Losy powstańców warszawskich w niemieckich obozach jenieckich

          Wybuch Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1944 r. wywołał gwałtowną reakcję władz III Rzeszy. Trwająca praktycznie od początku wojny w 1939 r. polityka dyskryminacji i fizycznej eliminacji społeczeństwa Warszawy, niepokornej stolicy podbitej Polski, uległa dalszej eskalacji.
          Po pierwszych sukcesach powstańców, osobistym rozkazem Himmlera, skierowano do walki przeciw nim wzmocnione siły niemieckie, w tym Brygadę Szturmową w sile 1.700 esesmanów złożoną z kolaborantów rosyjskich dowodzoną przez SS-Brygadeführera Mieczysława Kamińskiego.
          Zgodnie z dyrektywami otrzymanymi od Hitlera w pierwszych dniach sierpnia 1944 r, Himmler wydał rozkaz:
          1. ujętych powstańców należy zabijać bez względu na to, czy walczą zgodnie z Konwencją Haską, czy ją naruszają.
          2. nie walcząca część ludności, kobiety i dzieci, ma być również zabijana.
          3. całe miasto ma być zrównane z ziemią, to jest domy, ulice, urządzenia i wszystko, co się w nim znajduje.
          Rozkaz ten był realizowany z całą bezwzględnością. W kolejnych dzielnicach zajmowanych przez Niemców żołnierze SS i Wehrmachtu dopuszczali się przerażających zbrodni. Na Woli, Ochocie i Mokotowie rozstrzeliwano na miejscu wziętych do niewoli powstańców, mordowano rannych leżących w szpitalach.
          Wycofujący się z Ochoty oddział powstańczy został rozbity przez siły niemieckie pod Pęcicami. Kilkudziesięciu powstańców, w tym wielu rannych, dostało się do niewoli. Wszyscy zostali następnego dnia rozstrzelani przez specjalną grupę SS, która przybyła z Pruszkowa.
          Podobna sytuacja zaistniała na Mokotowie, gdzie po nieudanym ataku na Wyścigi Konne na Służewcu leżący na polu ranni powstańcy zostali dobici przez żołnierzy niemieckich. Dodatkowo zamordowano okolicznych chłopów, którzy byli zmuszeni do zbierania leżących na polu rannych żołnierzy AK.
          Na Woli i Ochocie po wycofaniu się oddziałów powstańczych w pierwszych dniach sierpnia dopuszczono się przerażających zbrodni wobec ludności cywilnej. Wymordowano tam kilkadziesiąt tysięcy bezbronnych ludzi, w tym kobiety i dzieci.
          5 sierpnia 1944 r. do Warszawy przybył SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach Zelewski. Postanowił on zmienić nieco taktykę, nakazując rozstrzeliwać jedynie mężczyzn biorących udział w walce, natomiast ludność cywilną kierować do utworzonego w Pruszkowie obozu przejściowego Dulag 121. Niemcy rozpoczęli też akcję ulotkową wzywającą powstańców i ludność cywilną do poddania się.
          Później Himmler wysłał do von dem Bacha rozkaz aby wszystkich mężczyzn czynnie uczestniczących w działaniach bojowych zsyłać do obozów koncentracyjnych, pozostałych zaś, wraz z kobietami i dziećmi, kierować do obozów pracy w Rzeszy. Nieprzydatni (starzy, chorzy itp.) mieli być rozproszeni po całym Generalnym Gubernatorstwie.
          Dyrektywa została skierowana do komendantów obozów koncentracyjnych Auschwitz, Buchenwald, Dachau, Flossenbürg, Hinzert, Bergen-Belsen, Neuengamme, Natzweiler, Ravensbrück, Mauthausen, Gross-Rosen i Stutthof.
          Taka sytuacja istniała przez cały sierpień i większość września 1944 r. Pod koniec września 1944 r., gdy powstanie chyliło się ku upadkowi, Niemcy pod naciskiem aliantów uznali żołnierzy Armii Krajowej za kombatantów, co dawało im, w przypadku dostania się do niewoli, status jeńca wojennego.
          Do tego momentu wszyscy wzięci do niewoli żołnierze AK nie byli uznawani przez Niemców za jeńców wojennych i trafiali przy ewakuacji Warszawy do obozu Dulag 121 w Pruszkowie, a stamtąd do obozu w Skierniewicach - Dulagu 142.
          Z Warszawy w okresie trwania Powstania Warszawskiego do KL Auschwitz trafiło około 13 tys. deportowanych w 1944 r. z obozu przejściowego w Pruszkowie, do obozu koncentracyjnego Stutthof skierowano z Warszawy około 7.000 osób. Transporty warszawiaków trafiły również do Dachau i Bergen-Belsen. Wśród nich była pewna ilość powstańców, którzy przebrali się w ubrania cywilne aby w ten sposób uniknąć pewnej śmierci.
          W kotle Starego Miasta zamknięto około 60 tysięcy ludności cywilnej, w tym około 8 tysięcy ciężko rannych. Niemcy spodziewali się tam zastać po kapitulacji 2 września - również kilka tysięcy powstańców. Gdy zorientowali się, że powstańcy wymknęli się kanałami do Śródmieścia i na Żoliborz - z zemsty, podobnie jak na Woli i Ochocie, znaczną część rannych ze Starówki wymordowali. Ogólną liczbę zabitych na Starym Mieście (łącznie z powstańcami) oblicza się na 25 tysięcy. Po upadku Starówki Niemcy wzięli do niewoli około 30 tysięcy cywilów, w tym 8-9 tysięcy mężczyzn.
          Mimo przyznania praw kombatanckich nie zawsze były one uznawane, jak w przypadku Mokotowa, gdzie już po formalnej kapitulacji dzielnicy w dniu 27 września 1944 r. na ul. Dworkowej wymordowano około 120 bezbronnych jeńców zgrupowania "Baszta". Kilka dni wcześniej na Powiślu Czerniakowskim w szpitalu powstańczym na ul. Okrąg 2 rozstrzelano około 350 rannych. Podobne fakty miały miejsce na początku września na Starówce.
          20 września 1944 r. oddziały powstańcze walczące w zróżnicowanej strukturze organizacyjnej przekształciły się w regularny Korpus Armii Krajowej w składzie 3 dywizji:
          - 8 Dywizja Piechoty AK im. Romualda Traugutta złożona z: 13 pułku piechoty, 21 pułku "Dzieci Warszawy" i 32 pułku piechoty - Żoliborz,
          - 10 Dywizja Piechoty AK im. Stefana Okrzei złożona z: 28 pułku piechoty, 29 pułku piechoty i 30 pułku piechoty - Mokotów,
          - 28 Dywizja Piechoty AK im. Maciej Rataja złożona z: 15 pułku piechoty, 36 pułku Legii Akademickiej i 72 pułku piechoty - Śródmieście.
          27 września 1944 r. po ciężkich walkach kapituluje Mokotów, 30 września kapituluje Żoliborz.


