[Przyniosłaś dziś pamiętnik...]
Przyniosłaś dziś pamiętnik i na zamówienie
Mam Ci stworzyć i wpisać piękną epopeję;
Ja przepraszam - to chyba nieporozumienie;
Czy Pani kpi z poety - czy się pani śmieje?
Czy Pani nie rozumie, że wieszcz kiedy pisze,
Musi patrzeć w gwiazd roje i w pełnię księżyca
W koło siebie mieć spokój lub upiorną ciszę,
Która ludziom śmiertelnym - strachem bieli lica.
Czy Pani nie pojmuje, że muzie wybrednej
Zakochanej w poecie i wiecznie stęsknionej
Nie zawsze może starczyć przestrzeń mocy jednej;-
Nocy parnej, czerwcowej, krótkiej i szalonej!
Czy Pani się wydaje, że rymy pogodzić
I w rytmicznych ustawić zwrotkami
To tak łatwo jak śpiewać, flirtować lub chodzić
Albo zjeść dwa talerze knedelków z śliwkami
Jest Pani w wielkim błędzie i bardzo się myli
Mierząc twórczość poety miarą szarych ludzi;-
Epopei nie można napisać "w tej chwili"
Trzeba czekać nastroju, który twórczość budzi!...
Więc Ci wiersza odmawiam
Z wielką żalu dozą.
I piszę zwykła sobie
Pospolitą prozą?!
J. Szczepański
|
|
Dziś idę walczyć - Mamo!
Dziś idę walczyć - Mamo!
Może nie wrócę więcej,
Może mi przyjdzie polec tak samo
Jak, tyle, tyle tysięcy
Poległo polskich żołnierzy
Za Wolność naszą i sprawę,
Ja w Polskę, Mamo, tak strasznie wierzę
I w świętość naszej sprawy
Dziś idę walczyć - Mamo kochana,
Nie płacz, nie trzeba, ciesz się, jak ja,
Serce mam w piersi rozkołatane,
Serce mi dziś tak cudnie gra.
To jest tak strasznie dobrze mieć Stena w ręku
I śmiać się śmierci prosto w twarz,
A potem zmierzyć - i prać - bez lęku
Za kraj! Za honor nasz!
Dziś idę walczyć - Mamo!
J. Szczepański
|
|
Pieśń podchorążych
Na szkoleniu się zebrała
Sekcyjeczka nasza mała,
Ośmiu chłopców, każdy chłopczyk - chłop na schwał
Po Warszawie wieść już krąży, że w tej klasie podchorążych
Pan Bóg najmorowszych chłopców swoich dał.
Jest Kruszynka, wątłe dziecię,
Dwóch Bliźniaków w niej znajdziecie,
Wąsacz Zdzisio, Władzio, Misio i Olbrzymek ranny w pierś
No i w końcu Ziunio skromny,
Co urodę ma ogromną,
Co w nim kobiet legion kocha się na śmierć.
Kruszyneczka kawał chłopa
Strasznie wódę lubi żłopać,
Misio ciemniak, gdzieś z poleskich przybył błot,
Władzio zaś i dwaj Bliźniaki
Tworzą chór nie byle jaki
Zdzisław wąsy rude ma jak stary kot.
Każdy przeszłość ma bojową,
Każdy gdzieś nadstawiał głową
Każdy rwie się, kiedy akcji przyjdą dni
W dzień im sten i filipinki
W nocy wódzia i dziewczynki,
A ze śmierci każdy sobie równo drwi.
Konspiracje każdy ceni,
Co dzień krawat każdy zmieni,
Koszulinę raz na tydzień, narzeczoną zaś co trzy,
Każdy z nich poszukiwany,
Więc co dzień u innej panny,
Przed gestapem kryjąc się biedaczek śpi.
Dwaj Bliźniacy i Misiunio,
Kruszyneczka i Włodziunio,
Wąsacz Zdzisio i Olbrzymek ranny w pierś.
No i w końcu Ziunio skromny
Co urodę ma ogromną
Co w nim kobiet legion kocha się na śmierć
A gdy przyjdą lepsze czasy
To pojadą wszyscy w lasy
Będą śpiewać, maszerować, będą strzelać, będą bić
A gdy który w boju padnie,
Reszta mu zaśpiewa ładnie,
Tę piosenkę, naszą piosnkę z dawnych dni.
