Służba sanitarna w Powstaniu Warszawskim
Podsumowanie
Już w pierwszych dniach Powstania Niemcy rozpoczęli przygotowania do usunięcia z terenu Warszawy jej mieszkańców. Już 5 sierpnia rozpoczęli w niedalekim Pruszkowie organizację obozu przejściowego Dula 121 gdzie wysiedlaną z Warszawy ludność poddawano selekcji, dzieląc ja na trzy grupy:
- podejrzani o udział w walkach byli likwidowani na miejscu lub wywożeni do obozów koncentracyjnych,
- zdolni do pracy byli wywożeni do Rzeszy na roboty,
- kobiety, dzieci do lat 10, chorzy i starzy byli wywożeni na teren Generalnej Guberni daleko od frontu.
Pierwsza grupa osób, w ilości około 5.000 pojawiła się już 7 sierpnia. Później ludzi przybywało. Mimo ciągle odjeżdżających po selekcji pociągów były dni, że w obozie przebywało w ciągu dnia ponad 15.000 osób. Warunki higieniczne były fatalne, brakowało żywności i wody.
Polscy pracownicy RGO PCK próbowali pomóc spędzanym do obozu ludziom. W miarę upływu czasu liczba personelu lekarsko sanitarnego dochodziła do 500 osób. Z ramienia RGO pracowało w obozie 102 lekarzy i 122 siostry. W halach obozowych utworzono prowizoryczne ambulatoria. Po apelu radiostacji powstańczej do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o pomoc dla wygnanej ludności Warszawy, ogłoszonego 25 sierpnia, zaczęły od 13 września do pływać do obozu dary MCK zawierające mleko i śmietanę w proszku dla dzieci, sardynki w puszkach, ubrania i leki. Nadeszły dwa wagony medykamentów zawierające m.in. surowicę przeciwbłoniczą, przeciwtężcową i insulinę. Zjawiła się również inspekcja MCK.
Prowizoryczne ambulatorium w hali pruszkowskiej
Złe warunki panujące w obozie i kilkudniowym pobytem w punktach zbornych, poprzedzone tragedią życia w powstańczej Warszawie, powodowały ogromne wycieńczenie, szerzenie się różnych chorób. Niemcy, obawiając się wybuchu epidemii chorób zakaźnych, godzili się na kierowanie chorych do najbliższych podmiejskich szpitali. Listy zwalnianych były zatwierdzane przez niemieckich lekarzy. Polscy pracownicy służby zdrowia, podejmując znaczne ryzyko wpisywali na listy do zwolnienia z obozu osoby, dla których pobyt w obozie i selekcja stanowiły zagrożenie życia. W ten sposób uratowano między innymi wielu powstańców, którzy wyszli z miasta z ludnością cywilną.
Po kapitulacji Powstania losy chorych i rannych potoczyły się różnie w zależności od tego, czy byli to żołnierze, czy też ludność cywilna. Szpitale, zakwalifikowane jako cywilne zostały ewakuowane z Warszawy pod egidą PCK do miejscowości podwarszawskich oraz do Krakowa. Ranni jeńcy trafili do obozów jenieckich Zeithain-Kriegsgefangenlazarett, Gross Lübars, Altenbrabow, Oberlangen i Sandbostel. Z rannymi i chorymi wyruszyli polscy lekarze i personel sanitarny. Upłynęło wiele miesięcy do zakończenia gehenny.
W Powstaniu Warszawskim wg szacunkowych danych zginęło ponad 150 tys. ludności cywilnej i ok. 15-18 tys. powstańców. Straty te byłyby z pewnością znacznie większe bez właściwie przygotowanej, zorganizowanej i działającej służby sanitarnej. Działania personelu medycznego były wynikiem wieloletniej, żmudnej pracy przygotowawczej, szkoleniowej i organizacyjnej oraz zdolności do wysiłku i poświęceń. Podstawową wartością powstańczej i służby sanitarnej była doskonała organizacja i masowość. Przed wybuchem Powstania było przeszło 7 tys. przeszkolonych sanitariuszek, m.in. harcerek, które zostały włączone do Wojskowej Służby Kobiet. Zorganizowane były w 5-osobowe patrole sanitarne, wyposażone w nosze i torby sanitarne.