Powstańcy jeńcy z Mokotowa

          Po zaprzestaniu walk na Mokotowie (27 IX 1944) do niewoli poszło 140 oficerów i ok. 1.300 podoficerów i szeregowców, którzy nie zdołali przedostać się kanałami do Śródmieścia. Byli to przeważnie żołnierze mjr Kazimierza Szternala ("Zryw") z pułku "Baszta", wśród nich ponad 400 rannych i 30 kobiet. Po złożeniu broni zostali zgromadzeni w forcie Bema, a następnie przewiezieni 1 października do obozu w Skierniewicach. Był to obóz przejściowy przeznaczony dla jeńców radzieckich. Powstańców ulokowano po 100 w ziemiankach wyposażonych w drewniane prycze, wyściełane cienką warstwą słomy. Obóz nie był skanalizowany. Po kilku dniach pobytu w Skierniewicach powstańcy przewiezieni zostali w wagonach towarowych z okratowanymi oknami do stacji Bremervoerde, skąd pieszo przemaszerowali do oddalonego o kilka kilometrów Stalagu X B w Sandbostel.
          W Skierniewicach pozostała tylko grupa ciężko rannych, którzy dzięki staraniom Rady Głównej Opiekuńczej (RGO) zostali ulokowani w szpitalu powiatowym, skąd po wyzdrowieniu niektórym udało się zbiec. Pozostali zostali wyzwoleni przez Armię Radziecką 18 stycznia 1945 r.
          Razem z powstańcami do Sandbostel przewieziono 21 oficerów i ok. 120 szeregowców 1 armii Wojska Polskiego, wziętych do niewoli na przyczółku czerniakowskim. Dowódcą ich był mjr Stanisław Łatyszonek, wnuk powstańca z 1863 roku. W Sandbostel zarówno oficerowie, jak i szeregowcy z 1 armii przebywali razem z powstańcami. Ponieważ istniała obawa, że Niemcy przeniosą ich do sektorów jeńców radzieckich, gorzej traktowanych od jeńców innych narodowości, powstańcy zaopatrzyli ich w biało-czerwone opaski i rozmieścili między sobą.
          Do Sandbostel trafiła również grupa partyzantów z Puszczy Kampinoskiej, wziętych do niewoli po bitwie pod Żyrardowem.
          Powstańcy, którzy kapitulowali na Żoliborzu (30 X 1944) zgromadzili się na tyłach domów przy ul. Mickiewicza, po czym długa kolumna licząca około 2.000 żołnierzy oraz 250 sanitariuszek i łączniczek pomaszerowała w kierunku placu Wilsona. Kolumnę prowadziła komenda II Obwodu AK "Żoliborz". Ranny dowódca, płk Mieczysław Niedzielski ("Żywiciel") niesiony był na noszach. Po złożeniu broni, na tyłach placu Wilsona powstańcy pod eskortą esesmanów przeszli na Powązki na teren "Pionier-Parku", skąd następnego dnia przewieziono ich do obozu w Pruszkowie.

    
Powstańcy warszawscy w hali nr 7 w Pruszkowie

          Spali na betonowej podłodze pilnie strzeżonej, odgrodzonej od reszty obozu, hali nr 7. Z Pruszkowa w zaplombowanych wagonach towarowych zostali przewiezieni do Stalagu XI A w Altengrabow, w pobliżu Magdeburga.
          Wobec wyczerpania możliwości kontynuacji walki, braku żywności i nadziei na pomoc, dowódca AK gen. "Bór" podjął decyzję o kapitulacji. Pod koniec września rozpoczęły się pertraktacje o poddanie miasta. W dniu 30 września 1944 r. parlamentariusze Komendy Głównej AK płk Karol Ziemski ps. "Wachnowski" i por. "Ścibor" przekroczyli front u zbiegu ulicy Żelaznej z Alejami Jerozolimskimi i zostali przez Niemców dowiezieni do kwatery generała von dem Bacha w zabytkowym dworku należącym do rodziny Reicherów w Ożarowie. Był to początek pertraktacji o zaniechanie działań wojennych.
          Polscy parlamentariusze prowadzili w siedzibie gen. von dem Bacha w Ożarowie pertraktacje w sprawie ewakuacji ludności cywilnej ze Śródmieścia. Uzyskali zgodę na zawieszenie broni w dniach 1 i 2 października od godz. 5.00 do 19.00. Strona niemiecka wyznaczyła pięć punktów u zachodnich wylotów ulic Grzybowskiej, Pańskiej, Piusa i Śniadeckich przy Politechnice oraz w Al. Jerozolimskich, którymi ludność cywilna miała opuszczać miasto.


Podpisanie umowy kapitulacyjnej w Ożarowie pod Warszawą
Od lewej: płk dypl Kazimierz Iranek-Osmecki ps. "Jarecki", gen. von dem Bach i płk dypl Zygmunt Dobrowolski ps. "Zyndram"

          2 października 1944 od godz. 5.00 zaczęło obowiązywać zawieszenie broni. Do godz. 19.00 Warszawę opuściło ok. 16 tys. mieszkańców. W siedzibie gen. von dem Bacha w Ożarowie przez cały dzień toczyły się pertraktacje polsko-niemieckie. O godz. 20.00 czasu niemieckiego, a 21.00 czasu polskiego ustały działania wojenne w Warszawie. Obie strony podpisały formalny układ o zaprzestaniu działań wojennych. Sygnatariuszem ze strony niemieckiej był SS-Obergruppenfuhrer und General der Polizei Erich von dem Bach, zaś ze strony polskiej - płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki ps. "Jarecki" i ppłk dypl. Zygmunt Dobrowolski ps. "Zyndram".
          Tekst Umowy Kapitulacyjnej był następujący:
          "W dniu 2.X.1944 został zawarty w Ożarowie układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie.
          Upełnomocnionym kontrahentem ze strony niemieckiej jest dowodzący w obszarze Warszawy SS-Obergruppenfuhrer Gen. Leutn. der Polizei von dem Bach.
          Upełnomocnionymi kontrahentami ze strony AK są upoważnieni przez gen. dyw. Komorowskiego (Bora):
          1. płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki (Jarecki),
          2. ppłk dypl. Zygmunt Dobrowolski (Zyndram).
          Układ brzmi:

          Część I
          1. W dniu 2.X.1944 o godz. 20 czasu niemieckiego (21 czasu polskiego) ustają działania wojenne między polskimi oddziałami wojskowymi, walczącymi na obszarze miasta Warszawy, a oddziałami niemieckimi. Za polskie oddziały wojskowe uważa się wszystkie polskie formacje podległe taktycznie dowódcy AK w okresie walk od 1.VIII.1944 do dnia podpisania układu. Oddziały te zwane będą poniżej "Oddz. AK".
          2. Żołnierze powyższych polskich oddziałów składają broń w terminie ustalonym w rozdziale drugim niniejszego układu i udają się zwartymi formacjami ze swymi dowódcami na punkty zbiorcze. Miejsca składania broni i punktów zb zostaną określone dodatkowo. Oficerowie mają prawo zachować białą broń boczną.
          3. Równocześnie AK wydaje władzom wojskowym niemieckim wziętych do niewoli niemieckich żołnierzy i internowane przez polskie władze osoby narodowości niemieckiej.
          4. Dla zapewnienia ładu i bezpieczeństwa na terenie miasta Warszawy zostaną wyznaczone przez dowództwo AK specjalne jednostki. Jednostki te zostaną zwolnione od obowiązku natychmiastowego złożenia broni i pozostaną w mieście aż do czasu zakończenia swych zadań. Dowództwo niemieckie ma prawo kontroli stanu liczebnego tych jednostek.
          5. Z chwilą złożenia broni żołnierze AK korzystają z wszystkich praw konwencji genewskiej z dnia 27.VII.1929, dotyczącej traktowania jeńców wojennych. Z takich samych uprawnień korzystają żołnierze AK, którzy dostali się do niewoli na terenie miasta Warszawy w toku walk od 1.VIII.1944.
          6. Prawa jeńców wojennych przysługują też osobom nie walczącym, towarzyszącym AK w rozumieniu art. 81 konwencji genewskiej o traktowaniu jeńców wojennych bez różnicy płci. W szczególności dotyczy to pracowniczek sztabów i łączności, zaopatrzenia i pomocy żołnierzowi, służby informacyjno- prasowej, korespondentów wojennych itp.
          7. Przy stosowaniu konwencji genewskiej o traktowaniu jeńców wojennych miarodajne będą stopnie oficerskie uznane przez dowództwo AK. Legitymacje opiewające na pseudonimy są wystarczającym dowodem przynależności do AK. Prawdziwe nazwiska będą podane do wiadomości niemieckich władz wojskowych. Członkowie AK, którym zaginęły legitymacje, będą identyfikowani przez komisje AK, które zostaną ustanowione. Komisje takie powoływane będą w miarę potrzeby przez komendę AK. Postanowienie niniejszego artykułu stosuje się też do osób wymienionych w artykule 6.
          8. Osoby, będące w myśl poprzednich artykułów jeńcami wojennymi, nie będą ścigane za swoją działalność wojenną ani polityczną tak w czasie walk w Warszawie, jak i w okresie poprzednim, nawet w wypadku zwolnienia ich z obozu jeńców. Nie będą ścigane przekroczenia niemieckich przepisów prawnych, w szczególności nierejestrowanie się oficerów, uprzednia ucieczka z obozu jeńców, nielegalne przybycie do Polski itp.
          9. W stosunku do ludności cywilnej, znajdującej się w okresie walk w mieście Warszawie, nie będzie stosowana odpowiedzialność zbiorowa. Nikt z osób, znajdujących się w okresie walki w Warszawie, nie będzie ścigany za wykonywanie w czasie walk działalności w organizacji władz administracji, sprawiedliwości, służby bezpieczeństwa, opieki publicznej, instytucji społecznych i charytatywnych ani za współudział w walkach i propagandzie wojennej. Członkowie wyżej wymienionych władz i organizacji nie będą ścigani też za działalność polityczną przed powstaniem.
          10. Żądana przez dowództwo niemieckie ewakuacja ludności cywilnej z miasta Warszawy zostanie przeprowadzona w czasie i w sposób oszczędzający ludności zbędnych cierpień. Umożliwi się ewakuację przedmiotów posiadających wartość artystyczną, kulturalną i kościelną. Dowództwo niemieckie dołoży starań, by zabezpieczyć pozostałe w mieście mienie publiczne i prywatne. Szczegóły ewakuacji uregulowane będą osobnym porozumieniem.

          Część II
          1. Dowództwo AK zobowiązuje się w dniu 3.X.1944, począwszy od godziny 7 czasu niemieckiego (godz. 8 czasu polskiego), usuwać barykady leżące przede wszystkim najbliżej linii niemieckich.
          2. Dowództwo AK wyda jeszcze w dniu 2.X.1944 najpóźniej do godziny 24 czasu niemieckiego (1-3 czasu polskiego) na liniach niemieckich wszystkich jeńców, jak również według możności niemieckie internowane osoby cywilne przedstawicielom niemieckich sił zbrojnych.
          3. Gdyby usuwanie barykad nie zostało rozpoczęte na czas, niemieckie dowództwo zastrzega sobie prawo wypowiedzenia niniejszego układu w dniu 3.X.1944 począwszy od godziny 12 czasu niemieckiego (13 czasu polskiego), przy czym wypowiedzenie staje się skuteczne w dwie godziny od chwili doręczenia pisma wypowiadającego układ na liniach polskich.
          4. Dowództwo AK zobowiązuje się wyprowadzić z Warszawy dla złożenia broni w dniu 4.X.1944 jeden pułk, względnie 3 baony z różnych pułków. Przekroczenie linii niemieckich przez czoła tych oddziałów musi nastąpić 4.X.1944 o godzinie 9 czasu niemieckiego (10 czasu polskiego).
          5. Pozostałe oddziały AK, z wyjątkiem jednostek wymienionych w rozdz. I p.4 niniejszego układu, opuszczą Warszawę dla złożenia broni w dniu 5.X.1944.
          6. Oddziały AK wychodzą poza polską linię z bronią, ale bez amunicji, następującymi trasami:
          a: ze Śródmieścia płd. - 72 pp. ulicami: Śniadeckich, 6 sierpnia (Szuch Str.), Suchą, Filtrową,
          b: ze Śródmieścia płn.
          - aa) 36 pp. plac Napoleona - Aleja Sikorskiego (Reichs Str.) - Grójecka (Radomer Str.),
          - bb) 13 pp. ulicami: Grzybowską-Chłodną (Eisgruben Str.)-Wolską (Litzmannstadt Str.).
          7. W mieście pozostaną następujące siły AK:
          a. dla czynności porządkowych 3 komp. piechoty uzbrojone w pistolety, pistolety maszynowe i karabiny ręczne,
          b. dla ochrony i przekazania trzech magazynów pułkowych z amunicją i sprzętem 30 ludzi uzbrojonych jak wyżej,
          c. jednostki sanitarne dla opieki i transportu rannych i ewakuacji szpitala- nie uzbrojone.
          8. Ewakuację rannych i chorych żołnierzy AK, jak też materiału sanitarnego ustali szef sanitarny wojsk niemieckich z szefem sanitarnym AK. W ten sam sposób nastąpi ewakuowanie rodzin personelu sanitarnego.
          9. Żołnierzy AK poznaje się po biało-czerwonej opasce naramiennej lub proporczykach, względnie orzełku polskim, niezależnie od tego, czy noszą jakiekolwiek mundury czy też ubrania cywilne.
          10. Układające się strony stwierdzają, że transport, pomieszczenie, straż i opieka nad jeńcami wojennymi pozostaje wyłącznie w kompetencji niemieckich sił zbrojnych (der Deutschen Wehrmacht). Strona niemiecka zapewnia, że zadania te w stosunku do żołnierzy AK nie będą powierzone formacjom obcych narodowości.
          11. Kobiety, które w rozumieniu rozdziału 1 pktu 6 są jeńcami wojennymi, będą umieszczone w obozach odpowiadających "oflagom", względnie "stalagom". Za kobiece stopnie oficerskie uważa się młodszą komendantkę, komendantkę, starszą komendantkę, inspektorkę. Kobiety - jeńcy wojenni - mogą na własne życzenie być traktowane jak pozostała ludność Warszawy.
          12. Władze wojskowe niemieckie powiadomią bezzwłocznie Auswartige Gefangenenhilfe der YMCA w Sagan o miejscu i ilości umieszczonych w obozach żołnierzy AK i osób towarzyszących.
          13. Dla pomocy technicznej w wykonaniu niniejszego układu dysponuje SS-Obergruppenfuhrer und Gen. der Polizei von dem Bach trzema polskimi oficerami.

          Część III
          Przy wykroczeniach przeciw postanowieniom niniejszego układu pociągani będą do odpowiedzialności, ci sprawcy, którym wykazano winę.

