Wywiady

Wywiad z Panem Januszem Gołuchowskim

Wywiad przeprowadzony został w Warszawie, w 2016 r.



         Oto moja rada dla Was, drodzy Czytelnicy: zawsze miejcie oczy i uszy szeroko otwarte! Inaczej możecie nie dostrzec przechodzącego obok Człowieka ze wszech miar godnego uwagi.
         Ja, zagubiona na Żoliborzu, dzielnicy mało mi znanej, miałam to szczęście w Pierwszo-sierpniowe wczesne popołudnie dostrzec Pana Majora. Z daleka zauważyłam, że to dobry człowiek, dystyngowany dżentelmen, który swą Osobą zdaje się odpowiadać na pytanie nie tylko mojej ukochanej piosenki, ale i moje własne, "Gdzie są chłopcy z tamtych lat?" Zapytałam o drogę a w odpowiedzi dostałam o wiele więcej: kawałek historii życia, której szczegóły poznałam podczas wywiadu.



1 VIII 2016 r., Warszawa

         Za poświęcony czas serdecznie mojemu Interlokutorowi dziękuję a Państwa zapraszam do lektury. Ludzie żyjący współcześnie bardzo potrzebują autorytetów, by nie stracić wiary w Wartości, którym hołdowali ich przodkowie, nieprawdaż?

Monika Ałasa

                  1. M.A.: W klapie Pańskiej cywilnej marynarki widzę dwa znaczki. Jednym z nich jest Kotwica, symbol Polski Walczącej. Wiem od Pana Majora, że na marynarce munduru odznak jest więcej. Proszę przybliżyć ich symbolikę.

         J.G.: Marynarka posiada dwie klapy, w których znajduje się 6 znaczków - odznak. I tak, w klapie po mojej lewej stronie, znajdują się - patrząc od góry:
                - złota odznaka za zasługi dla 1. Dywizji Pancernej,
                - odznaka Weterana Walk o Niepodległość,
                - Kotwica - symbol Polski Walczącej.
            Po prawej mojej stronie, w klapie znajdują się:
                - odznaka Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie,
             - pamiątkowa odznaka od Królowej Elżbiety II z uroczystości w roku 2005 w Londynie z udziałem przedstawicieli żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie ze sztandarami,
                - Brytyjska odznaka weterana.




02 sierpień 2014 r., Normandia; uroczystość na cmentarzu 1.Dywizji Pancernej w Urville Langanerie.
Od lewej: gen. dyw. Jarosław Mika, Dowódca 11 Dyw. Kaw. Pancernej, p. Bożena Żelazowska, Viceminister Urzędu ds. Kombatantów,
mjr Janusz Gołuchowski, Prezes Stoł. Środ. 1.Polskiej Dywizji Pancernej


                  2. M.A.: Czym jest dla Pana Majora przynależność do Polskiego Państwa Podziemnego?

         J.G.: Być żołnierzem Armii Krajowej było dla mnie obowiązkiem, ale i zaszczytem.


                  3. M.A.: Sądzę, iż niewielu Powstańców Warszawskich może powiedzieć o sobie: "Służyłem w 1. Dywizji Pancernej Gen. Maczka", czy tak?

         J.G.: Była to niewielka grupa - kilkadziesiąt osób.


                  4. M.A.: Proszę wytłumaczyć, jakie znaczenie niesie ze sobą zdanie, które z Pańskich ust często pada: "Mam rozdarte serce"?



Janusz Gołuchowski, 1945 r.

         J.G.: To dlatego, ze zarówno jest bardzo ważne być żołnierzem Armii Krajowej, jak i 1. Dywizji Pancernej.


                  5. M.A.: Uporządkujmy fakty. Jak wygląda chronologia Pańskich żołnierskich losów?

         J.G.: Najpierw Armia Krajowa, Powstanie Warszawskie, obóz niemiecki, Polski Obóz Wojskowy, 1.Dywizja Pancerna.


                  6. M.A.: Dla Polaków żyjących współcześnie nazwisko gen. Maczka kojarzy się z legendarnym dowódcą, pewnym etosem. Co Pan Major czuje, słysząc gen. Stanisław Maczek?

