstańców Warszawy, Krzyż Partyzancki.


                             

Krzyż Virtuti Militari i Krzyż Walecznych




zaświadczenie Krzyż Walecznych 12/9/1945 r





legitymacja Krzyża Armii Krajowej wystawiona w Londynie




Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami


                             

Medal Wojska i angielski War Medal


                             

Krzyż Powstańców Warszawy i Krzyż Partyzancki


         Zachowało się stosunkowo mało informacji na temat działalności W. Chojny. Do połowy lat 70-tych mało mówiło się o konspiracji czy Powstaniu, a życie na prowincji utrudniało wymianę wspomnień. Chojna nawet nie podzielił się z rodziną informacją o istnieniu w/w "Notatki z działań powstańczych Zgr "Radosław" spisanej w obozie w Murnau w 1945 r. (zawarte w niej relacje stanowiłyby rzeczowy dowód dla UB, że Chojna jednak nie cierpiał na zaniki pamięci po wstrząsie mózgu w 1944).
         W drugiej połowie lat 80-tych Stanisław Wierzyński planował napisać na jego temat opracowanie, w tym celu skontaktował się z Marią Chojną podczas pobytu w Inowrocławiu; niestety śmierć przeszkodziła mu w tym projekcie. Inne opracowanie, włącznie ze wspomnieniami z okresu działalności w POZ i Kedywie, planowała przygotować siostrzenica Józefa Kisielnickiego "Komara", w której domu w Milanówku często się zatrzymywał; niestety śmierć przeszkodziła jej w tej inicjatywie. Także bardzo mało wspomnień zachowało się na temat jego łączniczki "Hesi"- osoby o wielu zasługach zarówno podczas pracy w Kedywie jak też w Powstaniu.


         Przypisy:
         1) 'Z dziejów Walk o Niepodleglość', dr. Andrzej Kunert, Komisja Scigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, IPN
         2) 'POZ-Polska Organizacja Zbrojna, Siew-Raclawice- POZ-AK', Stanislaw Pietras, str.69,92,93,109,110,132,149
         3) "Notatka z przebiegu dzialan powstańczych zgrupowania 'Radoslaw'", mjr Waclaw Chojna, por. Stanislaw Wierzynski, Komisja Historyczna b. Sztabu Glownego Warszawa-Londyn 2004, Problematyka i Historia Wojskowosci, MARS 16/2004
         4) Dokumenty W. Chojny, Ministry of Defence, Bourne Avenue, Hayes, Middlesex UB3 1RF; ref 3/PLF/WA-CH1908/DR2c/W
         5) 'Z falszywym Ausweisem... : o komorce legislacyjnej Kierownictwa Dywersji na terenie Obszaru Warszawskiego Armii Krajowej 1939-1944', Stanislawa Lewandowska, Rocznik Mazowiecki 16,75-90, 70
         6) "Jan Mazurkiewicz "Radosław" "Sęp" "Zagłoba"", Stanisław Mazurkiewicz
         7) Archiwum Konspiracyjne pplk W. Janaszka. Wnioski odznaczeniowe
         8) "Oddzialy szturmowe konspiracyjnej Warszawy 1939-44", Tomasz Strzembosz
         9) "Tędy przeszła śmierć-zapiski z Powstania Warszawskiego", Bronisław Troński
         10) "Saga o Bohaterach, 'Wachlarz' IX 1941 III 1943", Cezary Chlebowski
         11) Raport Stanisława Huskowskiego ps. Ali z akcji na Kutscherę
         12) "Zgrupowanie AK "Radosław"", Bartosz Nowożycki, Oficyna Wydawnicza Rytm
         13) Wspomnienia Stanisława Wierzyńskiego, Archiwum Akt Nowych
         14) "Niewola w cieniu Alp. Oflag VII A Murnau", Danuta Kisielewicz CMJW Opole
         15) "Mokotów Warszawskie Termopile 1944", Lesław Bartelski
         16) "Od likierów do Luksusowej" Przemysław Karwowski
         17) Wspomnienia Romualda Kęstowicz, zbiory własne Romy Kęstowicz
         18) Fundacja Elżbiety Zawadzkiej, dokumentacja dot. Janiny Stępniewskiej i Mieczyslawa Karczewskiego, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz
         19) "The Polish Way" , Adam Zamoyski, Hippocrene Books, 1987
         20) Materiały Instytutu Pamięci Narodowej


Agnieszka M. Lawacz-Sampanis, wnuczka

opracowanie:Maciej Janaszek-Seydlitz

         P.S.

         Cmentarz Wojskowy na Powązkach kryje tajemnicę, nie jedyną zresztą.
         W kwaterze 25A spoczywa 568 oficerów, podchorążych i szeregowych poległych w czasie obrony Warszawy w 1939 r. Żołnierze ci byli pierwotnie pochowani w różnych dzielnicach Warszawy, następnie od grudnia 1939 do czerwca 1940 ekshumowani przez Zarząd Miejski na cmentarz wojskowy.
         W kwaterze tej na mogile 1-14 (1 rząd, 14 grób) stoi krzyż z napisem "Wacław Chojna lat 32".




grób 25A 1-14 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach

         W dwóch różnych publikacjach można znaleźć szczegóły dotyczące tego grobu:
         - Ludwik Głowacki "Obrona Warszawy i Modlina 1939", s. 389: "- por. art. Wacław Chojna (4 VIII 1907 - 22 IX 1939), dowódca 2 baterii 4 pal, 4 DP, poległ na Bielanach, I-44."
         - praca zbiorowa p. red. Juliusza Jerzego Malczewskiego "Powązki Cmentarz Komunalny dawny Wojskowy w Warszawie", s. 220: "Chojna Wacław (1907 - 4 IX 1939), ppor. WP. W 1930 ukończył Szkołę Podchorążych Artylerii w Toruniu i pełnił służbę w 4 pal. W czasie wojny obronnej 1939 d-ca 2 baterii 4 pal 4 DP. Poległ w Warszawie na Bielanach. 25A-1-14".
         Treści obu notatek różnią się między sobą. W jednej poległy jest podporucznikiem, w drugiej porucznikiem. W jednej zginął 4 września, w drugiej 22 września. Inne są również adresy grobu, jednego z nich po prostu nie ma.
         Najciekawszy jest jednak fakt, że w mogile nie spoczywa oficer artylerii Wacław Chojna. W czasie kampanii wrześniowej por. Wacław Chojna, dowódca 2 baterii w pułku artylerii lekkiej 4 dywizji piechoty walczył w armii "Pomorze" i brał udział w bitwie nad Bzurą. Po rozbiciu dywizji dostał się 21 września do niewoli niemieckiej. Żołnierzowi, który następnie zginął na Bielanach przekazał meldunek wraz ze swoimi dokumentami, z którymi ten miał się przedostać do Warszawy.
         Dalsze jego losy opisane są w prezentowanej powyżej biografii.
         Gdy zmarł w 1976 r. rodzina załatwiając formalności związane z pogrzebem Cmentarzu Wojskowym na Powązkach dowiedziała się, że leży tu już Wacław Chojna. Od tej pory stało się rodzinną tradycją zapalenie świeczki również na drugim grobie, tym z 1939 r.
         Nie wiadomo, kto i dlaczego umieścił napis na krzyżu w kwaterze 25A, dlaczego powstały notatki informujące o personaliach poległego. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, kto spoczywa w mogile pod krzyżem z napisem "Wacław Chojna lat 32".

Maciej Janaszek-Seydlitz



Copyright © 2015-2024 SPPW1944. Wszelkie prawa zastrzeżone.