Skuteczność działania służb sanitarnych zależała w dużym stopniu od pomocy ludności cywilnej. Istniejące punkty sanitarne czy szpitaliki polowe trzeba było przenosić lub organizować nowe. Było to możliwe tylko dzięki zaangażowaniu i pomocy ludności cywilnej. Ludzie przynosili żołnierzom żywność, bieliznę pościelową, a nawet łóżka.
Lekarze pracowali w trudnych do wyobrażenia warunkach, ale warunki te niejednokrotnie wyzwalały nie zwykłą pomysłowość i kreatywność. Istotnym ułatwieniem w udzielaniu pierwszej pomocy była bliskość punktów opatrunkowych i szpitali polowych. Znajdowały się one często w odległości kilkuset metrów od linii walki. Następstwem tego była m.in. duża skuteczność zabiegów pierwszej pomocy. Wszyscy lekarze pracujący w czasie Powstania zwracali uwagę na stosunkowo niewielką częstość występowania wstrząsów pourazowych. Zależało to od kilku czynników. Po pierwsze, zwłaszcza na początku Powstania, panowała euforia, co zmniejsza podatność na wstrząsy pourazowe. Po drugie, istniała możliwość szybkiej transfuzji krwi. Wszyscy tę krew oddawali. Podstawowe znaczenie miała jednak szybkość udzielania pierwszej pomocy medycznej łącznie z chirurgicznym zaopatrzeniem ran.
Już po kilkunastu dniach Powstania zaczęło brakować wykwalifikowanego personelu. Interniści, psychiatrzy, a nawet stomatolodzy musieli wykonywać operacje chirurgiczne. Brakowało leków przeciwbakteryjnych. Sulfonamidy (prontosil rubrum) były dostępne jedynie w bardzo ograniczonej ilości. Brak środków znieczulania ogólnego, a nawet miejscowych środków znieczulających, zmuszał operatorów do wykonywania zabiegów bez znieczulenia. Najczęściej zresztą operowany tracił przytomność na początku zabiegu. Zabiegi operacyjne odbywały się w fatalnych warunkach. Lekarze i pielęgniarki własnym ciałem zasłaniali otwarte rany, nawet otwarte jamy brzuszne, od spadającego tynku i odprysków szkła.
Ze środkami opatrunkowymi radzono sobie najprościej - darto lub cięto bieliznę pościelową. W sytuacjach ostatecznych używano papieru - nawet toaletowego. Brakowało narzędzi chirurgicznych. W sytuacjach wymagających natychmiastowej interwencji wykorzystywano nawet piły i dłuta stolarskie lub ślusarskie.
Przygotowywanie narzędzi operacyjnych
Prawdziwym i nierozwiązanym problemem były oparzenia, zwłaszcza wywołane minami zapalającymi. Ranni mieli z reguły spaloną skórę nieosłoniętych części ciała. Podawano morfinę, jeśli była. Próbowano osłonić spalone ciało środkami opatrunkowymi, ale to nie wystarczało. Oparzenia wywoływały potworny ból. Oparzeniom od pocisków "krów" towarzyszyło zatrucie.
Szpitale powstańcze tylko teoretycznie przyjmowały powstańców. Stosunek rannych i chorych cywilnych w szpitalach i punktach sanitarnych kształtował się jak 3: 2: a nawet 4: 1 na korzyść ludności cywilnej zasypanej, bombardowanej, rannej od stałego ostrzału na ulicach, poparzonej od pocisków rakietowych.