         J.G.: Wspaniały dowódca, genialny strateg, który nie przegrał żadnej bitwy, legendarny "Baca", kochany przez żołnierzy, przemiły człowiek.


                  7. M.A.: Od kiedy Pan Major związał swe losy z 1. Dywizją Pancerną?

         J.G.: Po zakończeniu działań wojennych, będąc w Obozie Wojskowym, zostałem przeniesiony służbowo do 1.Dywizji Pancernej w styczniu 1946 r., kiedy Dywizja okupowała północną część Niemiec, tzw. Fryzję, aż do czasu demobilizacji tzn. do sierpnia 1947 r.


                  8. M.A.: Wiem, iż przez 10 lat był Pan sekretarzem a obecnie od 12 lat pełni Pan funkcję Prezesa Stołecznego Środowiska 1. Polskiej Dywizji Pancernej. Co należy do Pańskich obowiązków?

         J.G.: Spełniam rutynowe czynności prezesa, ale nie tylko, bo jak trzeba, to i inne czynności związane z reprezentacją naszego środowiska wśród Krajów Alianckich zarówno w kraju, jak i za granicą. Organizujemy również liczne uroczystości dywizyjne w kraju, na czele ze świętem 1. Dywizji Pancernej.






Uroczystości z okazji Święta 1. Dywizji Pancernej, 8 X 2016 r., Warszawa




Pomnik 1.Dywizji Pancernej, Plac Inwalidów, Warszawa


                  9. M.A.: Panie Majorze, czy pokolenie współczesnych dwudziesto- i trzydziestolatków można porównywać z Pańskim pokoleniem? Czy obserwując swoje wnuki i ich rówieśników, wierzy Pan, że "zachowaliby się jak trzeba"?

         J.G.: Porównywanie pokoleń młodych ludzi w chwili obecnej jest dość trudne, ale jestem pewien, że "obecni Kolumbowie" postąpiliby tak jak ich poprzednicy.


                  10. M.A.: Co mógłby Pan poradzić tęskniącym do świata tworzonego niegdyś przez Pokolenie Kolumbów?

         J.G.: Mógłbym im tylko radzić, żeby sięgnęli do źródeł historii i zapoznali się z bohaterskimi czynami Pokolenia Kolumbów naszych czasów.


                  11. M.A.: Na które z licznych pozycji literatury, filmu i serialu warto zwrócić uwagę, by poszerzać swą historyczną wiedzę i wzmagać ducha patriotyzmu?

         J.G.: Żelazną pozycją w literaturze są "Kamienie na szaniec" a w filmie "Kolumbowie".


                  12. M.A.: Powróćmy do walecznych dni Powstania Warszawskiego. Czy mógłby Pan Major wskazać jeden moment, który jest dla Niego niezapomniany i wiecznie żywy w sercu i myśli?

         J.G.: Najbardziej tragicznymi były przejścia kanałami.


                  13. M.A.: W której części Warszawy był Pan o Godzinie W? Czy na Żoliborzu, gdzie mieszka Pan obecnie?

         J.G.: Nie. Dwa dni przed wybuchem Powstania byliśmy zgrupowani w obecnej dzielnicy Białołęka. Bo było to zgrupowanie "Obroża".


                  14. M.A.: Czy i jak był Pan uzbrojony? A Pańscy przyjaciele?

         J.G.: Nie wszyscy mieli broń. Tylko nieliczni posiadali karabiny lub pistolety a pozostali, o zgrozo, tylko "filipinki" tj. granaty zaczepne własnej roboty!


                  15.M.A.: Czy wiersze K. K. Baczyńskiego lub T. Gajcego krążyły wśród Powstańców? Czy śpiewaliście powstańcze piosenki, które śpiewamy dziś nie tylko 1 sierpnia?

         J.G.: Ja nie spotkałem się z nimi. Obecnie śpiewane piosenki nie były mi znane.