          Podpisy:
          von dem Bach
          Iranek Kazimierz, płk
          Dobrowolski, ppłk "

          Rzeczywiste zachowanie się wojsk niemieckich w stosunku zarówno do żołnierzy AK jak i ludności cywilnej w okresie poprzedzającym zaledwie o pojedyncze dni i tygodnie podpisanie niniejszego układu kapitulacyjnego było w jaskrawej sprzeczności z podkreślonymi fragmentami układu. Tysiące zamordowanych kobiet, dzieci, księży, rannych powstańców i cywili, wreszcie powstańców wziętych do niewoli świadczyły o nieprzestrzeganiu przez żołnierzy SS i Wehrmachtu podstawowych zasad nie tylko konwencji genewskiej, ale prostego wręcz kodeksu człowieczeństwa.
          Wręcz ironicznie brzmi również fragment o "umożliwieniu ewakuacji przedmiotów posiadających wartość artystyczną, kulturalną i kościelną oraz dołożeniu przez dowództwo niemieckie starań, by zabezpieczyć pozostałe w mieście mienie publiczne i prywatne. Po upadku powstania i usunięciu z miasta ludności cywilnej przez klika miesięcy specjalne oddziały niemieckie Bremmnkommando systematycznie niszczyły Warszawę, niszcząc dom po domu i rabując wszystko co przedstawiało jakąś wartość materialną. Dzieło zniszczenia rozpoczęto wysadzeniem w powietrze Zamku Królewskiego w dniach 8-13 września, po upadku Starówki. Miasto zostało podzielone na rejony, ponumerowano budynki narożne i poszczególne kwartały systematycznie wyburzano. Na murach umieszczano wskazówki dotyczące sposobu burzenia. Zniszczono w ten sposób ponad 42% budynków, w tym prawie 93% budynków zabytkowych Warszawy. Straty dóbr kultury były ogromne. Zabytkowe budynki i świątynie, całe Stare Miasto, pomniki, biblioteki, muzea i archiwa obrócono w ruinę, ich kolekcje zostały spalone bądź zrabowane.
          Po upadku powstania warszawskiego, w wyniku umowy kapitulacyjnej podpisanej 2 października 1944 r. w Ożarowie, w obozach jenieckich znalazło się 16.866 powstańców. Olbrzymia ich większość dostała się do niewoli po kapitulacji Mokotowa, Żoliborza i Śródmieścia.
          3 października 1944 r. na terenie fabryki "Kabel" w Ożarowie został utworzony przez Niemców obóz przejściowy dla jeńców.
          W dniu 3 października wszystkim powstańcom bez względu na stopień wypłacono pierwszy żołd w wysokości 2.000 złotych i 7 dolarów na osobę. 4 i 5 października miało odbyć się zdawanie broni. Odbyły się ostatnie odprawy oficerów i zbiórki żołnierzy. Odczytane zostały rozkazy dowódców zgrupowań z wiadomością o kapitulacji oraz pożegnalny rozkaz dowódcy Warszawskiego Korpusu AK, gen. Antoniego Chruściela "Montera". Zakończono porządkowanie spraw kancelaryjnych, nadanie odznaczeń i awansów. Dowódcy poszczególnych oddziałów powierzyli zaufanym żołnierzom ukrycie części broni i amunicji oraz dokumentów.
          4 października 1944 r. o godzinie 10:00 pierwsze oddziały żołnierzy AK zaczęły przekraczać granicę placówek dzielących je dotychczas od terenów zajętych przez wroga i wychodzić w zwartym szyku do niewoli kierując się do obozu w Ożarowie. Tego dnia opuścił Warszawę 15 pułk powstańczy Armii Krajowej (ponad 1.500 żołnierzy i oficerów) ze Śródmieścia Północnego. Wymarsz pozostałych oddziałów powstańczych nastąpił 5 października 1944 r. Zbiórkę do wymarszu wyznaczono na godzinę 9:00. Oddziały ze Śródmieścia Południowego (72 pułk powstańczy AK) wychodziły ulicą Śniadeckich, a ze Śródmieścia Północnego ulicą Wolską.


Gen. Tadeusz Bór-Komorowski w drodze do niewoli niemieckiej

          Na czele grupy południowej szła Komenda Główna Armii Krajowej, a na czele północnej Komenda Okręgu Warszawskiego AK. Wszyscy z biało-czerwonymi opaskami AK. Zgrupowani w swoich bojowych formacjach szli oficerowie, młodzi chłopcy i dziewczęta. Uzbrojeni byli w broń zdobyczną lub wyprodukowaną w powstańczych warsztatach zbrojeniowych. Po przedefilowaniu przed swymi najwyższymi zwierzchnikami, oddziały wkroczyły między niemieckie posterunki i wtedy nadeszła najboleśniejsza dla żołnierzy chwila - złożenie broni. Zdawana broń w większości przypadków była świadomie uszkodzona przez zdających aby uniemożliwić jej dalsze używanie przez Niemców.

    
Oddziały powstańcze w drodze do Ożarowa

          Otoczeni przez konwojentów, powstańcy ruszyli w kierunku zachodnim. O zmierzchu zmęczeni jeńcy ze Śródmieścia Południowego dotarli do Ożarowa, później nadeszła kolumna ze Śródmieścia Północnego. Tego samego dnia na dworzec kolejowy w Ożarowie przywieziono pod eskortą samochodów generała Tadeusza Bora-Komorowskiego i oficerów z Komendy Głównej. Pociągiem specjalnym wysłano ich do Kruglanek koło Giżycka. Gen. "Bór" początkowo przebywa w Kruglankach, później - wraz z wyższymi oficerami AK - kolejno w Oflagu 73 -Nürnberg-Langwasser pod Norymbergą, w Colditz, Koenigstein i w Laufen. Wraz z nim przebywało 5 innych generałów z powstania:
          Antoni Chruściel ps. "Monter - dowódca Warszawskiego Korpusu AK
          Tadeusz Pełczyński ps. "Grzegorz" - z-ca dowódcy AK
          Albin Skroczyński ps. "Łaszcz" - komendant Obszaru Warszawskiego AK
          Kazimierz Sawicki ps. "Opór", "Prut" - Komenda Główna AK
          Tadeusz Kossakowski ps. "Krystynek" - Komenda Główna AK
          14 kwietnia 1945 r. w Laufen zjawili się gestapowcy i zażądali od komendanta obozu wydania im Polaków. Zbliżała się nieuchronnie klęska hitlerowskich Niemiec i komendant, nie chcąc brać na siebie odpowiedzialności, odmówił. Internowani w Laufen Anglicy i Amerykanie przez przekupionego żołnierza niemieckiego zawiadomili o tym przebywającego w pobliżu posła szwajcarskiego, Feldscherera. Szwajcar interweniował u niemieckiego generała, będącego komendantem obozów jenieckich w południowych Niemczech, i uzyskał zapewnienie, że Polacy nie będą wywiezieni z Laufen.
          Wbrew temu zapewnieniu w 12 godzin później wywieziono ich do Stalagu XVIII 317 C w Markt Pongau w Austrii. Zawiadomiony o tym Feldscherer jeszcze raz interweniował w sprawie polskich generałów, tym razem u szefa Urzędu Jenieckiego SS-Obergruppenfuehrera Gotloba Bergera, i zdołał go przekonać, że w interesie własnym powinien przekazać jeńców pod opiekę przedstawiciela neutralnej Szwajcarii.
          W rezultacie zabiegów Szwajcara, Bór-Komorowski i pozostali generałowie pojechali samochodem ze znakami Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w towarzystwie attache szwajcarskiego poselstwa w kierunku granicy Szwajcarii. Po drodze zatrzymał ich wysunięty posterunek 103 dywizji amerykańskiej i skierował do sztabu tej dywizji w Innsbrucku. Amerykanie zawieźli ich jeepami do oswobodzonego już Oflagu VII A w Murnau, gdzie znajdowała się większość polskich generałów wziętych do niewoli w 1939 r.
          Zgodnie z postanowieniami umowy kapitulacyjnej, przez kilka dni, w celach porządkowych, pozostał w mieście wyznaczony batalion osłonowy (asystencyjny). Składał się z trzech uzbrojonych kompanii AK w sile ok. 300 żołnierzy z batalionu "Kiliński" i ok. 120 z batalionu "Miłosz". 9 października 1944 r. o godzinie 7:00 batalion osłonowy AK opuścił kwaterę przy ulicy Chmielnej i wymaszerował do obozu w Ożarowie.