I popłynie pieśń po lesie,
Echo w Polskę ją poniesie,
Będą ptaki ją śpiewały, będzie wiatr w gałęziach grał
Będą panny nocą śniły,
Będą śniły i marzyły
By im Pan Bóg z takie paczki męża dał
J. Szczepański
|
|
W przypisach do tego wiersza P. Stachiewicz napisał "Należy pamiętać, że licenti poetica ma swoje prawa i w tym przypadku deformacja rzeczywistości zastosowana przez "Ziutka" miała charakteryzować siłę, męskość, niefrasobliwość, lekceważenie niebezpieczeństwa, a nie oddawać faktyczny styl życia żołnierzy oddziału, jak to np. w sposób perfidny i szkalujący przedstawił Zygmunt Ziółek, "Od okopów do barykad", Warszawa 1973, s. 327-331"
Stachiewicz "Parasol" s. 269
Dziadobójca
Była to była akcja nie lada:
Trza było kropnąć starego dziada,
A ze to akcja nie byle jaka,
Na wykonawcę dano Bliźniaka.
Wziął Bliźniak za pas dwa rewolwery
I filipinek, zdaje się, cztery,
Wydołał na twarz waleczna minę,
Pożegnał ojca, matkę, rodzinę.
I list napisał lubej dziewczynie,
Że idzie walczyć i może zginie.
Poszedł żegnany rzewnymi łzami
Całej familii wraz z kuzynkami.
Poszedł niepomny na krewi i blizny
Ku chwale swojej no i ... Ojczyzny.
Napotkał dziada w ciasnej uliczce,
Dziad grzebał kijem w jakiejś śmietniczce.
Podszedł do niego, przerwał mu pracę
I krzyknął: "Dziadzie, ja ci zapłacę.
Tyś gestapowców wiernym jest sługą.
Żałuj za grzechy, umrzesz niedługo".
Dziad się tak strasznie przejął wyrokiem
Że podniósł głowę i mrugnął okiem
I w strasznej ducha będąc rozterce
W tej samej chwili umarł na serce.
Bliźniak zza pasa wyjął maszyny
I wkropił w dziada trzy magazyny,
A gdy już strzałów przebrzmiała kupa
To zrewidował kieszenie trupa.
Znalazł miedziaków starych pół trzosa,
Dwie zasmarkane chustki do nosa,
Trzy do golenia tępe nożyki
I połamane cztery guziki.
Wieść o Bliźniaka czynie doniosłym
Lotem się strzały w koło rozniosła
I w sercach dziewic czyn ten zuchwały
Olśnił go złotym promieniem chwały.
Pan plutonowy złożył podanie
I wkrótce Bliźniak KW. dostanie.
Łatwo go teraz rozpoznać w tłumie.
Głowę ma w górę wzniesioną dumnie
Pierś ma wypiętą, w oczach lśni męstwo
To jego pierwsze w życiu zwycięstwo.
Akcja udana, wyczyn nie lada:
Doszedł do chwały po trupie dziada.
J. Szczepański
[Hej, zbudziły się po kryptach króle...]
Hej, zbudziły się po kryptach króle,
Sam marszałek się w trumnie obrócił,
Gdy gwizdnęły nasze pierwsze kule,
I któryś filipinką rzucił...
J. Szczepański
|
|
Parasol (Pałacyk Michla)
Pałacyk Michla, Żytnia, Wola,
Bronią jej chłopcy od Parasola,
Choć na Tygrysy mają Visy
To warszawiacy same urwisy
Hej, tralala czuwaj wiara i wytężaj słuch
Pręż swój młody duch, pracując za dwóch
Hej, czuwaj wiara i wytężaj słuch
Pręż swój młody duch. Hej!
Każdy chłopaczek chce być ranny,
Sanitariuszki śliczne są panny,
A gdy cię kula trafi jaka
Poprosisz pannę, da ci buziaka.
Hej, tralala itd...
Z tyłu za linią dekowniki
Intendentura, różne umrzyki,
Gotują zupę, czarną kawę,
Takim sposobem walczą za sprawę.
Hej, tralala itd...
Za to dowództwo jest morowe
I w pierwszej linii nadstawia głowę,
A najmorowszy przełożony
To jest nasz Miecio "w kółko golony".
Hej, tralala itd...
Wiara się bije, wiara śpiewa,
Niemcy się złoszczą, krew ich zalewa,
Różnych sposobów się imają.
Co chwila "szafę" nam przesuwają.
Hej, tralala itd...
Lecz na nic "szafa" i granaty
Za każdym razem dostają baty
I wkrótce przyjdzie taka chwila,
Że zwyciężymy - i do cywila.
Hej, tralala itd...
J. Szczepański
|
|
Chłopcy silni jak stal
Chłopcy silni jak stal
Oczy patrzą się w dal
Nic nie zrobi nam wojny pożoga.
Hej! sokoli nasz wzrok
W marszu spryty krok
I pogarda dla śmierci i wroga.
Gotuj broń
Naprzód marsz
Ku zwycięstwu
W górę wzrok!
Orzeł nasz
Lot swój wzbił.
Chłopcy silni jak stal
Oczy patrzą się w dal
Hej do walki nie zbraknie nam sił.