W szpitalach, szczególnie staromiejskich, istniała duża umieralność. Wynikała ona nie z braku kompetencji czy kwalifikacji zawodowych lekarzy, lecz ciężkich warunków funkcjonowania tych szpitali. Ranni, nawet ciężko, przebywali w piwnicach i pomieszczeniach do tego nie przystosowanych, pozbawieni często wody, lekarstw i żywności. Lekarze nie wszędzie dysponowali odpowiednimi zestawami narzędzi chirurgicznych, pozbawieni aparatury (zniszczonej wskutek ostrzału artyleryjskiego, bombardowań i pożarów). Operacje i zabiegi odbywały się w aseptycznych warunkach. Ranni przebywali stłoczeni w wilgotnych i ciemnych pomieszczeniach. Oprócz ran postrzałowych i urazów powstałych w wyniku działań wojennych występowały również takie choroby, jak osłabienia serca, zapalenia ropne, wrzody, świerzb, zanokcica oraz choroby zakaźne wynikające z kilkuletniego okresu wycieńczenia wojennego i ciężkich warunków sanitarnych.
W Powstaniu Warszawskim uczestniczyło 900-1.000 lekarzy i p.o. lekarzy (studenci medycyny ostatnich lat) oraz ok. 10 tys. pielęgniarek i sanitariuszy, wśród nich kobiet i dziewcząt wolontariuszy. Zginęło lub zostało zamordowanych ok. 200 lekarzy i ponad 1000 pielęgniarek i sanitariuszek.
Szacunkowo ocenia się, że pracownicy służb sanitarnych udzielili pomocy kilkudziesięciu tysiącom rannych. Niektórzy oceniają, że służby sanitarne uratowały od śmierci lub ciężkiego kalectwa ok. 25 tys. ludzi - powstańców i ludności cywilnej.
Po zaprzestaniu działań bojowych, na pożegnanie i w podzięce dla całego personelu sanitarnego Szef Sanitarny Komendy Okręgu Warszawskiego AK ppłk dr Henryk Lenk ps. "Bakcyl" wydał specjalny rozkaz pożegnalny:
"Komenda Warszawskiego Okręgu AK
Szefostwo Sanitarne - 3 X 1944 r.
Do żołnierzy Sanitariatu Okręgu Warszawskiego!
Do chlubnej historii sanitariatu wojskowego przybyła nowa karta: 64 dni i tyleż nocy walk powstańczych trwaliście na posterunku, pracując ofiarnie, z poświęceniem i nadludzkim wysiłkiem, w warunkach najgorszych, w jakich tylko służba zdrowia kiedyś pracowała. Daliście piękny przykład, jak można służyć sprawie. Ofiara krwi złożona przez lekarzy i personel sanitarny oraz śmierć naszych licznych kolegów pozostanie na zawsze drogowskazem dla naszej pracy. Żołnierze WSK, tak dzielnie swym męstwem i poświęceniem upiększające swój ponad Wątłe siły kobiece trud, dały sanitariatowi wojskowemu nowy wkład, nie notowany w tych rozmiarach w żadnych walkach.
Dziękuję Wam za Wasz wysiłek, trud i ofiarę. Praca nasza jednak nie skończyła się. Pozostał ranny żołnierz, któremu jeszcze przez dłuższy czas należy się troskliwa opieka i o nią się do Was zwracam, w przeświadczeniu, że do ostatka wypełnicie swój obowiązek.
(-) ppłk dr "Bakcyl!"
Szef Sanitarny Okręgu Warszawskiego AK".
Wielu pracowników powstańczej służby zdrowia oraz Polskiego Czerwonego Krzyża zostało odznaczonych wysokimi odznaczeniami bojowymi i państwowymi.
Po kilkudziesięciu latach, ci zasłużeni uczestnicy Powstańczych Służb Sanitarnych, którzy doczekali tych czasów, zostali odznaczeni przez Towarzystwo Lekarskie Warszawskie medalem Digno Laude (Godnemu Chwały).
|
|
Medal Digno Laude
Maciej Janaszek-Seydlitz
Niestety, nie było ich zbyt wielu.
Copyright © 2011 Maciej Janaszek-Seydlitz. Wszelkie prawa zastrzeżone.