    
W drodze do obozu przejściowego

          Część żołnierzy AK nie zdecydowała się na pójście do niewoli i wyszła nie ujawniając się z ludnością cywilną do obozu w Pruszkowie. Między innymi byli to żołnierze Kedywu, którzy wkrótce powtórnie podjęli działalność konspiracyjną. Pewnej ilości powstańców udało się przedostać do otaczających Warszawę lasów lub przeprawić się przez Wisłę. Byli to między innymi żołnierze AL, którzy nie otrzymali praw kombatanckich i nie mieli innego wyboru. Niektórym z nich w celu ratowania ich życia wystawiono legitymacje żołnierzy AK. Wśród idących do niewoli byli również żołnierze pochodzenia żydowskiego ukrywani przez swych towarzyszy broni.


Wyjazd do obozu

          6 października 1944 r. odszedł z Ożarowa pierwszy transport jeńców z Powstania, który po dwóch dobach dotarł do Stalagu 344 Lamsdorf (Łambinowice) na Śląsku Opolskim, najstarszego i największego obozu jenieckiego na terenie Trzeciej Rzeszy. 6 i 7 października 1944 roku do obozu w Lamsdorf trafiło 5.789 oficerów, podoficerów i szeregowych, w tym 600-osobowa grupa nieletnich żołnierzy powstania, chłopców w wieku od lat 12 do 18 lat. W obozie tym jeńcy przebywali do 18 października 1944, po czym rozesłano ich do różnych obozów jenieckich, między innymi do Woldenbergu, Gross-Born, Murnau, Mühlberg, Sandbostel, a także do Sonderbarakenlager Oflag XI B/Z w Bergen.
          7 października 1944 r., Ożarów opuścił transport 36 pułku powstańczego i po dwóch dniach przybył do obozu Stalagu XI B Fallingbostel. Był to obóz jeniecki, gdzie przebywali żołnierze polscy z kampanii 1939 roku.
          Ogółem ze wszystkich dzielnic Warszawy do niewoli niemieckiej dostało się ponad 15 tysięcy żołnierzy Powstania Warszawskiego, w tym 6 generałów, z których 11.668 przeszło przez obóz w Ożarowie, reszta przez obozy w Skierniewicach i w Pruszkowie.
          Listy transportowe były przygotowywane przez Wehrmacht nader starannie. Poza danymi takimi jak: imię i nazwisko, data i miejsce urodzenia, imię ojca i nazwisko panieńskie matki, listy te zawierały stopień wojskowy, miejsce i datę wzięcia do niewoli oraz adres najbliższych osób w Polsce i uwagi o stanie zdrowia. Na ich podstawie jeńcy kierowani byli do takich między innymi obozów: Stalag 344 Lamsdorf, Stalag X B Sandbostel, Stalag XI A Altengrabow, Stalag XI B Fallingbostel, Stalag XI C Bad Sulza, Stalag VIII C Sagen (Żagań), Stalag XI D Norymberga, Stalag IV B Mühlberg.


Mapa obozów niemieckich, w których przebywali żołnierze z Powstania Warszawskiego 1944

          Obóz w Ożarowie trwał krótko: od 4 do 15 października 1944 r. Warunki bytowania były tu skandaliczne. Obóz był pilnie strzeżony przez Niemców, mimo to mieszkańcy Ożarowa pospieszyli z szybką i skuteczną pomocą sanitarną i żywnościową, nie zważając na ostre zarządzenia niemieckie. Zorganizowali ją Zarząd Gminy, Rada Główna Opiekuńcza i Polski Czerwony Krzyż, w których to organizacjach pracowali referenci służb Armii Krajowej: kwatermistrzostwa, Kadry Obywatelskiej oraz służby sanitarnej z doktorem Antonim Orsikiem "Bończą".
          Transporty powstańców z Ożarowa do stałych obozów odbywały się w skandalicznych warunkach: w zakratowanych bydlęcych wagonach. Wielu z nich zmarło albo zginęło w drodze lub w czasie pobytu w obozach.
          Organizowanie systemu obozów jenieckich w Niemczech zakończono jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Niemieckie obozy jenieckie w czasie II wojny światowej (Oflagi - dla oficerów, Stalagi - dla podoficerów i szeregowców) oznaczane były numerem okręgu wojskowego, w którym się znajdowały. Kwestie traktowania jeńców wojennych oraz losy chorych i rannych w armiach czynnych regulowały Konwencja Genewska z 27 VII 1929 roku i uzupełniająca ją tzw. Konwencja Czerwonokrzyska. Jeniec wojenny po zatrzymaniu miał zostać zarejestrowany i odesłany do obozu położonego w okolicy oddalonej od strefy walk. Jeńcy winni być traktowani z należnym szacunkiem, skierowani do pracy odpowiedniej do ich stanu zdrowia, umieszczeni w godnym lokum i żywieni tak, jak żołnierze armii kaptora.
          Kraj przetrzymujący jeńców miał obowiązek informować MCK o stanie liczbowym oraz miejscach pobytu jeńców. Obowiązek pracy w obozach jenieckich dotyczył podoficerów i szeregowców, jednak skierowanie zależeć miało od stanu ich zdrowia. Zatrudniani mieli być tylko jeńcy zdrowi, a funkcje nadzorcze sprawować podoficerowie. Za pracę należała się jeńcom zapłata, a w tygodniu jeden dzień wolny. Konwencja genewska zakazywała także wykorzystywania jeńców wojennych do pracy przy instalacjach o charakterze wojskowym. Mimo to, pozostający w niewoli żołnierze byli zatrudniani na poligonach, przy produkcji amunicji, budowie lotnisk. Zmuszano ich także do pracy w majątkach rolnych, przy grzebaniu zwłok. Niemcy świadomie dążyli do wyniszczenia fizycznego jeńców, dlatego też zmuszano ich do pracy, często okradano z przydziałów żywności. W tej sytuacji jedyną możliwością zachowania zdrowia było otrzymywanie paczek żywnościowych od rodzin i organizacji humanitarnych. Praca ponad siły w warunkach niebezpiecznych dla życia i zdrowia, przy słabym wyżywieniu i złym traktowaniu, powodowała nieszczęśliwe wypadki i częste choroby.
          Największa liczba powstańców (5.789) trafiła do przejściowego Stalagu VIII B-344 Lamsdorf (Łambinowice). Była wśród nich 600-osobowa grupa nieletnich żołnierzy powstania, chłopców w wieku od 12 do 18 lat. Pierwsza grupa przybyła do Lamsdorfu 6 października 1944 roku. Byli to żołnierze 15 i 21 pułku piechoty AK. Transportowani byli w nieludzkich warunkach, po 80 ludzi w towarowym wagonie. Ze stacji, 6-kilometrowym marszobiegiem dotarli do obozu. Po wprowadzeniu kolumny do obozu jeńcom nie pozwolono czerpać wody z dwóch znajdujących się tam studni. Dopiero po interwencji płk "Pawła" Franciszka Rataja, dowódcy 15. Pułku Piechoty Armii Krajowej, u niemieckiego generała jeńcom dano wodę a wieczorem chleb. Przybyłych pozostawiono na całą noc na placu apelowym pod gołym niebem. Dopiero następnego dnia po poddaniu ich rewizji i obrabowaniu w jej trakcie z cenniejszych rzeczy osobistych pozwolono powstańcom rozejść się do baraków, nakazując jednocześnie zdjęcie biało-czerwonych opasek, co spotkało się ze zdecydowaną odmową. Zakwaterowano ich w brudnych, nieszczelnych, zapluskwionych barakach, które miały powybijane szyby i przeciekające dachy. Baraki były nieogrzewane. Funkcje latryn pełniły prymitywne doły a za umywalnie służyły koryta z zimna wodą.
          W obozie tym jeńcy przebywali do 18 października 1944 r. Po otrzymaniu przez powstańców numerów jenieckich, zostali oni rozsyłani do różnych obozów jenieckich na terenie Niemiec i Austrii, między innymi do Woldenbergu, Gross-Born, Murnau, Mühlberg, Sandbostel, a także do Bergen Belsen. Oficerowie zostali osadzeni w Oflagach, m.in. w Murnau.
          Transport jeńców z 36 pułku piechoty AK wyruszył z Ożarowa 7 października i po dwóch dobach dotarł do Stalagu XI B Fallingbostel k/Hannoveru. Jeńcy byli tu lepiej potraktowani niż w Lamsdorfie. Był to obóz stały, gdzie między innymi przebywali żołnierze polscy z kampanii 1939 r. Obóz był położony na terenach bagnistych. Polskich jeńców zatrudniano przy osuszaniu bagien i wydobywaniu torfu. Od 22 października rozpoczęto również tutaj rozsyłanie powstańców po różnych obozach jenieckich.