Godłem nam Biały Ptak
A Parasol to znak
Naszym hasłem piosenka szturmowa
Pośród bomb, huku dział
Oddział stoi, jak stał
Choć poległa już chłopców połowa
Dziś padł on
Jutro ja
Śmierć nie pyta
Gotuj broń
Boju zew
Gra nam krew
Chłopcy silny jak stal
Oczy patrzą w dal
A na ustach szturmowy nasz śpiew.
A gdy miną już dni
Walki szturmów, krwi,
Bratni legion gdy z Anglii powróci
Pójdzie wiara gromadą
Alejami z paradą
I tę piosnkę szturmową zanuci
Panien rój
Kwiatów rój
I sztandary
Jasny wzrok
Równy krok
Bruk aż drży
Alejami z paradą
Będziem szli defiladą
W wolną Polskę, co wstanie z naszej krwi.
J. Szczepański
|
|
Biały Domek
Garstka wariatów bardzo zażarcie
Na biały domek robi natarcie,
Ciemno dokoła, ciemno w ogrodzie,
A sanitariat - tu, w samochodzie.
Podjeżdża bliżej do białej chaty,
A tu im na łeb lecą granaty.
J. Szczepański
|
|
[W "Parasolu" jest już taka mania...]
W "Parasolu" jest już taka mania,
że na pluton mówi się kompania.
no i takie trzy plutkompaniony
zwą się szumnie szturm-batalionem.
Dawnych czasów ten nasz tytuł sięga
gdy "Parasol" był jeszcze potęgą:
miał kompanie, plutony, drużyny,
magazyny i własne meliny.
Ale teraz się wszystko zmieniło,
cztery-piąte chłopaków ubyło,
wygubiła ich wojny zaraza
gdzieś na Żytniej, Młynarskiej, cmentarzach.
No i trzeci już tydzień jest przecie
gdy "Parasol" wykrwawia się w getcie
z "Parasola" i dawnej w nim chwały
same nazwy już tylko zostały.
U nas nie ma okazji ni mówek,
każdy swoich pilnuje placówek,
puszka konserw na cztery osoby,
potem walka i służba dwie doby.
Póki serca się jeszcze kołaczą,
Póty rękom wystarczy tej siły,
By karabin i peemy nosiły.
J. Szczepański
|
|
[A jak będzie już po wojnie...]
A jak będzie już po wojnie,
Będzie miło i spokojnie,
I dostatnio i wygonie,
I dziewczęta zdejmą spodnie,
I będziemy masło wsuwać,
I nie będą "szafy" fruwać,
Także skończą swe wybryki
Zwariowane granatniki,
Będzie Polska z wolą Bożą
Gdzieś od morza aż do morza,
A młodzieńcy z "Parasola"
Będą grali wielkie role
W dyplomacji, rządzie, sejmie,
Może wspomnień czar cię przejmie
I pamiętnik ten otworzysz,
Okulary na nos włożysz,
I przeczytasz te słów parę,
No i wspomnisz starą wiarę,
Może Ziania maskę wspomnisz
Co tak kochał cię ogromnie.
J. Szczepański
|
|
[Ma Warszawa gdzieś pod ziemią...]
Ma Warszawa gdzieś pod ziemią
Żołnierzy walecznych rój
Siły jej ukryte drzemią
Czekając hasła na bój
Baczność! Brzmi Geesów Zew
I żołnierski śpiew
Szarych szeregów roty
Wskrzesi świt promienny złoty
Gdy w bój wyruszą na zew
Nie złamie Pawiak ducha
W podziemiach będziemy żyć
Rozrobimy także Szucha
Gdy przyjdzie rozkaz by bić
Baczność! Gdzieś w podziemiach tkwi
Słońce przyszłych dni
Lecz przyjdzie dzień gdy wstanie
I sprawimy Niemcom lanie
O którym każdy dziś śni
Patrzy Polska na Warszawę
Na nieustanny jej trud
A w Warszawie dni są krwawe
W podziemiach pracuje lud
Baczność! My podziemi huf
My ziszczenie snów
Gdy przyjdzie czas - na wroga
Pójdziem wszyscy w imię Boga
By polska ożyła znów.
J. Szczepański
|
|
[Już nie wróci twój chłopiec - dziewczyno...]
Już nie wróci twój chłopiec - dziewczyno,
Nie wróci...
Padł na linii za Polskę za sprawę,
Za zburzoną, skrwawioną Warszawę.
Bił się mężnie i jak żołnierz zginął!
Tyś została i płaczesz dziewczyno,
I tak strasznie ci serce się smuci.
Nie płacz biedna, dziś łzy nie pomogą,
Na próżno...
Nie padł pierwszy i nie padł ostatni,
Ból zduś w głębi i zęby dziś zatnij
I idź dalej ciernistą swą ścieżką
W pierwszej linii, gdzie walczą żołnierze,
Służyć Polsce - jak oni dziś służą!