                  16. M.A.: Proszę opisać pokrótce szlak powstańczy swojego oddziału (batalionu).

         J.G.: 6. Kompania, w której ja byłem, wchodziła w skład II Batalionu. Została skierowana - obok innych Kompanii, ale nie wiem których i ilu - do zaatakowania koszar niemieckich w Legionowie, pod Warszawą, w celu zdobycia broni. Maszerowaliśmy całą noc w strugach lejącego deszczu, skrajem lasu, wzdłuż linii kolejowej, którą jeździł niemiecki pociąg pancerny. Las od strony południowej dochodził do samego miasta. Zaczęło się rozjaśniać, kiedy podeszliśmy skrajem lasu do miasta, gdy zaatakowała nas grupa czołgów niemieckich. Rozszalało się istne piekło w tej lawinie ognia. Zaczęliśmy się wycofywać. Uratował nas gęsty las. Nikt nie zginął, było tylko kilku rannych. Do dzisiaj nie rozumiem, jak mogło dojść do takiej sytuacji? Skąd Niemcy wiedzieli o naszej obecności?
         Kiedy nad ranem wycofaliśmy się z lasu do pierwszych zabudowań, spotkaliśmy tam już nasze dowództwo. W tej krytycznej sytuacji postanowiono nas zdekoncentrować i czekać na dalsze rozkazy. Kiedy rano dotarłem przemoczony i zziębnięty, kwalifikowałem się tylko do łóżka. W rezultacie zachorowałem na zapalenie płuc i pozostawałem przez pewien czas w łóżku, ale w tym czasie moja Kompania przeprawiła się przez Wisłę, udając się do Puszczy Kampinoskiej, gdzie była koncentracja innych oddziałów, niosących pomoc miastu od strony Żoliborza. Ja z drugim kolegą z mojej Kompanii ukrywaliśmy się w fabryce drożdży o tyle skutecznie, że Niemcy złapali nas ale jako cywili, podczas wysiedlania tych terenów i już właściwie po upadku Powstania, czyli 2 października, zamknęli nas na dwa tygodnie w Twierdzy Zakroczymskiej, skąd wywieźli nas do obozu w Niemczech, w którym zamknęli nas jako "Banditen von Warschau". W taki niechlubny sposób skończyło się moje Powstanie.
         Obóz był w górach Harz, gdzie w dniu 16 kwietnia 1945 r. wyzwolili mnie Amerykanie.
         Po wyzwoleniu przebywałem w Polskim Obozie Wojskowym, skąd - jak już wspomniałem wcześniej - zostałem przeniesiony służbowo do 1.Dywizji Pancernej.



                  17. M.A.: Od 12 lat w sposób szczególny rokrocznie obchodzone są w Warszawie kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego. Otwarcie Muzeum przy ul. Grzybowskiej i zasługi śp. Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego stały się inspiracją dla wielu. Jak obchodzony był dzień 1 Sierpnia w czasach, gdy miłość do Ojczyzny oznaczała więzienie, szykany, śmierć?

         J.G.: Początkowo były to indywidualne, niezorganizowane wizyty na grobach Powstańców, coraz bardziej oficjalne. Ale dopiero po transformacji w roku 1989, wszystko stało się oficjalne i zorganizowane.


                  18. M.A.: Czy doświadczył Pan Major represji ze strony władz komunistycznych za udział w Powstaniu i przynależność do AK?

         J.G.: Nie! Trochę to dziwne, ale wyjaśniam. Kiedy po demobilizacji wróciłem, 15 sierpnia 1947 r., do kraju, oczywiście w mundurze dywizyjnym, w czasie rejestracji przez polskie władze repatriacyjne, nie przyznałem się, ze byłem w Armii Krajowej i że brałem udział w Powstaniu Warszawskim. Z uwagi na mój młody wiek - miałem wówczas 19 lat - uwierzono mi bez zastrzeżeń. Gdybym przyznał się, to jak "amen w pacierzu" wywieziono by mnie "na białe niedźwiedzie" i nie miałbym przyjemności Pani poznać.
         Ale to nie znaczy, ze uniknąłem represji ze strony UB, bo byłem przez pół roku 'maglowany" przez nich. Oskarżano mnie o szpiegostwo, dywersję, działalność wywrotową i byłem "zaplutym karłem reakcji" itp., itd.
         Nie mogłem otrzymać pracy i miałem trudności z podjęciem nauki, bo świadectwo ukończenia drugiej klasy gimnazjum - którą ukończyłem w Gimnazjum Ogólnokształcącym w 1. Dywizji Pancernej w Quackenbrück - było z orłem w koronie.