Stalag XI B Fallingbostel

          Transporty z Ożarowa odjechały również bezpośrednio do stalagu XB w Sandbostel i do Stalagu XI B Fallingbostel. Szpitale powstańcze i rannych załadowano na dworcu Zachodnim do pociągów i skierowano do obozu-szpitala w Zeithain (w tym transporcie znalazło się około 586 kobiet). Do szpitala w Zeithain IV-B/Z, będącego filią Stalagu IV-B Mühlberg k/Drezna, trafiło około 1.600 jeńców, w tym ponad 1.000 rannych i chorych, 40 lekarzy i kilkaset pielęgniarek, sanitariuszek i personelu administracyjnego.


Powstańcze sanitariuszki w drodze do niewoli

          Druga grupa rannych odjechała z Pruszkowa do stalagu XIA w Altengrabow i Gross-Lübars k/Magdeburga; znalazło się tam ok. 445 kobiet. Do obozu w Altengrabow trafiło około 2.500 rannych i chorych. Ciężko rannych umieszczono w szpitalu A, część w szpitalu w filii obozu w Gross Lübars a resztę w barakach i namiotach na terenie odrutowanego placu sportowego. Polscy jeńcy lekarze starali się w miarę możliwości udzielać pomocy medycznej rannym współtowarzyszom broni. Było to bardzo trudne. Brak było podstawowych środków leczniczych, instrumentów chirurgicznych i artykułów sanitarnych. Z tego powodu do końca października 1944 zmarło kilkudziesięciu rannych jeńców.