J. Szczepański
|
|
[To był ostatni Twój szturm, Rafale!...]
To był ostatni Twój szturm, Rafale!
Szliśmy z Tobą, Twoja wierna gromada;
Twoja pierwsza kompania szturmowa,
Na Twój rozkaz do zrywu gotowa...
Cień zza murów wnękami się skradał
I pe-emy błyskały zuchwale!...
Tyś prowadził... i jak zawsze na przedzie!...
O! nie kryłeś się w chłopców szeregu!...
Twoje miejsce było zawsze na czele!...
Takich chwil przeszłem z Tobą już wiele ...
Byłeś wodzem, lecz byłeś kolegą,
Duch Twój zawsze do zwycięstw nas wiedzie,
Rafale!
Ty nie byłeś z krwi, kości żołnierzem,
Nie kochałeś się w łunach i wrzawie,
W karabinie, w pe-emie, w bagnecie!...
Byłeś jednym z tych nielicznych na świecie,
Którzy walczą... a serce im krwawi,
Że nie o to się biją, w co wierzą!
Ja bym kazał Ci wyjść z tych szeregów,
Żebyś przestał być świętym mordercą,
W świętej sprawie piekielnym sposobem;...
Ja bym kazał Ci tylko być sobą ...
Zamiast broni do ręki wziąć serce,
Twoje serce... jaśniejsze od śniegu...
Tyle szturmów Cię jeszcze czekało,...
Całe życie zmagania i trudów,
Setki zwycięstw dla Polski i chwały,
Do tej walki Ci serce się rwało,
Rwało Ci się do pracy, wśród ludu...
Tak się rwało, Rafale, tak rwało!...
Padłeś w szturmie!... Tak było sądzone!...
Może Bóg Cię dlatego powołał,
Żeś za dobry był na to by zostać,
Żeś przebaczał, miast karać i chłostać,...
Może Bogu trza było anioła
Z Twoim sercem przy boskim swym tronie!...
Smutno teraz!... zostaliśmy sami!...
Twoja pierwsza, ta wierna drużyna!...
Twoja pierwsza kompania szturmowa!...
Mamy w sercu Twe myśli i słowa,
Myśl o Tobie nam wciąż przypomina,
Że nie tylko się walczy kulami!...
Pozdrów od nas, gdy będziesz już w niebie,
Przemka, Reka, Juranda, Tomicza!...
Tam jest przecież pół Twoich chłopaków!...
A my, reszta z "Parasola" znaku,
Będziem się bić... i póki nam życia ...
Zawsze będziem wspominali ciebie!...
J. Szczepański
|
|
Czekamy [Czerwona zaraza]
I
Czekamy na ciebie czerwona zarazo
Byś wybawiła nas od czarnej śmierci.
Byś nasz kraj przedtem rozdarty na części
Jesteś zbawieniem oczekiwanym z odrazą.
Czekamy ciebie ty potęgo tłumu
Zbydlęciałego pod twych rządów knutem.
Czekamy ciebie byś nas zgniotła butem
Swego zalewu i haseł poszumem
Czekamy ciebie ty odwieczny Wrogu
Morderco krwawy tłumów naszych braci.
Czekamy ciebie, nie żeby nie płacić
Lecz chlebem witać na zburzonym progu.
Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco
Jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
I jak bezsilnie zaciskamy ręce
Pomocy prosząc podstępny oprawco.
II
Żebyś ty wiedział jak to strasznie boli
Nas, dzieci Wolnej Niepodległej Polski
Skuwać się w kajdany twe przeklęte
Cuchnące jarzmem wiekowej niewoli.
Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie
Syberyjskich więzień pomna legendy.
Jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą
Wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia.
Legła twa armia zwycięska czerwona
U stóp jasnych, płonącej Warszawy
I ścierwią duszę syci, bólem krwawym
Garstką szaleńców co na gruzach kona.
Czekamy Ciebie nie dla nas żołnierzy
Dla naszych rannych - mamy ich tysiące
I dzieci są i matki karmiące,
I po piwnicach zaraza się szerzy.
III
Miesiąc już mija od powstania chwili
Łudzisz nas czasem armat twoich hukiem
Wiedząc jak ciężko będzie nam potem
Powiedzieć, że znów z nas zadrwili.
Czekamy ciebie ty zwlekasz i zwlekasz
Ty się nas boisz my o tym wiemy
Chcesz byśmy tu wszyscy polegli pokotem
Naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie zrobisz, możesz więc wybierać
Możesz nas ocalić, możesz nas wybawić,
Lub czekać dalej i śmierci zostawić,
Śmierć nie jest straszna, umiemy umierać
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska Zwycięska odrodzi
Po której ty, nie będziesz chodził.
Czekamy ciebie władco rozbestwionej siły.
J. Szczepański
|
|