                  19. M.A.: Jak potoczyło się dalsze życie zawodowe i rodzinne? Sądzę, iż Pańska Rodzina mogła stanowić archetyp warszawskich rodzin zamieszkujących kamienicę przy ul. Złotej 25 w serialu "Dom" w reż. Jana Łomnickiego.

         J.G.: Mimo tych wszystkich przeciwności i trudności, ucząc się i jednocześnie pracując, ukończyłem Technikum Budownictwa Przemysłowego. W międzyczasie ożeniłem się. Moja żona Alicja , również pracując, ukończyła Technikum Handlu Zagranicznego i pracowała w przedsiębiorstwach Handlu Zagranicznego a ja, siłą rzeczy, w budownictwie. Żona zmarła w 2005 r. po wylewie, w wieku 77 lat. Córka Iwona jako ekonomistka pracowała w Instytutach, głównie w "Megadex" a syn Jarosław-Maria jako specjalista samochodowy związał się z transportem samochodowym i pracuje głównie za granicą. Mam o 5 lat młodszą siostrę Marię, która całe życie przepracowała w Polskim Radio, jako redaktor "Kalendarza Radiowego".
         Najstarszy wnuk Kuba to informatyk, pracuje w przedsiębiorstwie ubezpieczeniowym, jego siostra jest ekonomistką; po ukończeniu studiów na razie wychowuje dwóch moich prawnuków Antosia (6 lat) i Ignasia (5 lat). Drugi wnuk Kamil - ekonomista - pracuje w TVN a jego córka Karolina (5 lat), przedszkolna tancerka, straszna mądrala, chyba po mamusi, która nosi Pani imię -Monika i posiada dwa fakultety.
         Moja Mama Lucyna nigdy nie pracowała, zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. Natomiast mój ojciec Józef był właścicielem dwóch salonów fryzjerskich, ale zmarł w wieku 42 lat, w dzień moich 16. urodzin, 4 miesiące przed Powstaniem. Ja wróciłem do niczego Obydwa salony nie istniały a mieszkanie "ogołocone"; było już trochę przez Mamę doprowadzone do porządku, ale w zasadzie trzeba było wszystko zaczynać od początku.



                  20. M.A.: Pańska data i miejsce urodzenia to...

         J.G.: 4 marca 1928 r., Warszawa.


                  21. M.A.: Czym interesuje się Pan Major prywatnie?

         J.G.: Kocham przyrodę, pasjonuję się sportem. Kupiłem działkę 1200 m kw., za Pułtuskiem, nad Narwią (250 m), tuż przy dużym lesie, na której postawiłem domek letniskowy (3 pokoje i kuchnia) i tam spędzam letnie miesiące i zajmuję się utrzymaniem tego "hadziajstwa", a jest co robić. Do niedawna rano biegałem po lesie, no ale lata lecą i trzeba przyhamować, ale jednak przyzwyczajenia, kiedy biegałem sprinty w Legii, pozostały i teraz rano tylko gimnastykuję się, co pozwala mi utrzymać się w dobrej - może niezłej - kondycji.
         Bardzo lubię również góry, szczególnie zimą, bo do niedawna jeździłem na nartach. Jak byłem młodszy to jeździłem na spływy kajakowe na Mazury i jeziora Puszczy Piskiej i rzeki Krutyni.
         Interesuję się operą a śpiewem szczególnie. Niewiele brakowało a zostałbym śpiewakiem, za namową mego wuja, który był koncertmistrzem Reprezentacyjnego Chóru Wojska Polskiego. Ale teraz to podśpiewuję "sobie a muzom". Do niedawna namawiała mnie do śpiewania z nią Magda Kunce, warszawianka, która aktualnie śpiewa w Lublinie (piękny sopran).



                  22. M.A.: Czy można spotkać Pana na trybunach stadionu przy ul. Łazienkowskiej? Czy Pan i Jego Bliscy są kibicami Legii Warszawa?

         J.G.: Teraz już nie. Boję się dostać w głowę butelką lub zgniłym pomidorem. A były czasy, ze chodziłem na mecze z moją małą córką. To były inne czasy. Ale mój wnuk Kamil jest kibicem Legii. Ale nie chuliganem!