Wyjazd rannych

          Łącznie z powstańczych szpitali ewakuowano około 4.900 rannych: 500 z Mokotowa, 400 z Żoliborza i 4.000 ze Śródmieścia. Większość wywieziono do szpitali jenieckich w Niemczech. Część rannych pozostała w kilku miejscowościach na zachodnich przedmieściach Warszawy, w Skierniewicach i Łodzi. Pierwsze transporty rannych wyruszyły z Warszawy 7 października 1944 r.
          Dopiero pod koniec listopada do Mühlbergu nadeszła pierwsza pomoc z Czerwonego Krzyża w Genewie. Jeńcy przebywali w dwudziestu drewnianych barakach, kilka dni wcześniej opuszczonych przez Włochów. Baraki były prymitywnie wyposażone i zapluskwione. Polska część obozu była oddzielona od reszty podwójnym rzędem drutów kolczastych. Teren, który otaczały wieżyczki wartowników, był po zapadnięciu zmroku oświetlony ruchomymi reflektorami. Kanalizacji w obozie nie było, nieczystości wynosiło się z barakowych ubikacji w tzw. kiblach. Wodę dostarczały studnie pompy - jedna na cztery baraki. Dla całego obozu istniało jedno kąpielisko, do którego prowadzono jeńców pod konwojem raz w tygodniu.
          Mimo prymitywnych warunków polski komendant obozu płk dr Leon Strehl zorganizował w Zeithain IV-B/Z sprawnie działający szpital, mający nawet oddział położniczy. Znakomite rezultaty zabiegów chirurgicznych naczelnego chirurga płk dr Tadeusza Bętkowskiego w niezmiernie ciężkich warunkach wzbudziły podziw chirurgów niemieckich, którzy przyjeżdżali z Drezna na obserwację. Działała również grupa internistyczna.
          W Zeithain wśród jeńców podjęto działalność artystyczno-estradową. Działały zespoły nauki języków obcych, prowadzono doszkalanie zawodowe i odczyty tematyczne. Zespół lekarski na cotygodniowych zebraniach omawiał bardziej złożone przypadki a doświadczeni chirurdzy udzielali rad i konsultacji młodszym kolegom.
          Wiosną 1945 r. wobec zbliżania się od wschodu linii frontu zaistniała możliwość ewakuacji obozu na zachód do Bremy. W nocy z 21 na 22 kwietnia 1945 r. niemiecki komendant obozu Oberstarzt Lücke wezwał pułkownika Strehla i oświadczył mu, że dostał rozkaz wyjścia z obozu wraz z załogą. Wolno mu było zabrać ze sobą ochotników wśród jeńców, ale tylko tych, którzy podołają trudom pieszego marszu na dłuższą odległość, bez zapewnienia wyżywienia, kwater i transportu. Po naradzie, w której uczestniczyli lekarze, oficerowie i przedstawiciele baraków postanowiono zostać na miejscu.
          Niemiecki komendant obozu przekazał pułkownikowi Strehlowi klucze do magazynów żywnościowych oraz część broni. Tej samej nocy Niemcy wyszli z obozu. Polscy jeńcy obsadzili wieżyczki i wejścia oraz wystawili warty przy magazynach żywnościowych, gdzie były według informacji niemieckiego komendanta zapasy na trzy miesiące. 23 kwietnia w rejon obozu przeniknęły pierwsze oddziały sowieckie, które po kilku godzinach wycofały się w kierunku wschodnim. Z nimi ruszyła olbrzymia kolumna jeńców francuskich, włoskich i radzieckich oraz kilkanaście osób z polskiego personelu i ozdrowieńców. Reszta pozostała na miejscu oczekując na ostateczne unormowanie się sytuacji. Po ostatecznym wyzwoleniu obozu funkcjonował on jeszcze przez jakiś czas jako swojego rodzaju obóz przejściowy dla napływających ze wszystkich stron zwolnionych jeńców, więźniów z obozów koncentracyjnych i cywili wywiezionych na roboty. Stan taki trwał do lipca 1945 r. Potem szpital ewakuowano do Torunia i po kilku miesiącach zlikwidowano.
          Powstańcy jeńcy po rozwiezieniu do różnych obozów jenieckich byli często kierowani na roboty przymusowe tzw. komenderówki - Arbeitskommanda. Działały one zwykle w kamieniołomach, w gospodarstwach rolnych, przy budowie autostrad i lotnisk oraz w przemyśle zbrojeniowym. W ostatnim dwóch przypadkach było to naruszanie konwencji genewskiej, której jeden z punktów głosił, że jeniec nie powinien być wykorzystywany do pracy przy instalacjach o charakterze wojskowym.
          Praca na komenderówkach miała tą zaletę, że przerywała nudę i beznadziejność obozowej egzystencji. Nie zawsze była to praca łatwa, szczególnie harówka w kamieniołomach. Kiepskie wyżywienie nie rekompensowało wydatku energetycznego przy ciężkiej pracy fizycznej. Stosunkowo najlepsze było zatrudnienie w gospodarstwach rolnych, gdzie praca była lżejsza a wyżywienie o wiele lepsze.
          Zmieniło się też na ogół na lepsze zachowanie strażników wobec jeńców. Niemcy, przewidując rychły koniec wojny coraz rzadziej pozwalali sobie na akty przemocy i okrucieństwa wobec jeńców. Pierwsze objawy chaosu i załamywania się organizacji III Rzeszy sprzyjały podejmowanym próbom ucieczki. Jeńcy powstańcy próbowali na ogół przedzierać się do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, znając z docierających wiadomości aktualna sytuację w kraju, gdzie członkowie Armii Krajowej spotykali się często z prześladowaniami i wywózkami ze strony władz sowieckich. W większości przypadków ucieczki kończyły się niepowodzeniem a schwytani uciekinierzy byli dostarczani do swojego obozu i trafiali do karceru lub kompanii karnej.
          Powstańcy oficerowie z obozów przejściowych trafili do Oflagu II C Woldenbergu na Pomorzu i Oflagu VII A Murnau w Bawarii koło Monachium.
          Obóz w Woldenbergu przeznaczony dla oficerów polskich i ich ordynansów, był usytuowany ok. 1 km od miasta Dobiegniew i zajmował powierzchnię ok. 25 ha. Jego budowa, rozpoczęta na przełomie 1939 i 1940 r., została ostatecznie zakończona w II poł. 1941 r. Obóz budowało ok. 500 polskich żołnierzy, którzy pomimo ostrej zimy zostali zakwaterowani w drewnianych barakach i pod namiotami. Ostatecznie postawiono 25 murowanych baraków mieszkalnych przeznaczonych na kwatery dla jeńców, podzielonych na 2 części niewielką prymitywną umywalnią, oraz 6 budynków przewidzianych na sale wykładowe, pracownie, siedzibę polskiej administracji obozu itp. Ponadto powstały 2 kuchnie oraz budynki przeznaczone na kantynę, salę teatralną, kawiarnię, salę odczytową i zielarnię. Na terenie przedobozia znajdowała się izba chorych, warsztaty naprawcze różnego typu, łaźnia i areszt. Oddzielną część obozu stanowiły budynki komendantury obozu. Cały obóz otoczony był podwójnym płotem z drutu kolczastego o szerokości 2 m i wysokości 2,5 m. Dookoła obozu rozmieszczono 8 wież strażniczych z lekkimi i ciężkimi karabinami maszynowymi, ruchome reflektory oraz aparaty telefoniczne. Poszczególne części obozu także oddzielał od siebie płot z drutu kolczastego. Organizacyjnie Oflag II C Woldenberg dzielił się na 2 części: Obóz "Wschód" i Obóz "Zachód", a każda z nich na 3 bataliony (każdy liczący ok. 1 tys. jeńców), zaś te na kompanie (po 2 w każdym baraku).
          Najwyższy stan osobowy w historii obozu to 6.740 jeńców, w tym 5.944 oficerów i 796 posiadających niższe stopnie wojskowe. Po kapitulacji Powstania Warszawskiego w 1944 r. znaleźli się tu również powstańcy-oficerowie AK.
          Wobec zbliżającego się frontu Niemcy rozpoczęli ewakuację obozu. 25 stycznia 1945 r. zostali ewakuowani jeńcy z obozu Zachód i po tej dacie z obozu Wschód. Ci drudzy zostali w trakcie przemieszczania wyzwoleni 30 stycznia przez wojska sowieckie w majątku Dziedzice pod Barlinkiem.
          Oflag II C Woldenberg należał do kategorii wzorcowych obozów jenieckich, gdzie nie dochodziło do rażących naruszeń konwencji genewskich.
          Obóz w Murnau miał wymiary około 200x200 metrów i składał się z kilku baraków, garaży, placu apelowego, wartowni i budek strażniczych. Cały obóz otoczony był drutem kolczastym z wieżami wartowniczymi wyposażonymi w reflektory i karabiny maszynowe w narożnikach. Jeńcy umieszczeni byli w kilku blokach. W poszczególnych blokach ulokowani byli oficerowie według szarży. Od kampanii wrześniowej 1939 r, przebywało w nim około 1.000 polskich oficerów.