                  23. M.A.: Od kilkunastu lat jestem członkiem Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944, którego działalność można śledzić na niniejszej stronie internetowej. Czy zechciałby Pan Major skierować do Zarządu i Członków kilka słów "ku pokrzepieniu serc"? Czy to co robimy charytatywnie ma sens, czy też jest jedynie naiwniactwem?

         J.G.: Muszę się przyznać, ze nie wiedziałem o istnieniu Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego, może dlatego, ze nie posługuję się Internetem, chociaż od niedawna jestem w jego posiadaniu. Tym bardziej jestem pełen podziwu i uznania dla członków tego Stowarzyszenia, szczególnie dla tych spoza Warszawy. Kiedy się o tym od Pani dowiedziałem, to oniemiałem z wrażenia.
         Nigdy by mi do głowy nie przyszło, żeby Państwa zainteresowanie Powstaniem Warszawskim nazwać naiwniactwem. Wręcz odwrotnie - określam to jako szlachetny czyn przepełniony uczuciem patriotyzmu i chwały Oręża Polskiego. Jest to dla mnie najwyższy rodzaj patriotyzmu w okresie, czy też w warunkach pokoju. Brawo!



                  24. M.A.: Proszę wymienić choć kilka osób spośród szerokiego grona głów państw, dyplomatów, ludzi kultury i obronności, których Pan Major spotkał osobiście.

         J.G.: Tych osób jest bardzo dużo. Ale ja muszę cofnąć się do roku 1994 tj. do 50. Rocznicy lądowania Aliantów na Kontynencie Europejskim a tym samym wejścia do działań bojowych 1.Polskiej Dywizji Pancernej w dniu 8 sierpnia 1944 r. pod Caen i dalsze sukcesy w bitwie pod Falaise i Chambois oraz o wzgórze Mont Ormel nazwane przez generała Maczka "Maczugą". Była to czterodniowa krwawa bitwa pancerna zakończona spektakularnym zwycięstwem.
         Pierwszy raz po transformacji w Polsce odbyła się wielka uroczystość na cześć tego zwycięstwa w miesiącu sierpniu 1995 r. z udziałem prezydentów Francji i Polski: Francois Mitteranda i Lecha Wałęsy z liczną delegacją żołnierzy 1.Dywizji Pancernej z Polski. Główna uroczystość odbyła się na największym Polskim Cmentarzu Wojennym w Normandii pod Caen, w Urville-Langannerie. Prezydenci przylecieli na tę uroczystość helikopterami. Udział w uroczystości wzięła reprezentacyjna orkiestra i kompania Wojska Polskiego oraz śpiewał chór "Harfa" z Warszawy. Ja miałem wówczas zaszczyt siedzieć w towarzystwie Pani Prezydentowej Wałęsowej.
         Ponieważ byłem pierwszym chorążym nowego sztandaru 1. Dywizji Pancernej i nasz poczet sztandarowy prezentował się bardzo okazale, byliśmy zapraszani na różne ważne oficjalne uroczystości. W ten sposób byłem obecny przy składaniu wieńca na Grobie Nieznanego Żołnierza przez Królową Holandii Beatrix i przez Królową Wlk. Brytanii Elżbietę II. Po uroczystości obydwie Królowe podeszły do mnie i zamieniły ze mną kilka słów po angielsku. Z Królową Beatrix mam nawet zdjęcie. Z Królową Elżbietą II zdjęć nie wolno było robić. Z Królową Beatrix rozmawiałem jeszcze dwukrotnie podczas uroczystości w Bredzie. Pamiętała nasze poprzednie spotkania. Już jako prezes Stołecznego Stowarzyszenia 1.Dywizji Pancernej i żołnierz 1.Dywizji Pancernej zostałem oficjalnie przedstawiony Premierowi Francji na spotkaniu w hotelu Victoria.
         W podobny sposób miałem zaszczyt poznać premiera Kanady i kilku ministrów wizytujących Polskę z Francji, Holandii i Belgii.
         W kwietniu 2010 r. na Zamku Królewskim rozmawiałem z brytyjskim Księciem Karolem, w czasie Jego wizyty w Warszawie a na jesieni z Księciem Edwardem w czasie przekazywania polskich pamiątek w Muzeum Wojska Polskiego.
         Jesienią 2012 r. przyjechała na lotnisko Okęcie Księżna holenderska Laurentin wraz z Ambasadorem p. Marcelem Kurpershoekiem ażeby nas pożegnać przed lotem do Bredy. Jako szef tej wyprawy przywitałem dostojnych gości i przeprowadziłem z Księżną długą rozmowę, co zostało uwiecznione na licznych zdjęciach. Bardzo liczne i miłe kontakty mieliśmy z Ambasadami krajów Aliantów, które zapraszają nas w różnym składzie na swoje uroczystości państwowe lub "Głów Państwa", gdzie jesteśmy przyjmowani z wielką atencją. Szczególnie miłe kontakty miałem z Panem Ambasadorem Wlk. Brytanii Robinem Barnettem, z Ambasadorem Belgii Panem Lejksem (fonetycznie) i Panami Ambasadorami Królestwa Niderlandów Marcelem Kurpershoekiem i Paulem Bekkersem.
         Na zaproszenie Ambasadora Pana Robina Barnetta w dniu 10 grudnia 2015 r. towarzyszyłem premierowi Wlk. Brytanii przy składaniu wieńca na Grobie Nieznanego Żołnierza. Po uroczystości odbyłem z Panem Premierem dłuższą prywatną rozmowę uwiecznioną na fotografiach.
         Osobnym niezwykłym wydarzeniem jest wizyta w dniach 24 i 25 czerwca 2014 r. Króla Niderlandów Willema Aleksandra wraz z małżonką Królową Maximą w Polsce, m.in. w Warszawie. Król zażyczył sobie spotkania z Kombatantami 1.Dywizji Pancernej pod pomnikiem 1.Dywizji Pancernej na Placu Inwalidów w Warszawie. Udział w rozmowie wzięło ośmiu kolegów. Ja jako gospodarz oprowadziłem Parę królewską wokół pomnika. Wieczorem Prezydent Komorowski wydał bankiet w Pałacu Prezydenckim na cześć Pary królewskiej, na który zostałem zaproszony. Następnego dnia w Teatrze Króla Stanisława Augusta w Łazienkach odbył się koncert a po koncercie "lunch" w Starej Pomarańczarni. W czasie "lunchu" zawiadomiono mnie, ze Królowa Maxima prosi mnie o rozmowę. Miałem zaszczyt porozmawiać z Królową na tarasie Starej Pomarańczarni. Miesiąc później, pocztą dyplomatyczną, otrzymałem od Pary królewskiej ich zdjęcie w ramce z koroną - z koronacji Króla - na którym są oboje - z autentycznymi autografami Króla i Królowej, co potwierdza bilet wizytowy załączony do fotografii.
         W dniach 13-15 października 2015 r. przebywała w Polsce belgijska Para królewska - Król Belgów Filip i Jego małżonka Królowa Matylda, de domo Komorowska. Na prośbę Pani Ambasador Colette Taquet wziąłem udział w powitaniu Pary królewskiej i miałem zaszczyt rozmawiać z Królową Matyldą, Zdjęcie z tej rozmowy ukazało się w miesięczniku "Ambasador".




JW królowa Matylda rozmawia z mjr Januszem Gołuchowskim




Anna Maria Anders z mjr Januszem Gołuchowskim,
07 marzec 2016 r., Rezydencja Ambasadora Wlk. Brytanii w Warszawie.



                  25. M.A.: Jaki jest cel Pańskiej najbliższej podróży?

         J.G.: Wybieram się do Bydgoszczy na 70. rocznicę powstania Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla dzieci niesłyszących i słabo słyszących, który od wielu lat nosi imię generała Stanisława Maczka. To będzie piękna uroczystość.


                   M.A.: Gratulując rozlicznych aktywności, uczestnictwa w wielu uroczystościach państwowych w kraju i za granicą, godnego reprezentowania naszej Ojczyzny, życzę mocnego zdrowia i sił na wiele kolejnych lat dobrych działań!

         J.G.: Dziękuję za dobre życzenia.



Żoliborz, 20 maja 2017 r.

Warszawa, 12 XII 2016 r.


wywiad przeprowadziła Monika Ałasa

opracował Maciej Janaszek-Seydlitz





Copyright © 2016 SPPW1944. Wszelkie prawa zastrzeżone.