Oflag VII A Murnau

          W szczytowym okresie, po kapitulacji Powstania Warszawskiego 1944 r. przebywało w nim około 5.000 oficerów, głównie Polaków. Wśród powstańców znaleźli się tu bracia Markowscy z "Baszty", w tym Jan ze swoich akordeonem i pieśniami akowskimi. Wkrótce cały obóz zaczął nucić "Sanitariuszkę Małgorzatkę" i "Marsz Mokotowa".
          Z grupą żołnierzy AK po upadku powstania przybył do obozu major Łatyszonok, oficer radziecki w oddziałach gen. Berlinga, dowódca oddziału Ludowego Wojska Polskiego, jedynego jakiemu dane było przeprawić się przez Wisłę do walczącej Warszawy na pomoc powstańcom. Major Łatyszonok walczył wraz ze zgrupowaniem "Radosław" na Czerniakowie w drugiej połowie września 1944 r. Pierwotnie trafił wraz ze swoimi żołnierzami do obozu Sandbostel.
          W Murnau przebywał również rtm. Witold Pilecki, ps. "Witold Druh", "Tomasz Serafiński", który pod koniec 1940 r. dał się aresztować aby znaleźć się w obozie koncentracyjnym Auschwitz, w celu zdobycia informacji o warunkach w nim panujących. W kwietniu 1943 Witold Pilecki uciekł z Auschwitz i zdał dowództwu AK dokładny raport. W Powstaniu Warszawskim walczył w zgrupowaniu "Chrobry II" w Śródmieściu.
          Po wyzwoleniu Murnau trafił do 2 Korpusu we Włoszech. W październiku 1945 r. wrócił do Polski gdzie zorganizował siatkę wywiadowczą zajmującą się zbieraniem informacji o aktualnej sytuacji w kraju i losach żołnierzy AK. Aresztowany przez UB, torturowany, oskarżony o szpiegostwo na rzecz rządu londyńskiego został skazany na śmierć i zamordowany strzałem w tył głowy w więzieniu mokotowskim na ul. Rakowieckiej.
          22 marca 1945 do Oflagu Murnau przybyło jeszcze 381 oficerów ewakuowanych z Oflagu II C Woldenberg. W okresie poprzedzającym bezpośrednio zakończenie wojny hitlerowcy planowali likwidację jeńców oficerów polskich. Niemiecki komendant obozu w Murnau płk Oster powiadomił gen. Rómmla (polskiego komendanta obozu), że centrala gestapo w Monachium czyni starania w Berlinie, ażeby obóz w Murnau przekazano jej w celu "...oczyszczenia go od niezmiernie wrogiej atmosfery. panującej wśród jeńców". Niebezpieczeństwo wymordowania oficerów polskich w Murnau trwało do momentu wyzwolenia tego obozu przez Amerykanów.
          29 kwietnia 1945 r gdy w oflagu odbywał się apel, nadleciał samolot z polskimi znakami rozpoznawczymi, zatoczył koło nad placem apelowym, dawał jakieś sygnały i odleciał. Wkrótce potem na szosie ukazały się czołgi amerykańskie. Jednocześnie od strony Murnau zbliżały się 2 samochody niemieckie. Samochody te zatrzymały się, gdy zza rogu wyjechały czołgi. Niemcy byli zaskoczeni. Oficer SS jadący w pierwszym samochodzie otworzył ogień z karabinu maszynowego, w tym czasie jego towarzysz wyskoczył z wozu, ale w oka mgnieniu obaj zostali zabici przez Amerykanów. Zabici zostali również Niemcy jadący w drugim samochodzie. Wśród zabitych Niemców znajdował się generał SS, Fik jadący na rozpoznanie. W jego teczce znaleziono list własnoręcznie podpisany przez Himmlera. Nakazywał on wystrzelać wszystkich polskich oficerów przebywających w Murnau w ilości 5.000 ludzi. Do dyspozycji Fik miał grupę SS na 40 wozach pancernych, która wyruszyła z Monachium. Prawdopodobnie SS-man zamierzał wyprowadzić jeńców na apel i tam wystrzelać ich ogniem karabinów maszynowych z wież strażniczych.


Zabity przez Amerykanów dowódca oddziału SS ze swym adiutantem

          Po rozprawieniu się z Niemcami jeden z amerykańskich czołgów zmiażdżył bramę i wjechał na plac apelowy. Przedstawiciel jeńców powitał amerykańskich żołnierzy. Mówił po angielsku. Dowódca czołgu pokiwał głową i odpowiedział po polsku: "Szewczyk jestem, przyszlim was oswobodzić". Był rodem z Kalisza.
          Mapa obozów jenieckich III Rzeszy pokazuje, że w ciągu kilku miesięcy od kapitulacji Powstania Warszawskiego do momentu kapitulacji Niemiec jeńcy powstańcy byli ustawicznie przenoszeniu z obozu do obozu. Na ten stan rzeczy miał prawdopodobnie wpływ zagęszczenie obozów przed przybyciem do nich powstańców jak też zbliżające się fronty powodujące ewakuację obozów w głąb Rzeszy. Większość powstańców została ewakuowana do obozu w Sandbostel X B k/Hamburga. Ogółem pod koniec wojny Niemcy zgromadzili w tym obozie ok. 15.000 jeńców polskich i wiele tysięcy jeńców innych narodowości.
          W pierwszych dniach kwietnia 1945 r. w Sandbostel zjawili się gestapowcy i niemiecki komendant obozu wydał im płk. "Wachnowskiego" (Karola Ziemskiego) i płk. "Żywiciela" (Mieczysława Niedzielskiego) oraz 27 innych oficerów z powstania, przeważnie członków Kedywu. Zostali oni oskarżeni o utworzenie tajnej organizacji i zamiar opanowania obozu siłą. Aresztowanych oficerów przewieziono do obozu koncentracyjnego w Neuegamme. Zachodziła obawa, że zostaną zamordowani. O grożącym im nie bezpieczeństwie przebywający w obozie Norwedzy i Duńczycy zawiadomili misję Czerwonego Krzyża, która z bratankiem króla szwedzkiego hrabią Folke Bernadotte na czele wizytowała w tym czasie obozy. Bernadotte podjął interwencję u Himmlera. Himmlerowi zależało wówczas na dobrych stosunkach ze Szwedem, gdyż za jego pośrednictwem zamierzał rokować z aliantami w sprawie zawieszenia broni. Wyraził więc zgodę na zwolnienie polskich oficerów. Zwrócono im mundury i wywieziono do Kolonii, gdzie zostali umieszczeni w "obozie wychowawczym" (Arbeitserzie-hungslager) w Hesse-Russe. Z obozu tego odesłani zostali do Stalagu II E w Schwerin, a następnie do Oflagu X C w Lubece, gdzie 2 maja 1945 r. oswobodzili ich Anglicy.
          Pod koniec kwietnia 1945 r. większość jeńców ewakuowano z Sandbostel marszem pieszym do Bad Schwarz pod Lubeką, gdzie 1 maja 1945 r. wyzwoliły ich wojska brytyjskie. Jeńcy polscy, którzy nie zostali ewakuowani do Lubeki i pozostali w Sandbostel, zostali wyzwoleni 29 kwietnia 1945 r. przez czołgi kanadyjskie.
          W miarę zaciskania się alianckiej pętli wokół III Rzeszy kolejne obozy jenieckie były wyzwalane przez zwycięskie armie. W zależności od położenia byli to albo Rosjanie albo Amerykanie i Anglicy. Część jeńców z obozów wyzwolonych przez Armię Czerwoną starała przedostać się na Zachód i wstąpić do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Dotyczyło to szczególnie żołnierzy pochodzących z terenów polskich wcielonych do ZSRR. Wielu warszawiaków również nie decydowało się na powrót do kraju dowiadując się o prześladowaniach żołnierzy AK przez NKWD i reżim komunistyczny.
          Powstańcy, którzy wybrali życie na emigracji przenosili się głównie do Wielkiej Brytanii, Kanady i Stanów Zjednoczonych. Wielu z nich pozostało tam już do końca swojego życia. Los często nie obszedł się z nimi łaskawie. Wielu zasłużonych, często wysokich rangą oficerów, starszych i niezaradnych życiowo było zmuszonych pełnić funkcje woźnych, windziarzy i kelnerów. Niektórzy po wielu latach emigracji wrócili do Polski. Większość młodych powstańców zdecydowała się na powrót do kraju. Ich losy potoczyły się różnie. Na niektórych czekały aresztowania, procesy, kary długoletniego więzienia a czasami wyroki śmierci. Dopiero po 1956 r. zmieniła się atmosfera wobec żołnierzy AK - "zaplutych karłów reakcji".


opracował: Maciej Janaszek-Seydlitz



Copyright © 2007 Maciej Janaszek-Seydlitz. Wszelkie prawa zastrzeżone.